Rozdział 78, maraton.

8K 436 53
                                    



Perspektywa Rose:

Harry: Wiesz ile to 2 minuty?- zapytał, kiedy usiadłam na jego kolanach.

Rose: Straciłam poczucie czasu.- odpowiedziałam.

Harry: Tak? A co takiego robiłaś?

Leo: Co o tym myślisz Harry?- uratowało mnie pytanie Leo.

Harry: Coś na pewno.- odpowiedział, mrużąc oczy.

Kian: Nie możemy po prostu wysłać tam więcej ludzi?- zapytał.

Harry: Nie! Tutaj brakuje nam osób, więc nie będziemy wysyłać więcej tam.

Luke: Może trzeba nawiązać z kimś współpracę?- zapytał.

Harry: Można o tym pomyśleć.- znowu nudne rozmowy, już wolę pogaduszki z Amber. Oparłam głowę o klatkę Harrego i wzięłam do ręki jeden z dokumentów leżących na stole. Zaczęłam go przeglądać, ale zanim cokolwiek zrozumiałam, zabrał mi go Harry.



Harry: Chodź Ros.- powiedział, wstając.

Rose: Już konie? Skończyliście?- zapytałam.

Harry: Nie, mamy przerwę.- wzruszył ramionami.

Paige: Cześć Harry, zatańczymy?- zapytała, kiedy tylko wyszliśmy z sali.

Harry: Tsa.- powiedział i poszedł za nią. Hmm gdzie są chłopaki? Muszę ich jak najszybciej znaleźć. Przeciskając się wśród ludzi, po kilku minutach zobaczyłam Ave.

Rose: Hej Ava.- powiedziałam, a ona odwróciła się zaskoczona, wylewając na jakiegoś faceta wino, które trzymała.

Ava: B-bardzo pana p-przepraszam.- zaczęła się tłumaczyć, ale mężczyzna nie słuchając, uderzył ją.

Rose: Ej! Co ty robisz! To nie jej wina.- podbiegłam do niej, żeby pomóc jej wstać.

Rose: Przepraszam Ava, nic Ci nie jest?- zapytałam.

Ava: Wszystko gra.- powiedziała cicho.

- Nie wtrącaj się ślicznotko.- powiedział ten facet.

Rose: Zostaw ją albo będziesz miał doczynienia ze mną.- wysyczałam, zaciskając dłonie.

- Kochanie, a co taka kruszynka mi może zrobić. To ja chętnie się z tobą zabawię.- powiedział z cwaniackim uśmiechem.

Harry: On może nie, ale ja z przyjemnością.- powiedział nagle Harry, pojawiając się obok.

Harry: Co tu się dzieje?- zapytał, patrząc na mnie z zaskoczeniem.

- Tamta laska wylała na mnie wino, a ta mała się stawia.- powiedział facet, wskazując na nas.

Rose: Uważaj, kogo nazywasz małym!- krzyknełam i chciałam do niego podejść, ale Harry mnie zatrzymał.

Harry: Łooo Ros, słońce spokojnie.

- S-słońce.- powtórzył zaskoczony facet.

Harry: Tak Finn uważaj, kogo na przyszłość zaczepiasz. Jeszcze jeden taki numer i będziesz miał ze mną poważne kłopoty.- powiedział w jego stronę.

- J-ja nie w-wiedziałem, że to ona.- zaczął się tłumaczyć.

Harry: Spierdalaj.- warknął Harry i po chwili już go nie było.

Rose: Poradziłabym sobie.- popatrzyłam morderczym wzrokiem na Harrego.

Harry: Tsa właśnie widziałem, co to było Ros? Musimy porozmawiać.- powiedział i pociągnął mnie do swojego pokoju.


Rose: Więc?- zapytałam po chwili ciszy.

Harry: Od kiedy jesteś taka waleczna?- zapytał rozbawiony.

Rose: Kiedyś musiałam.- odpowiedziałam gniewnie.

Harry: Dobra, słońce. Już możesz wyluzować.- powiedział, siadając na łóżku.

Rose: Czemu załatwiasz swoje brudne interesy w moim mieście? Nie wystarczy Ci, że niszczysz świat tutaj?- wypaliłam.

Harry: O co Ci chodzi?- zapytał.

Rose: Nie udawaj, że nie wiesz!- krzyknęłam.

Harry: Oh, a więc Arthur to sierota i Ci się wygadał?- zakpił.

Rose: Nie zmieniaj tematu! Tylko dlatego pozwoliłeś mi tam jechać? Bo potrzebowałeś załatwić interesy?

Harry: Wcale nie chcę psuć twojego miasta. Mike to tchórz i uciekł tam, myśląc, że go nie znajdę. Tylko dlatego Arthur musiał się nim zająć. Nie będę wtrącał się w sprawy twojego miasta. Ale nie, nie dlatego pozwoliłem Ci pojechać. Pozwoliłem Ci, bo mamy umowę. A ja naprawdę chcę, żebyś zobaczyła, że się zmieniłem.- powiedział szybko i podszedł do mnie.

Rose: Ludzie tak szybko się nie zmieniają Harry.- westchnęłam.

Harry: Jeśli bardzo chcą i mają dla kogo, to się zmieniają.- wyszeptał i dotknął swoimi ustami moich.

Harry: Jeśli mają dla kogo...- powtórzył i jeszcze raz mnie pocałował, a ja nie wiem czemu, ale go oddałam.

Louis: Harry! Zaraz zaczynamy!- usłyszeliśmy z dołu krzyk Louisa. Harry odsunął się ode mnie i popatrzył w moje oczy, szukając w nich jakichś emocji.

Harry: Przepraszam.- wyszeptał.

Rose: Nie, nie musisz przepraszać.- powiedziałam nadal zaskoczona.

Rose: Musisz iść, Louis Cię wołał.-przypomniałam mu.

Harry: Yhm, przyjdziesz za chwilę?- zapytał, a na nieznacznie pokiwałam głową.

Harry: To dobrze.- szepnął i zniknął za drzwiami. Co się tak właściwie właśnie wydarzyło? Kurwa chyba mi się podobało. Ros wdech i wydech. Na spokojnie.



Perspektywa Harrego:

Przyznam, że bałem się reakcji Ros. Wiem, że nie jestem ideałem, jakiego szuka, ale to przecież zwykły pocałunek. Nic szczególnego. Jeden z milionów. Tak, tak wmawiaj sobie Harry. Ten był inny, nie wiem czemu, ale coś w nim było.

Louis: Wszystko w porządku stary?- zapytał, kiedy zszedłem po schodach.

Harry: Jasne, czemu pytasz?

Louis: Nie nic. Dobra nieważne. Zaraz zaczynamy, gdzie Ros?

Harry: Zaraz przyjdzie.- odpowiedziałem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.

Louis: Nic jej nie zrobiłeś prawda?

Harry: Nic, Lou wyluzuj, wszystko jest dobrze.- poklepałem go po plecach.

Louis: No niech Ci będzie. Lepiej chodź, zanim powiedzą, że spóźniamy się na własne zebrania.

Harry: A co nie możemy?- zapytałem, na co Louis odpowiedział śmiechem.



***********

Dobra, dziękuję wam za wytrwanie <3. To już koniec maratonu XD, pozdrawiam i życzę dobranoc.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now