Perspektywa Harrego:
Następnego dnia po śniadaniu, poszedłem zobaczyć co z Ros. Po kilku minutach zobaczyłem, że zaczyna się budzić. Chwyciłem jej dłoń i pomogłem jej usiąść.
R: Harry? Gdzie ja jestem?- spojrzała na mnie, przecierając swoje oczy.
H: Ros, wreszcie się obudziłaś! Tak strasznie się cieszę.-przytuliłem ją.
R: Um, coś się stało?- niepewnie odsunęła się i na mnie spojrzała.
H: Nie nic. Po prostu się cieszę.
H: Chodź pójdziemy na dół.- powiedziałem i wziąłem ją na ręce, a potem zaniosłem do salonu.
Perspektywa Rose:
Louis: O kogo moje piękne oczy widzą. Wreszcie nasza śpiąca królewna wstała.- powiedział Lou, kiedy razem z Harrym weszliśmy do salonu.
R: Ciebie też miło widzieć.- zachichotałam. Po chwili Louis podbiegł do mnie i mocno przytulił, a kiedy mnie puścił miałam szansę przywitać się z resztą. Trochę z nimi pogadałam, ale później wszyscy musieli gdzieś jechać i zostawili mnie samą. Przez czas kiedy ich nie było, głownie oglądałam telewizję. No bo cóż innego miałabym kurde robić?
Po kilku godzinach wreszcie wrócili, a razem z nimi przyjechali chłopaki z 5sos.
Luke: Rosssss.- krzyknął kiedy mnie zobaczył a później podbiegł do mnie i przytulił.
Ash: To co, teraz możemy iść na imprezę!!!- krzyknął śmiejąc się Ash i też mocno mnie przytulił.
Niall: Jestem całkowicie za.- powiedział siadając na kanapie.
Harry: Może jutro, teraz Ros musi odpocząć.- powiedział, podnosząc mnie.
Ros: Wcale nie jestem zmęczona.- powiedziałam, oplatając go dłońmi wokół szyi, żeby nie spaść.
Harry: Uwierz, słońce ja wiem lepiej co będzie dla ciebie dobre.
Ros: A niby skąd ty to możesz wiedzieć?- przekrzywiłam głowę patrząc w jego oczy.
Harry: Nie denerwuj mnie.- szepnął w moje włosy, niosąc mnie po schodach.
Harry: Zostań tutaj, najlepiej będzie jeśli pójdziesz spać.-powiedział kiedy dotarliśmy na górę i wyszedł. Tak super tyle, że ja wcale nie jestem zmęczona.
Perspektywa Harrego:
Zostawiłem Ros i zszedłem do chłopaków na dół.
Harry: Nie zapomnieliście o czymś?-stanąłem w progu, przyglądając się im.
Liam: O czym?- odwrócili się w moja stronę.
Harry: No nie wiem, na przykład o tym, że mieliście się dziś zająć papierkową robotą.-powiedziałem im. Wiem, że nikt tego nie lubi, ale przecież ona, sama się nie zrobi. A ktoś chyba w końcu musi, podrobić akty zgonu kilku ludzi.
Louis: Dobra, dobra Harry spokojnie. Zdążymy, przecież nam nie ucieknie. A tak na marginesie dzwonił Alfie.
Harry: I co takiego Ci powiedział?- zapytałem z sarkazmem.
Louis: Mamy zaproszenie na jutrzejszą imprezę. Tam dowiemy się co dalej z naszą pomocą dla niego.-powiedział, siadając na kanapie i otwierając sobie piwo.
Harry: Tak, tak, fajnie, fajnie. Powiedziałem żebyście się zajęli robotą.- zabrałem mu je z ręki.
Louis: No ale Harry!
YOU ARE READING
Porwana przez One Direction/ h.s
FanfictionHarry to przywódca najstraszniejszego gangu w kraju. Człowiek, który nie odpuszcza i zawsze dostaje to co chce. Jest bezuczuciowym potworem, który zabija ludzi. Ale czy na pewno? Co stanie się jeśli na jednej z imprez zobaczy śliczną, drobną i nieś...