Rozdział 90

7.8K 405 56
                                    

Rose: Naprawdę musicie jechać?
Harry: Za dwa dni wrócimy.
Rose: Wiem, ale nie chcę zostawać sama.
Harry: Poradzisz sobie.
Rose: Pewnie tak, ale nie mogę wrócić na te dwa dni do domu?
Harry: Nie, będziesz bezpieczniejsza tutaj.
Rose: Bezpieczniejsza? Ja wszędzie będę bezpieczna.
Harry: Nie Ros koniec tematu, zostajesz tutaj.
Rose: Czemu zawsze musi być tak, jak ty chcesz.-powiedziałam oburzona. I tak zrobię co zechce, niech oni tylko pojadą.
Harry: Rose nie chcę się z tobą kłócić, przecież wiesz, że dla mnie liczy się tylko żebyś była bezpieczna.
Rose: Nie przesadzasz trochę?
Louis: Dobra Harry musimy jechać. Pa Rose.- przerwał naszą rozmowę.
Harry: Bądź grzeczna.- powiedział i poszedł za Louisem.
Rose: Tsa bądź grzeczna, zobaczymy.- powiedziałam cicho i pobiegłam na górę wziąć kilka przydatnych rzeczy. W końcu jakoś muszę wrócić do domu.

Kiedy znalazłam się na przystanku, okazało się, że autobus przyjedzie za kilka minut. Później jedna przesiadka i będę w domu.

-Wysiada Pani?- usłyszałam głos kierowcy.
Rose: Tak, przepraszam zamyśliłam się.- powiedziałam lekko się rumieniąc, kurdę zostało mi jeszcze przejście z przystanku do domu. Oczywiście jestem tak mądra, że nie wzięłam żadnej bluzy, przez co teraz zamarzałam. A spacer w ciemnościach i bez bluzy nie wydawał się najlepszym pomysłem. Trudno, jeśli jestem już prawie w domu, to się przecież nie wycofam.
- Te lala gdzie idziesz.- usłyszałam przechodząc obok, jakiegoś małego klubu, typowe. Mieszkam z osobami, które o biciu się wiedzą więcej niż powinni, a boję się jakichś pijanych nastolatków. Powinnam wziąć od Louisa albo Nialla kurs samoobrony, a nie wiecznie się bać.

Kiedy wreszcie dotarłam do domu, mama nie mogła uwierzyć, że mnie widzi.
-Ros na długo wróciłaś?- zapytał mój młodszy brat.
Rose: Jutro muszę wracać.
Mama: Co dlaczego tak krótko?
Rose: Um to trochę skomplikowane.
Mama: Dlaczego?
Rose: Mamo wszystko jest dobrze, nie przejmuj się.- powiedziałam, widząc jej zdenerwowanie.
Mama: Niedługo zaczyna się rok szkolny.
Rose: Wiem.
Mama: Wrócisz tutaj do szkoły?
Rose: Chciałbym, ale to raczej niemożliwe.
Mama; Dlaczego?
Rose: Mamo naprawdę?
Mama: Dobra, dobra wiem.- westchnęła.

Następnego dnia, pomogłam mamie w kilku sprawach, ale czas minął tak szybko, że po chwili musiałam zbierać się w drogę powrotną.
Mama: Musisz niedługo znowu przyjechać. Nie mogę znieść tego, że Cię tu nie ma. Ciągle się martwię.- powiedziała, kiedy się żegnałyśmy.
Rose: Mamo nie masz czym.
Mama: Oczywiście, już ja wiem, jak wygląda świat przestępców.
Rose: Dobra mamo przestań, muszę już iść.
Mama: Uważaj na siebie.

Po kilku godzinach jazdy byłam prawie na miejscu. Zostało mi tylko kilkanaście minut drogi do domu chłopaków. Kiedy znalazłam się przed drzwiami, okazało się, że były otwarte. Ale to niemożliwe, przecież je zamykałam. Ostrożnie weszłam do środka, ale nikogo nie zobaczyłam. Musiałam po prostu zapomnieć o zamknięciu drzwi. Weszłam do kuchni, gdzie nalałam sobie wody, ale w pewnej chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.  Pisnęłam i szybko się odwróciłam, a przed sobą zobaczyłam wkurzonego Harrego.
Rose: Nie strasz mnie.- powiedziałam.
Harry: Gdzie byłaś?- zapytał niezbyt miłym tonem.
Rose: Um nigdzie, tak się przejść.- wymyśliłam jedno z najgorszych kłamstw w moim życiu.
Harry: Kurwa Ros nie kłam! Miałaś być w domu, a ty postanowiłaś robić sobie jakieś głupie wycieczki!- uderzył w szafkę obok.
Rose: Nie robiłam żadnych głupich wycieczkach, po prostu.
Harry: Po prostu co?!? Czemu mnie nie słuchasz?! Nie rozumiesz, że mogło Ci się coś stać?!
Rose: Nie przesadzasz Harry?
Harry: Chodź!- pociągnął mnie za sobą na górę, do swojego gabinetu.
Harry: Widzisz tych wszystkich ludzi?- wskazał na porozwieszane dookoła zdjęcia.
Harry: Oni wszyscy tylko czekają na nasz błąd. Szukają słabych punktów i atakują. Jeśli dowiedzieliby się, że jesteś sama, mogliby zrobić Ci krzywdę. Cztery godziny podróży to naprawdę wiele, różnych sytuacji do tego. Zrozum wreszcie, że nie możesz robić wszystkiego co chcesz.
Rose: Mówiłam Ci, że nie chcę zostawać sama. A tak w ogóle to skąd wiesz, gdzie byłam? I chyba mieliście wrócić później.
Harry: Nie chciałem żebyś była sama dlatego wysłałem do Ciebie Luka. Ale on zadzwonił do mnie, że ciebie tam wcale nie ma. Wiesz jak się przestraszyłem? Na szczęście, mam kilku ludzi w pobliżu domu twoich rodziców i oni mieli na Ciebie oko. Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz? Przecież wiesz, że nie wszędzie jesteś teraz bezpieczna. Zawiodłem się na tobie. Myślę, że powinnaś zastanowić się nad tym.- powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
Rose: No i super, idź sobie jasne!- krzyknęłam. Popatrzyłam jeszcze raz na zdjęcia, które były przede mną. To nie moje życie ani miejsce. W moim świecie nie ma jakichś... -znowu uderzyłam w szafkę.
Ale czy na pewno, mój świat tak nie wygląda? Czy świat Harrego nie staje się też moim światem? Czy nie staję się taka, jak on kopiąc te wszystkie szafki, albo co gorsza czy jego świat nie zaczyna być moim światem dlatego, że za bardzo się w to wkręciłam?

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now