Rozdział 9

16.5K 563 43
                                    


Perspektywa Harrego:

Stan Ros nie zmienia się już od 3 dni, a może nawet jest z nią gorzej. Nie wiem, co powinienem zrobić. Zabrać ją do zwykłego lekarza? Przecież to nic nie da, bo Niall jest tak samo dobry, jak oni. A jeśli ją tam zabiorę, to ktoś może ją rozpoznać. O nie nie ma mowy, nie zabiorą mi jej.

Wiem! Pojedziemy z chłopakami po jakiegoś naprawdę dobrego lekarza i porwiemy go. Przywieziemy go tutaj, żeby ją zbadał i zagrozimy, że jak komuś piśnie słówko, to go zabijemy. Zbiegłem, po schodach krzycząc, żeby wszyscy przyszli do salonu. Byli u nas akurat chłopcy z 5sos więc oni też się pojawili. Wyjaśniłem wszystkim swój pomysł i czekałem na ich reakcję.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale miejmy nadzieję, że nie zaszkodzi spróbować.-westchnął Niall.

- Tak, dlatego musimy się pośpieszyć. Liam, sprawdź, gdzie teraz jest Miller i o której kończy pracę.- powiedział Louis. Doktor Miller to osoba, która już nas zna, ponieważ kiedyś Niall oberwał kulą i potrzebowaliśmy kogoś, kto by go opatrzył.

- Za godzinę kończy pracę, 15 minut drogi stąd.-powiedział Liam.

-Dobra, ktoś musi zostać z Rose. Reszta niech się zbiera.-powiedziałem.

-Dobra, ja i Ash zostaniemy, a wy się pośpieszcie.- powiedział Calum.

Po chwili wszyscy byli już gotowi, więc pojechaliśmy po naszego lekarza. Zaczekaliśmy chwilę, a kiedy pojawił się na parkingu, Liam odciął kamery. Wepchnęliśmy go do samochodu i ruszyliśmy z powrotem do naszego domu. W czasie drogi wytłumaczyliśmy, o co chodzi i że ma nikomu nic nie mówić, bo pożałuje. Kiedy dotarliśmy, do domu szybko zaprowadziliśmy go na górę, gdzie mógł zbadać Ros.

-Muszę wiedzieć, co się jej stało, bo inaczej nie dam rady jej pomóc.-powiedział, odwracając się w naszą stronę.

-Myślałem, że to zwykłe przeziębienie, ale wtedy już by wyzdrowiała.- powiedział Niall.

-Mogę zobaczyć?- zapytał Miller, siadając do komputera Nialla.

-Jasne.-odpowiedział szybko Niall.

- Tutaj widać złamane 3 żebra, a tutaj, że jedno z nich przebiło płuco.-pokazał coś Niallowi.

-Musimy sprawdzić jeszcze, czy odłamy kostne żebra nie uszkodziły naczyń krwionośnych i narządów jamy brzusznej.-powiedział do Nialla.

-Czy to coś poważnego?-przerwałem im.

-Harry wyjdźcie stąd, nie martw się, obiecuję, że nic jej nie będzie.-powiedział Niall, wypychając nas na korytarz.

-Potrzebujemy kilku godzin spokoju.-dodał przed zamknięciem drzwi.

Usiadłem zrezygnowany na podłodze i oparłem głowę o ramiona.

-Harry na pewno nic jej nie będzie. Chodźmy na dół.-powiedział Zayn, siadając obok mnie.

-Tak, zaraz do was przyjdę, możecie iść.-powiedziałem, chcąc zostać sam.

Czemu nie mogła być grzeczna? Nic by się wtedy nie stało. Czemu nie mogła zostać i mnie słuchać? Zdenerwowany uderzyłem pięścią w ścianę. Dobra Harry ogarnij się, to nic nie da. Zrezygnowany zszedłem na dół i bez słowa usiadłem na kanapie w salonie.

Po kilku godzinach wreszcie skończyli i zawołali nas.

-Na szczęście wszystko się udało, niedługo powinna się obudzić.-powiedział Miller.

-Mogę tam pójść?-zapytałem z nadzieją.

-Tak, um oczywiście.- powiedział.

Usiadłem obok Ros i patrzyłem jak, jej klatka lekko unosi się i opada. Nie wiem co, ale coś sprawia, że nie mogę przestać o niej myśleć. Chciałbym ją chronić przed całym światem, ale nie potrafię ochronić jej przed sobą.

- Liam odwiózł lekarza, a Niall pojechał po lekarstwa.- usłyszałem za plecami głos Lou.

- Mam nadzieję, że kiedy się obudzi, nie wyślesz jej do piwnicy, prawda?- mówił dalej.

- Nie wyślę.-powiedziałem cicho.

Perspektywa Rose:

Kiedy się obudziłam, nie mogłam złapać powietrza i zaczęłam się dusić.

