Rozdział 91

7.4K 386 46
                                    


Dobra może jednak moja mała wizyta u rodziny nie była najlepszym pomysłem. Ale skąd miałam wiedzieć, że to tak bardzo zdenerwuje Harrego. Zresztą, zastanawia mnie, co robią Ci znajomi Harrego w pobliżu mojej rodziny.

Po jakiejś godzinie postanowiłam zejść na dół. Ponieważ zaczynało mi się już nudzić na górze. W pokoju spotkałam tylko Louisa.
Rose: Hej.- powiedziałam.
Louis: O Ros hej.- odpowiedział.
Rose: Jesteś sam? Gdzie reszta?- zapytałam.
Louis: A po co Ci reszta? Ja Ci nie wystarczę?- zaczął się śmiać.
Louis: Musieli pojechać jeszcze coś zrobić, niedługo wrócą.- dokończył, nadal się śmiejąc.
Rose: Louis przestań. A ty czemu nie pojechałeś?
Louis: Musiałem zostać, bo przyjdą pewni ludzie, a ktoś musi się nimi zająć. Ktoś, kto Ci nie wystarcza.- mrugną do mnie.
Rose: Kto przyjedzie?-zapytałam.
Louis: Nikt ważny, ale spoko nie przejmuj się, będą tylko chwilkę.
Louis: Słyszałem, że pokłóciłaś się z Harrym.- powiedział po chwili ciszy.
Rose: To nic takiego, żadna wielka kłótnia.
Louis: To dobrze. Posłuchaj, może to nie moja sprawa, ale nie bądź na niego zła. On po prostu, stara się, żeby nic Ci się nie stało.
Rose: Wiem, ale...- nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi.
Louis: To pewnie nasi goście. Zostań tutaj dobra?- powiedział i poszedł otworzyć. Wstałam i podeszłam do szafki, na której były filmy, żeby poszukać czegoś do obejrzenia.
Louis: Ros jak coś będziemy na górze.- pojawił się w pokoju, a za nim zobaczyłam ludzi, których widziałam już w parku i kilka innych osób.
Rose: Dobrze.- odpowiedziałam.
Po kilku minutach wreszcie znalazłam film, który wydawał się odpowiedni. Ale pojawił się nowy problem, ponieważ nigdzie nie widziałam pilota. Kurcze serio? Gdzie on jest? Czemu tej głupiej telewizji nie da się włączyć inaczej? Może zapytam Louisa? Pobiegłam na górę i zapukałam w drzwi do jego pokoju. Niestety nie usłyszałam odpowiedzi, dlatego ostrożnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Louis: Ros coś się stało?!?- zapytał, szybko chowając coś za plecy.
-Puka się.- usłyszałam cichy komentarz od kogoś. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że powiedziała to dziewczyna, która nie polubiła mnie w parku.
Louis: Zamknijcie się. Spoko Ros co jest?- Louis popatrzył groźnie w tamtym kierunku.
Rose: Pukałam.- powiedziałam trochę zawstydzona.
Louis: Nie przejmuj się nimi, co się stało?-zapytał.
Rose: Możesz na chwilę wyjść na korytarz?- powiedziałam, nie chcąc robić z siebie większej idiotki.
Louis: Jasne już idę.- podał komuś za sobą, to co trzymał i podszedł do mnie. Próbowałam dostrzec co to takiego, ale Louis skutecznie mi to uniemożliwił.
Rose: Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale nie mogę znaleźć pilota.- powiedziałam, z nadzieją, że nie zacznie się ze mnie śmiać.
Louis: A no tak, zapomniałem Ci powiedzieć, jest u Nialla na łóżku.
Rose: Dzięki.- powiedziałam i szybko poszłam do pokoju Nialla.
Louis: Co to do cholery były za komentarze?- usłyszałam, przechodząc obok pokoju Louisa.
Szybko zeszłam po schodach i zaczęłam oglądać film.

Niall: Co oglądasz?- nie minęło 10 minut, kiedy wrócili chłopaki.
Rose: Nic takiego, jakieś nudy, gdzie byliście?
Liam: Louis jest na górze?- zapytał, wchodząc do pokoju.
Rose: Tak, przyszli jacyś ludzie.
Liam: Tak, tak wiem.- uśmiechną się.
Harry: Niall przestań się obijać.-powiedział, wchodząc po schodach.
Niall: Przecież usiadłem tylko na chwilę.- odpowiedział, ale po chwili wstał i poszedł za nimi na górę.

Po kilku minutach wszyscy zeszli na dół.
Harry: Nie obchodzi mnie to. Zostawię to tam, gdzie się umawialiśmy. Dobra, jeśli będę musiał długo czekać, nie dostaniesz nic.- powiedział, rozmawiając z kimś przez telefon.
Louis: Chodź Ros, musimy gdzieś pojechać!- zawołał mnie. Szybko włożyłam swoje buty i stanęłam obok nich.
Harry: Jedzcie przodem. Zaraz przyjedziemy. - powiedział do wszystkich i poszedł po coś do kuchni.

Rose: Gdzie jedziemy?- zapytałam, kiedy siedzieliśmy w samochodzie Harrego.
Harry: Niedaleko, musimy załatwić jedną sprawę.- odpowiedział.

Po kilku minutach jazdy Harry zatrzymał samochód i pomógł mi wyjść. Byliśmy ostatni, dlaczego wszyscy czekali już tylko na nas. Rozejrzałam się dookoła, idąc za chłopakami. W pobliżu tego miejsca nie widziałam żadnych budynków, za to kilka metrów dalej rozciągał się las. To miejsce zaczęło przyprawiać mnie o gęsią skórkę z każdym kolejnym krokiem. Dlatego, kiedy zorientowałam się, że wszyscy poszli dalej i zostałam w tyle, szybko podbiegłam, wciskając się między Harrego i Louisa.
Harry: A mówiłaś, że niczego się nie boisz.-powiedział z cwaniackim uśmiechem.
Rose: Wcale się nie boję.- odpowiedziałam szybko.
Harry: Jasne, jasne.- chwycił moją dłoń.

Rose: Na kogo czekamy?- zapytałam po kilku minutach siedzenia na trawie.
Harry: Cierpliwości. Ten idiota już idzie.- wstał, a po chwili zrobili to wszyscy.
Harry: Mówiłem, że nie będę długo czekał.- powiedział do idącego w naszą stronę mężczyzny.
- No jestem przecież.- odpowiedział ze śmiechem.
Harry: Dobra przejdźmy do rzeczy.- również się zaśmiał.
Harry: Zostań tutaj, niedługo wrócimy.- powiedział do mnie i razem z chłopakami, tym mężczyzną i jego ludźmi poszli w głąb lasu. Wygląda na to, że zostałam sama. Świetnie. Mówiłam już, że to miejsce mi się nie podoba? Usiadłam na trawie i starałam się cierpliwie czekać na chłopaków.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now