Maraton. Rozdział 40

11.7K 439 135
                                    


Luke: Co ci mówiłem masz siedzieć na górze. No już jazda!!!- krzykną na Megan.

Ash: Nic Ci nie jest?- pomógł mi wstać.

Rose: Nie, dzięki. -okryłam się kocem który podał mi Calum żeby nie widzieli moich blizn.

Po czym usiadłam na kanapie.

Rose: Chciałam zrobić wam kolacje ale ktoś mi przeszkodził.

Luke: Nic się nie stało, sami możemy skończyć. A ty jadłaś coś.

Rose: Tak.

Ash: Jakoś ci nie wierzę.

Rose: Nikt mi nigdy nie wierzy. Przyzwyczaiłam się.- położyłam się i oglądałam telewizję.

Perspektywa Owena:

Siedzieliśmy na fotelach z chłopakami i oglądaliśmy jakiś film który włączyła Rose. Heh sama go nie ogląda bo już śpi. Wygląda tak uroczo... Nie STOP o czym ty myślisz, to dziewczyna Harrego. Ale ona naprawdę jest urocza. Nie to co ta Megan, która już próbowała wcisnąć się kilku nam do łóżka. Mówię wam dziwka i tyle.

Luke: Dobra, zaniosę Rose na górę.- wstał, zabrał jej koc żeby wygodniej ją wziąć.

Ash: Co to jest? - zapytał wskazując na jej nadgarstek. Gdzie były blizny utworzone w napis H.S.

Luke: Kurwa, nie, nie, nie zabiję ich. Wszystkich po kolei!!! - krzykną przez co obudził Rose.

Przestraszona usiadła i kiedy zrozumiała o co chodzi, zakryła się kocem.

Ash: To chłopcy ci zrobili prawda?-przytulił ją. W odpowiedzi ona pokiwała głową.

Luke: Wiem że to może być trudne pytanie. Ale masz to jeszcze gdzieś? -niepewnie pokiwała głową.

Calum: Pokażesz nam?

Rose: Nie!!!

Mike: Nie musisz się nas bać, przecież wiesz.

Rose: Nieprawda nie wiem. Wszyscy faceci są tacy sami!!!- zakryła się szczelniej kocem.

Luke: Ale my próbujemy ci pomóc!!!

Rose: Myślę że już trochę za późno na nią.

Ash: Nie rozumiem o co ci chodzi!!!- krzykną.

Mike: Cicho Ash nie krzycz.

Rose: Dobra. Chcesz wiedzieć? Gdzie byliście kiedy to się stało? Nie pobiegliście za Harrym i nie zatrzymaliście go!!! Zawsze chcecie mi pomagać jak jest już po czasie!!! A potem ja muszę przeżywać wszystko jeszcze raz. Mówicie pomożemy ci zaufaj nam. A potem nic nie robicie a mi dostaje się za to że wam powiedziałam!!!- ostatnie słowa wypowiedziała biegnąc na górę.

Chłopcy po jej słowach długo siedzieli gapiąc się na siebie. W sumie przecież miała rację. Nawet my to widzimy.

Luke: Miała racje prawda?- zapytał nas, choć i tak znał odpowiedź.

Logan: Tak.- odpowiedział za nas wszystkich.

Potem wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.

Perspektywa Rose:

Następnego dnia nie zeszłam na śniadanie dopiero Logan, Owen i Theo przyszli i zanieśli mnie do kuchni. Gdzie próbowali nakarmić jak jakieś małe dziecko.

Logan: Otwórz buzię.- zaczął udawać samolot.

Rose: Nie jestem dzieckiem. -powiedziałam śmiejąc się.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now