Rozdział 5

20.8K 635 60
                                    


O 23:00 obudził mnie Harry, który wszedł do pokoju i zaświecił światło. Zdjął z siebie ubrania i w samych bokserkach położył się koło mnie. Na co ja, jak najdalej próbowałam się odsunąć. Harry wyciągnął rękę w moją stronę, przez co ja, kiedy odsuwałam się, żeby ten psychol, mnie nie dotkną. Z hukiem spadłam z łóżka na zimną podłogę. Usłyszałam, jak Harry się ze mnie śmieje, a po chwili wstał, podniósł mnie i położył z powrotem na brzegu łóżka. Potem położył się i przyciągną mnie do siebie, nie chciałam tego, więc zaczęłam płakać, trząść się i wiercić. Widząc to, Harry puścił mnie i zapytał, o co chodzi. Kiedy tylko mnie puścił, ja szybko odsunęłam się od niego jak najdalej i zwinęłam w kłębek.

- Rose co ci jest? -powiedział i delikatnie dotknął mojego ramienia.

-P-proszę nie rób mi krzywdy, z-zostaw mnie.- załkałam. Na co Harry prychną.

-Nie rób z siebie ofiary Ros, sama byłaś sobie winna.- powiedział, odwracając się w drugą stronę. Przez resztę nocy Harry spał rozwalony na całe łóżko. Dlatego ja o 3 w nocy zsunęłam się na podłogę i tam dopiero nad ranem udało mi się zasnąć.

Perspektywa Harrego :

Nie wiem, o co jej chodzi, przecież nic jej nie zrobiłem, nie rozumiem kobiet a jej to już w ogóle. Zły poszedłem spać, trudno najwyżej się nie dowiem, o co królewnie koko-szambonello chodzi.

Kiedy następnego dnia się obudziłem, nie zobaczyłem obok siebie Rose. Nosz kurde gdzie ona znowu poszła? Wstałem, żeby się ubrać, ale się o coś, a raczej kogoś potknąłem. O znalazła się, spała na podłodze? Współczuje, nie zaraz ja nie umiem współczuć. Położyłem ją na łóżku i poszedłem się ubrać. Zszedłem na dół i spotkałem chłopaków, ach no tak dziś spotkanie z innym gangiem. Tylko kurde co zrobić z Rose, jeśli ją zostawimy, to znowu ucieknie, a nie chcę jej bić, bo będzie się bała jeszcze bardziej.

-Hej, co robimy z Rose?- wypowiedział głośno moje myśli Niall.

-Sam nie wiem, ma ktoś jakiś pomysł?- zapytałem.

- Może zawieziemy ją do chłopaków z 5sos? - zaproponował Louis, a reszta przytaknęła, hmm to dobry pomysł.

- Ok to zaraz po nią pójdę i po drodze ją zawieziemy.- powiedziałem, a następnie zjadłem śniadanie. Kiedy poszedłem po Ros, ona nadal spała, no cóż, muszę ją obudzić. Po kilku chwilach obudziła się i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi oczami. Które swoją drogą straciły ten blask, który miały, gdy ją tu przywiozłem. A zresztą przez ostatnie kilka dni strasznie schudła i hmm chyba powinienem dać jej trochę jedzenia hehe. Tak, to zdecydowanie dobry pomysł.

Ros popatrzyła na mnie, a ja dałem jej spodenki i bluzkę, które niedawno kupiłem dla niej. No wiecie, żeby miała w co się ubrać. Pokazałem jej, które drzwi prowadzą do łazienki i usiadłem obok na łóżku. Ona szybko wstała, wzięła ubrania i poszła do łazienki. Każdy krok sprawiał jej ból, widziałem to. No ale może to ją nauczy, że od nas się nie ucieka. Kiedy już była gotowa, zeszliśmy na dół, niepewnie usiadła przy stoliku, gdzie jej kazałem i czekała. Postawiłem przed nią talerz z naleśnikami. A ona spojrzała na niego nieufnie.

-Nie jest zatruty, smacznego. - powiedziałem i poszedłem do chłopaków do pokoju, żeby mogła spokojnie zjeść.

W pokoju ustaliliśmy z chłopakami, że będziemy jej dawać takie proszki, żeby nie miała okresu i nie zaszła w ciąże, a my będziemy mogli do woli się z nią zabawiać. Dajemy je dziewczynom z naszego burdelu. Tak, mamy własny, prowadzony przez nas, dzięki któremu oczywiście też zarabiamy. I tak wiem, że jestem okrutny, ale w końcu to właśnie cały ja.

