Rozdział 62

12.3K 466 157
                                    

Perspektywa Harrego:

Następnego dnia po śniadaniu, poszedłem zobaczyć co z Ros. Po kilku minutach zobaczyłem, że zaczyna się budzić. Chwyciłem jej dłoń i pomogłem jej usiąść.

R: Harry? Gdzie ja jestem?- spojrzała na mnie, przecierając swoje oczy.

H: Ros, wreszcie się obudziłaś! Tak strasznie się cieszę.-przytuliłem ją. 

R: Um, coś się stało?- niepewnie odsunęła się i na mnie spojrzała.

H: Nie nic. Po prostu się cieszę.

H: Chodź pójdziemy na dół.- powiedziałem i wziąłem ją na ręce, a potem zaniosłem do salonu.

Perspektywa Rose: 

Louis: O kogo moje piękne oczy widzą. Wreszcie nasza śpiąca królewna wstała.- powiedział Lou, kiedy razem z Harrym weszliśmy do salonu. 

R: Ciebie też miło widzieć.- zachichotałam. Po chwili Louis podbiegł do mnie i mocno przytulił, a kiedy mnie puścił  miałam szansę przywitać się z resztą. Trochę z nimi pogadałam, ale później wszyscy musieli gdzieś jechać i zostawili mnie samą. Przez czas kiedy ich nie było, głownie oglądałam telewizję. No bo cóż innego miałabym kurde robić?

Po kilku godzinach wreszcie wrócili, a razem z nimi przyjechali chłopaki z 5sos. 

Luke: Rosssss.- krzyknął kiedy mnie zobaczył a później podbiegł do mnie i przytulił.

Ash: To co, teraz możemy iść na imprezę!!!- krzyknął śmiejąc się Ash i też mocno mnie przytulił. 

Niall: Jestem całkowicie za.- powiedział siadając na kanapie.

Harry: Może jutro, teraz Ros musi odpocząć.- powiedział, podnosząc mnie.

Ros: Wcale nie jestem zmęczona.- powiedziałam, oplatając go dłońmi wokół szyi, żeby nie spaść.

Harry: Uwierz, słońce ja wiem lepiej co będzie dla ciebie dobre.

Ros: A niby skąd ty to możesz wiedzieć?- przekrzywiłam głowę patrząc w jego oczy.

Harry: Nie denerwuj mnie.- szepnął w moje włosy, niosąc mnie po schodach. 

Harry: Zostań tutaj, najlepiej będzie jeśli pójdziesz spać.-powiedział kiedy dotarliśmy na górę i wyszedł. Tak super tyle, że ja wcale nie jestem zmęczona. 

Perspektywa Harrego:

Zostawiłem Ros i zszedłem do chłopaków na dół.

Harry: Nie zapomnieliście o czymś?-stanąłem w progu, przyglądając się im.

Liam: O czym?- odwrócili się w moja stronę.

Harry: No nie wiem, na przykład o tym, że mieliście się dziś zająć papierkową robotą.-powiedziałem im. Wiem, że nikt tego nie lubi, ale przecież ona, sama się nie zrobi. A ktoś chyba w końcu musi, podrobić akty zgonu kilku ludzi.

Louis: Dobra, dobra Harry spokojnie. Zdążymy, przecież nam nie ucieknie. A tak na marginesie dzwonił Alfie.

Harry: I co takiego Ci powiedział?- zapytałem z sarkazmem.

Louis: Mamy zaproszenie na jutrzejszą imprezę. Tam dowiemy się co dalej z naszą pomocą dla niego.-powiedział, siadając na kanapie i otwierając sobie piwo.

Harry: Tak, tak, fajnie, fajnie. Powiedziałem żebyście się zajęli robotą.- zabrałem mu je z ręki.

Louis: No ale Harry!

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now