Rozdział 86

8K 412 130
                                    

Perspektywa Rose:

Następnego dnia Harry powiedział, że ma dla mnie niespodziankę i że muszę z nim gdzieś pojechać. Próbowałam mu wytłumaczyć, że nie mam na nic ochoty i że potrzebuję trochę czasu, ale on mnie w ogóle nie słuchał.

Harry: Chodź już Ros, nie mamy czasu.- powiedział.

Rose: Harry mówiłam Ci, że to nie najlepszy pomysł.

Harry: Tak, ale zmienisz zdanie, kiedy tam będziemy.- powiedział i popchnął mnie w stronę wyjścia z domu.

Rose: Idziemy na piechotę?- zapytałam, nie widząc nigdzie samochodu.

Harry: Nie, jedziemy, wsiadaj.- zaprowadził mnie do jednego ze swoich najlepszych samochodów. A miałam nadzieję na spacer.

Rose: To gdzie jedziemy?- zapytałam po kilku minutach.

Harry: To niespodzianka.

Rose: Harry najpierw mówisz, że źle zrobiłeś, nie zabijając mnie, a teraz masz jakieś niespodzianki? Wiesz, myślę, że powinieneś się zdecydować.-westchnęłam.

Harry: Zdecydowałem się, po prostu czasem mówię coś, czego wcale nie myślę. Tak już mam. Ja naprawdę nic Ci nie zrobię.- powiedział, przyśpieszając. Po kilku kolejnych minutach według Harrego byliśmy na miejscu.

Harry: Zamknij oczy.- polecił mi, a następnie pomógł wysiąść z samochodu.

Rose: Co ty kombinujesz człowieku.- westchnęłam.

Harry: Nie podglądaj.- polecił mi, kładąc swoje dłonie na moich oczach.

Harry: Dobra możesz już otworzyć.- powiedział po chwili. Posłuchałam go, a kiedy to zrobiłam, zobaczyłam przed nami piękny widok. Staliśmy na brzegu wzgórza, a przed nami było niewielkie jezioro z pięknymi drzewami dookoła.

Rose: Wow, ale tu pięknie.- zdołałam jedynie wyszeptać.

Harry: To jedno z moich ulubionych miejsc. Niewiele osób o nim wie. Lubię, tu często przychodzi.- wyjaśnił siadając.

Rose: Jest niesamowite.- usiadłam obok niego.

Harry: Słuchaj Ros, wiem, że mówię czasem straszne głupoty. Ale wcale tak nie myślę, po prostu...

Rose: Próbujesz mnie przeprosić?- zapytałam.

Harry: Nie! To znaczy, nie wiem chyba tak.- zaczął śmiesznie się plątać.

Rose: Harry powiedziałeś, że dasz mi trochę czasu. Naprawdę go potrzebuje, to wszystko jest takie dziwne, twoje słowa. Myślę, że nie możesz cały czas mówić czegoś, a później ciągle za to pozapraszać.

Harry: Wiem, po prostu taki już jestem.- powiedział, a później przez długi czas siedzieliśmy w ciszy.

Harry: Chodź, wracajmy już.- powiedział.

Rose: Um, tak jasne.- poszłam za nim. Po kilku minutach byliśmy pod domem.

Harry: Chodź.- pomógł mi wyjść z samochodu.

Rose: Dzięki.- powiedziałam. Kiedy weszliśmy do środka, w salonie siedzieli chłopcy i jacyś ludzie, których nie kojarzyłam.

Niall: Wreszcie jesteście!- wykrzyknął, widząc nas.

Harry: Hej.- poszedł w ich kierunku, a ja niepewnie stanęłam za nim.

- Kto to?- zapytał jeden z nich, wskazując na mnie.

Harry: To Rose. Niall chodź na chwilę.- przedstawił mnie, żeby po chwili zniknąć z Niallem w kuchni. Niepewnie usiadłam na brzegu kanapy, obok Louisa i czekałam na powrót Harrego. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale postanowiłam nie patrzeć w stronę tych ludzi.

Harry: Ros pojedziesz z Niallem.- pojawił się po chwili tuż obok mnie.

Rose: Um, dobra.- powiedziałam cicho i podeszłam do Nialla.

Rose: To gdzie jedziemy?- zapytałam.

Niall: Chodź.- powiedział i po chwili wyszliśmy z domu.

Rose: Co to za ludzie?- zapytałam, kiedy jechaliśmy.

Niall: Nikt ważny, nie przejmuj się.- odpowiedział.

Rose: To gdzie jedziemy?- zapytałam zmieniając temat.

Niall: Do sklepu, musimy kupić kilka rzeczy.

Rose: Poważnie? I dlatego musiałam z tobą jechać?

Niall: No jasne, ja zawsze kupują jedynie połowę potrzebnych rzeczy. Ty musisz pamiętać o drugiej połowie.

Rose: Uh niech Ci będzie.

Perspektywa Harrego:

Zabrałem Ros w jedno ze swoich ulubionych miejsc, bo miałem zamiar ją przeprosić. Ja naprawdę czasem mówię okropne rzeczy, a później zastanawiam się, jak mogłem jej je powiedzieć. Niestety Ros nadal jest na mnie chyba zła. Kiedy wróciliśmy do domu, okazało się, że czekają tam na nas ludzie, którzy mieli zająć się przewozem dziewczyn. Kurde byliśmy umówieni na za kilka dni, co ja teraz zrobię z Ros.

Kazałem Niallowi zabrać ją do sklepu, a później jeszcze do kilku innych miejsc.

- O a gdzie pojechała ta dziewczyna. Myślałem, że ją też zabieramy.- powiedział Elliot.

Harry: Nie, nie zabieracie.- warknąłem.

Harry: Weźcie się lepiej do pracy, tylko marnujemy czas.- powiedziałem.

Louis: Chodźcie tędy.- powiedział do nich i wszyscy zeszliśmy na dół.

Louis: To te dziewczyny. Mają znaleźć się na miejscu w przeciągu kilku dni, inaczej tego pożałujecie.

- Spoko luzik, zdążymy. No już do góry.- powiedział Elliot, podnosząc jedną z nich.

- Ta na górze była ładniejsza.- powiedział jeden z jego ludzi, popychając kolejną dziewczynę.

Harry: Masz się zająć tymi, a nie tamtą.- powiedziałem, zaciskając pięści.

- Dobra, dobra Harry wyluzuj. Po prostu tamta mu się spodobała, nie odsprzedałbyś nam jej. Dużo zapłacimy.- powiedział Elliot, a ja uderzyłbym go, gdyby nie zatrzymał mnie Louis.

Louis: Nie. Zajmijcie się pracą, jeśli nie chcecie źle skończyć.- powiedział do nich.

Louis: Harry uspokój się, pomóżmy im, to szybciej sobie pojadą.- szepnął do mnie.

Perspektywa Rose:

Rose: Niall długo jeszcze będziemy tak chodzić? Czwarty raz okrążamy ten sam sklep.- powiedziałam znudzona.

Niall: Po prostu czegoś szukam.- powiedział.

Rose: Powiedz czego, to pomogę Ci to znaleźć.- zaproponowałam mu.

Niall: Już nie trzeba, znalazłem.- powiedział, biorąc z półki jakieś wafle.

Rose: Poważnie? Musiałeś okrążyć sklep cztery raz, żeby je zobaczyć?- zapytałam, patrząc na niego jak na debila.

Niall: Przestań tak na mnie patrzeć.- powiedział, udając obrażonego.

Rose: Możemy już wracać?- zapytałam po chwili.

Niall: Nie, zostało nam jeszcze kilka sklepów.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now