Perspektywa Rose:

Ta jasne nie są zatrute. Uwaga, bo mu uwierzę. No ale trudno jestem głodna, nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam coś w ustach. Szybko zjadłam i czekałam, aż wróci Harry. Po kilku minutach wrócił i dał mi szklankę wody? No ok, wypiłam ją, choć smakowała troszkę dziwnie. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do samochodu, gdzie reszta już czekała. Bałam się okropnie, tego, co mogą zrobić, więc siedziałam, bacznie obserwując każdego z nich. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce, wysiedliśmy i poszliśmy do dużego, pięknego domu. Tam drzwi otworzył nam Calum. Przywitał się z nami i weszliśmy do środka, gdzie przywitaliśmy się z resztą.

-Wrócimy po nią jutro. -powiedział do chłopaków, po czym podszedł do mnie.

-Nie próbuj uciekać, pamiętaj.- wyszeptał mi do ucha. Kiedy wyszli Luke i reszta poszli ich odprowadzić. Usiadłam na brzegu kanapy i czekałam, aż wrócą. Po chwili chłopcy wrócili i powiedzieli, żebym czuła się jak w domu. Ta jasne tyle, że nie jestem w domu.

- Przygotowaliśmy Ci taki mały pokój, chodź.- powiedział Ash i pociągnął mnie do małego, całkiem ładnego pokoju.

Zeszliśmy na dół i oglądaliśmy telewizje, przy okazji jedząc pizze i śmiejąc się. Okazało się, że pomimo moich wahań i obaw, że zrobią mi krzywdę. Okazało się, że są oni bardzo fajni, całkowicie inni od Harrego i reszty. Było naprawdę super i pierwszy raz od nie wiem, jak dawna szczerze się śmiałam, a nawet zapomniałam o tym, że przecież jestem porwana. Około godziny 19 zadzwonił do Luka jakiś facet, który powiedział, że mają pieniądze i czekają na nich przy jakiejś tam fabryce czy coś. Na te słowa chłopcy natychmiastowo zaczęli się zbierać, a Michael zapytał.

-A co z Rose przecież nie możemy jej zostawić, bo Harry nas zabije.- popatrzył na resztę.

- Kurwa no właśnie, ale branie jej, też jest niebezpieczne.- powiedział Calum, siadając obok mnie.

- Może zadzwońmy do Harrego lub innych chłopaków i się zapytajmy?- zaproponował Ash.

- No ok, to ja dzwonie, zatkać gęby. - po słowach Luka wszyscy zamilkli. Luke zadzwonił do Harrego, ale ten nie odebrał, potem obdzwonił innych, ale ich telefony też nie odpowiadały.

-Jeśli zaczęli już zebranie, to dodzwonimy się do nich dopiero jutro.- stwierdził, wzdychając Calum.

-No trudno musimy ją wziąć, chodź Ros. -Luke podał mi rękę. Kiedy wychodziliśmy z domu, Luke dał mi jakąś swoją bluzę, żeby nie było mi zimno. W samochodzie chłopcy wymyślili, że usiądę z przodu, dam ręce do tyłu, a oni zepną mi je kajdankami i w ten sposób zostanę w samochodzie i nie ucieknę. Mi się ten pomysł wcale, ale to wcale nie podoba.

Niestety mimo moich sprzeciwów zrobili to. Kiedy po kilkunastu minutach dotarliśmy, na miejsce powiedzieli, że za chwilkę wrócą i żebym siedziała cicho.

Po 15 minutach ich nieobecności już trochę zaczynają mnie boleć ręce. Swoją drogą ja chyba nie mam szans na dzień bez siniaków. Po chwili usłyszałam jakieś strzały, o kurde co tam się dziej? Zobaczyłam, że chłopcy wybiegają z budynku, ale szybko doganiają ich jacyś dziwni ludzie i zaczynają się bić. O co tu chodzi? Do samochodu wszedł jakiś nieznany mi facet.

-O cześć mała, pojedziesz ze mną skarbie.- mówi i odpala samochód. W międzyczasie zaczyna dotykać moje odsłonięte nogi. Zaczynam się szarpać, ale wtedy facet uderzył mnie mocno w twarz, przez co straciłam przytomność.

