Rozdział 76, maraton.

7.6K 401 36
                                    


  Następnego dnia obudziłam się trochę późno, bo dopiero o 11. Kiedy wreszcie się przebrałam i zeszłam na dół,  nikogo nie było. Przynajmniej zostawili kartkę, na której pisało, że wrócą około 13. No to mamy dużo czasu. Hmm co by tu porobić. Wiem! Zrobię wszystkim coś do jedzenia. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam tworzyć moje cudowne danie. Ale coś poszło nie tak, bo wyszło przeokropne. Co pomyliłam? A może czegoś nie dodałam?


Harry: Hej, już jesteśmy.- powiedział, wchodząc do kuchni.

Rose: A gdzie byliście?

Niall: O co robisz?- zapytał, biorąc do ręki widelec.

Rose: Nie stop, nie jedz tego!- krzyknęłam, ale było za późno.

Niall: Fuuu, co to jest!- krzyknął, wypluwając wszystko.

Rose: Troszkę nie wyszło.- powiedziałam, rumieniąc się.

Niall: Lubię Cię Ros, ale lepiej więcej tego nie rób.- stwierdził Niall, pijąc szklankę wody.

Rose: Dzięki Niall, wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć.- powiedziałam do niego.  

Harry: Nieważne. Um dziś o 18 jest spotkanie naszego gangu i ty też na nim będziesz. Dlatego mam dla Ciebie sukienkę.

Rose: A nie mogę zostać w pokoju?- zapytałam z nadzieją.

Harry: Nie, popatrz.- powiedział i wręczył mi czarną sukienkę.

Rose: Ygh wolałabym jednak siedzieć w pokoju.

Harry: Wiem i dlatego się na to nie zgadzam.- wyszczerzył swoje ząbki.

Harry: A zapomniałbym, zaraz przyjdą ludzie, którzy mają wszystko przygotować, więc nie przestrasz się, jeśli zobaczysz nieznajomych ludzi chodzących tutaj.

Rose: Yhm nie ma sprawy.

Harry: To świetnie.- powiedział i wyszedł. 


Postanowiłam pójść do sypialni i poczytać jakąś książkę, dopóki mam chwilę.



Harry: Ros, już 16:30.- powiedział, wchodząc do środka.

Rose: Już? Ups zaczytałam się.- zaczerwieniłam się, kurczę jak czas mógł tak szybko zlecieć?

Harry: Mhm.- mruknął i wyszedł. Kurczę czas zacząć się ubierać, ale naprawdę mi się nie chce. Nie mam ochoty siedzieć wśród tych ludzi. Może to chamskie, ale naprawdę nie mam na to ochoty.

Wzięłam sukienkę, którą przyniósł Harry i weszłam do łazienki. Ugh jak ja nie cierpię takich spotkań. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół, gdzie spotkałam kilka tak, jak mówił Harry nieznanych mi osób.

Rose: Dzień dobry.- powiedziałam do jakiejś pani w kuchni, ale ona nic nie odpowiedziała i szybko wyszła. Tsa norma. Nalałam sobie soku i usiadłam przy stole.

Rose: Hej jestem Ros.- powiedziałam do dziewczyny, która właśnie przyniosła tace z jakimiś pysznościami.

- D-dzień dobry.- odpowiedziała.

Rose: Co robisz pomóc Ci?- zapytałam, podchodząc do niej.

- Nie trzeba.- odpowiedziała nieśmiało.

Rose: No nie daj się prosić, czego potrzebujesz? Mogę pomóc Ci zanieść szklanki.- powiedziałam, wyjmując je z szafki.

-Lis co ty tutaj robisz? Nie zrozumiałaś reguł?- powiedziała, jakaś pani do dziewczyny wchodząc do kuchni.

-Bardzo panią przepraszam za nią, pracuje u nas od niedawna. Przepraszam, że pani przeszkodziła. Więcej się to nie powtórzy. - mówiła dalej ta kobieta tym razem do mnie.

Rose: O nie nic się nie stało, to ja do niej podeszłam.

Harry: Jakiś problem?- zapytał, wchodząc do kuchni.

- Nie proszę pana.- powiedziała kobieta i szybko wyszła, ciągnąc za sobą tę dziewczynę.

Rose: To było dziwne.

Harry: Zostaw to, to jest ich praca.- powiedział, zabierając z mojej dłoni szklankę.

Rose: Chciałam jej pomóc.

Harry: Oj Ros, to ich praca, nie możesz z nimi rozmawiać.

Rose: Co? Niby czemu?

Harry: Bo one tutaj pracują, a ty nie. One są mnie ważne.

Rose: Mylisz się Harry, każdy człowiek jest tak samo ważny.- powiedziałam i wyszłam, zostawiając go samego.

Harry: Nieważne. Mam dla ciebie prezent.- powiedział, pokazując małe pudełeczko.

Rose: Dla mnie?- zapytałam zaskoczona.

Harry: Dla Ciebie kochanie.- powiedział, przybliżając się i odgarniając moje włosy.

Rose: Z jakiej okazji?

Harry: Po prostu.- powiedział i wyjął z pudełeczka śliczny naszyjnik.

Rose: Jest piękny.- powiedziałam, wpatrując się w niego.

Harry: Mogę?- zapytał, zapinając mi go na szyi.

Harry: Mam nadzieję, że nie jest taki zły.

Rose: Żartujesz? Jest cudowny. Musiał kosztować fortunę.-westchnęłam.

Harry: Drobiazg chciałbym, żebyś go dziś nosiła.- powiedział, dotykając go delikatnie.

Rose: Yhm.- szepnęłam.

Harry: Wyglądasz niesamowicie.- powiedział, przybliżając swoje usta do moich.

Louis: Zaraz przyjdą ludzie!- krzyknął, biegnąc obok nas, przez co natychmiastowo się odsunęliśmy. Co to właśnie kurwa było? Ros, co ty robisz?

Harry: Lou zamknij się.- powiedział do niego Harry.

Louis: Ja tylko mówię.- spojrzał na nas niewinnie.

Rose: Chyba krzyczysz.- zachichotałam.

Louis: Ja, nigdy.

Harry: Dobra, chodźcie.  

********

Oki następny rozdział. Trochę krótki, ale mam nadzieję, że w miarę oki. Kolejny za około 30 min.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now