-Spokojnie Ros, powoli.- usłyszałam czyjś głos przy swoim uchu. Postanowiłam go posłuchać i zaczęłam się uspokajać.

-Gdzie ja jestem?- zapytałam słabym głosem.

- Zachorowałaś i leżałaś tu kilka dni, ale już jest wszystko dobrze. - wyjaśnił mi Harry.

-Mogę zostać sama? Chciałabym odpocząć.-odpowiedziałam cicho, bijąc się, że na mnie nakrzyczy.

-Tak oczywiście.-powiedział i wyszedł.

Kiedy obudziłam się następnego dnia, nikogo nie było w pobliżu, więc usiadłam i powoli podpinałam od siebie różne kabelki. Chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie, dlatego przytrzymałam się ściany. Małymi krokami wreszcie udało mi się zejść do kuchni, gdzie siedzieli wszyscy.

-Ros co ty robisz, powinnaś leżeć!- krzyknął Harry i podniósł mnie, a następnie posadził na jednym z krzeseł. Po chwili Niall postawił przede mną szklankę z wodą i jakieś tabletki.

-Te są przed jedzeniem, a te po. I pamiętaj, masz je brać codziennie.- powiedział, a ja oparłam czoło o stół.

-Nie lubię lekarstw.-powiedziałam cicho.

-Trudno, nie masz wyjścia.-powiedział Niall.

-Smacznego.-powiedział Louis i postawił przede mną jedzenie.

-Nie jestem głodna.-prychnęłam jak małe dziecko.

-Ros nie denerwuj mnie.-usłyszałam głos Harrego. Niepewnie chwyciłam łyżkę i zanurzyłam ją w płatkach.

Po zjedzeniu Niall zaniósł mnie, żebym mogła wziąć kąpiel i się przebrać, a sam wrócił do chłopaków. Kiedy wzięłam kąpiel i ubrałam się, przyszedł Niall i znowu wziął mnie na ręce, tym razem zanosząc na dół.

-Oglądasz z nami?-usłyszałam Louisa, kiedy Niall posadził mnie obok niego.

-Yhm.-powiedziałam jedynie, zakrywając się leżącym obok kocem.

Następny dzień minął całkiem spokojnie. Kiedy chłopcy pracowała nad czymś w salonie, ja poszłam do kuchni, żeby napić się wody. Zobaczyłam na stole telefon Harrego i pomyślałam, że może jeśli go zapytam, to pozwoli mi na nim pograć. Chwyciłam go i wróciłam do salonu.

-Harry? Mogę zagrać na twoim telefonie? Nudzi mi się.-powiedziałam niepewnie.

-Skąd go wzięłaś?-popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.

- Leżał w kuchni.- powiedziałam, wskazując na nią.

- Zadzwoniłaś do kogoś? - zapytał i zabrał mi go.

-Nie, przyszłam się tylko spytać, czy mogę na nim pograć. Obiecuję, że do nikogo nie zadzwonię.- próbowałam go przekonać.

-No dobra, ale masz grać tutaj, żebym wszystko widział.- powiedział po chwili trochę niechętnie.

-Dziękuję.- wzięłam od niego telefon i włączyłam pierwszą lepszą grę.

-Tylko go nie zepsuj.- przewróciłam oczami, słysząc jego komentarz.

Następnego dnia obudziłam się w pokoju Harrego, musiał mnie do niego przenieść, kiedy spałam. Harrego już nie było, więc zeszłam na dół i zastałam tam Zayna.

- Gdzie wszyscy?- zapytałam, na co on uśmiechnął się cwanie.

-Jesteśmy tylko my. - po tych słowach puścił mi oczko.

Usiadłam w salonie i włączyłam telewizję.

-Oddaj mi to, teraz ja tu żądzę.-powiedział, zabierając mi pilot.

-Dobrze, przepraszam, nie chcę się kłócić.-powiedziałam, przykrywając się kocem.

-Może wszystkich innych udaje ci się oszukać, ale ja się nie dam.-powiedział.

-Nikogo nie oszukuję.- powiedziałam cicho.

-Nie denerwuj mnie mała szmato. Ja wysłałbym cię najchętniej tam, skąd przyszłaś, nie chcę cię tutaj widzieć. Nie mogę się, doczekasz, kiedy znudzisz się Harremu i będę mógł popatrzeć na twoją śmierć. Wreszcie wszystko będzie normalnie, chociaż może ukrócę twoją mękę i zabiję cię teraz?-zapytał, podchodząc do mnie i chwytając mocno za ramiona.

-Z-zostaw m-mnie.-wyjąkałam, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

-Na mnie one nie działają.-powiedział, wbijając mocniej swoje palce.

-Buu, uciekaj.-powiedział tuż przy mojej twarzy i mnie puścił.

Pobiegłam szybko na górę i schowałam się pod kocem w pokoju Harrego, próbując się uspokoić.    


Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now