Kiedy się obudziłam, leżałam na kanapie w salonie chłopaków, a oni siedzą koło mnie. Kiedy zobaczyli, że się obudziłam, pomogli mi usiąść.

- Ros żyjesz, co Cię boli?- mówi Luke.

- Tak, nic mi nie jest, tylko mój policzek ał.-mówię, a Calum idzie do kuchni i po chwili wraca z lodem.

-Wiesz Ros, jeśli możesz, to nie mów nic Harremu i reszcie o tej akcji. Wiesz, tylko niepotrzebnie się wkurzą. A dodatkowo będą na nas wściekli i nie pozwolą ci więcej z nami zostać.- powiedział, przykładając mi lód do policzka.

- Jasne nie ma sprawy, milczę jak grób.- uśmiechnęłam się do niego lekko.

Potem wszyscy zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać. Następnego dnia obudziłam się dosyć późno. Zeszłam na dół, gdzie byli już chłopcy. Zjadłam to, co mi dali, a potem siedzieliśmy i oglądaliśmy filmy. Postanowiłam, zapytać się ile mają lat.

Odpowiedzieli mi, że Luke ma 20, Mike 21, Ash 21, Calum 20, a dodatkowo powiedzieli mi, że Harry ma 21, Niall 22, Liam 22, Zayn 22 i Louis 23.

- Więc wszyscy mają powyżej 20? A jest tu ktoś młodszy?- zapytałam, na co się zaśmieli.

-Żeby być w gangu, musisz mieć 20 lat lub prawie 20. Harry młodszych nie przyjmuje, niedługo tu do nas zjadą się kandydaci, którzy chcą być w gangu. Będą oni tu mieszkali, żebyśmy sprawdzili, w czym są dobrzy i czy się nadają. Jeżeli przejdą do gangu, wynajmą sobie własne domy i będą prawowitymi członkami, a być w tym gangu to wielki zaszczyt. W końcu wszyscy się nas boją. Tak więc już niedługo będzie tu mnóstwo chłopaków, chcących być w najlepszym gangu w kraju.

-Jak można z własnej woli przystąpić do gangu?- wypowiedziałam swoje myśli głośno, upss.

- Można.- powiedzieli bez emocji. Aha? Trochę to dziwne, ale ok.

-A oni ile będą mieli lat?- postanowiłam zmienić temat.

-Myślę, że 19, mniej nie mogą.- powiedział Luke. Rozmawialiśmy tak sobie, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, o wrócili moi prześladowcy, a było tak fajnie. Przywitali się z chłopakami i poszli coś omówić do kuchni, a ja w tym czasie dalej oglądałam telewizje. Nie chciałam, żeby mnie zabrali, tu przynajmniej nikt mnie nie bił. Czułam się, choć odrobinkę bezpiecznie. Po chwili weszli do pokoju i usiedli na kanapie obok mnie.

- Tęskniłaś? Bo ja bardzo.- wyszeptał Harry. Odwrócił moją twarz w swoją stronę, a wtedy jego oczy stały się ciemne. Dotkną mojego policzka... o kurwa zapomniałam, że mam tam siniaka po wczoraj.

- Kto Ci to zrobił?!?- krzyknął i wstał. Nie odpowiedziałam nic, przez co wkurzył się jeszcze bardziej.

-Jeśli mi nie odpowiesz, to pożałujesz!- krzyczał dalej. Tak to się pyta, kto mi zrobił siniaka, a wcześniej sam mnie bije. Niech się pierdoli, idiota kompletny.

-Nie krzycz na nią, to nasza wina.- stanął w mojej obronie Luke.

- Próbowała uciec?- Harry zapytał i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

-Nie, to nie o to chodzi. Ros była bardzo grzeczna, chodzi o coś innego, o interesy. - powiedział Calum i opowiedział mu historię, która przytrafiła mi się wczoraj.

- Dzwoniliśmy do ciebie, żeby się zapytać, czy mamy ją zostawić, czy wziąć. Ale niestety miałeś wyłączony telefon.- powiedział Luke.

- Dobra, my musimy już jechać, chodź Ros.- powiedział Harry i pociągnął mnie w stronę drzwi. Pożegnaliśmy się z chłopakami i pojechaliśmy do domu.    

Porwana przez One Direction/ h.sOnde as histórias ganham vida. Descobre agora