Rozdział 111

6.7K 332 18
                                    

  Perspektywa Rose:

Rose: A tak w ogóle, to gdzie byliście przez ostatnie dni?- zapytałam następnego dnia przy śniadaniu.
Harry: Nic ważnego, kilka nudnych rzeczy do zrobienia.
Niall: Rose słyszałem, że wracasz do szkoły.- usłyszałam od blondyna.
Harry: O właśnie, w międzyczasie znalazłem szkołę dla Ciebie.- powiedział, a ja prawie się zakrztusiłam.
Rose: I mówisz mi to dopiero teraz?!?
Harry: Nooo um tak?
Rose: Nie mam nawet odpowiednich ubrań.
Harry: Wyślę kogoś, żeby z Tobą pojechał na zakupy.
Rose: A może ty ze mną pojedziesz?- zapytałam w nadziei, że uda mi się zepsuć jego popołudnie.
Harry: Myślałem, że wyjaśniłem, że ja nie jeżdżę na zakupy.
Rose: Tak, ale...
Harry: Nie, nie ja mam dużo do zrobienia.- przerwał mi i zniknął, zanim cokolwiek odpowiedziałam.

Perspektywa Harry'ego:

Kiedy Rose pojechała na zakupy, mogłem spokojnie wrócić do pracy. Muszę uporządkować parę spraw. Przybyło nam dłużników, więc trzeba się nimi wreszcie zająć. Nie będą sobie frajerzy chodzili bezkarnie. Albo oddadzą hajs, albo mogą się pożegnać z życiem.
Louis: Harry ktoś do Ciebie.- usłyszałem krzyk Louisa z dołu.
Kiedy zszedłem do salonu, na środku stały te dzieciaki, które wcześniej pracowały dla Mario. Nie wiem, czy nadal dla niego pracują, ale to nieważne. Ważne jest to, że chodzą do szkoły, do której będzie chodziła też Rose.
Ivo: Dzień dobry, chciał nas Pan widzieć?- zapytał, robiąc krok do przodu.
Harry: Tak. Mam do was sprawę.
Ava: I co z tego? Ciągle ktoś czegoś od nas chce.- powiedziała, ale po chwili dostała kuksańca od innej dziewczyny stojącej obok.
Alex: W czym możemy Panu pomóc?
Harry: Dowiedziałem się, że chodzicie do szkoły, gdzie niedługo zacznie chodzić też Rose.- usiadłem na kanapie w salonie i wskazałam, żeby zrobili to samo.
Ava: I co z tego?- zapytała znowu ta dziewczyna.
Harry: Otóż nie ukrywając, jesteście na razie jednymi z nielicznych osób, które mogą mieć tam na nią oko. Już raz nam pomogliście, gdy Rose spadła z urwiska. Chodzi o to, żeby nic jej się tam nie stało.
Ava: A co może się jej stać w szkole?
Harry: Uh po prostu chcę, żebyście mieli na nią oko.
Ava: A co my jesteśmy niańki? Nie ma opcji.- zaczęła, ale po chwili się uspokoiła, gdyż jeden z chłopaków zatkał jej usta dłonią.
Harry: Oczywiście nie za darmo.- powiedziałem pewnie i położyłem przed nimi czek, na który od razu spojrzeli.
Ivo: Nie potrzebujemy Pana pieniędzy.- powiedział dumnie, wstając.
Ava: Właśnie! Niech Pan znajdzie sobie inne niańki!- jak ona mnie wkurwia, muszę się powstrzymać, żeby jej nie przyłożyć.
Ivo: Niech pan wybaczy, ale musimy odmówić.
Ron: Zwariowaliście?!? Niech Pan ich nie słucha. Oczywiście, że się zgadzamy. Będziemy jej pilnowali.- przerwał mu inny chłopak, zabierając ode mnie czek.
Ron: Może się Pan o nią nie martwić, damy sobie bez problemu radę.
Harry: To dobrze. Liczę na was.- odpowiedziałem.

Perspektywa Ivo:

Ava: Ron co to kurwa było? Pojebało Cię? Nie będę dla niego pracowała.- zaczęła, kiedy tylko wyszliśmy z ich domu.
Ron: Widziałaś ten czek? Tyle kasy, za pilnowanie jakieś laski, to jak wygrać na loterii. On znalazłby na nasze miejsce kogoś innego, a my stracilibyśmy okazję.
Ivo: I co z tego, nie potrzebujemy jego pieniędzy!- krzyknąłem.
Alex: Uspokójcie się, Ron dobrze zrobił. Trafiła nam się świetna okazja.
Ivo: Nie mam zamiaru brać w tym udziału.- oznajmiłem pewnie.
Ivo: Nie widzicie, że Styles chce mieć nas w garści? Po to dał nam ten czek.
Ava: Ja też nie będę się nią zajmowała.
Ron: Sorry ja zostaję. Nie rozumiem was, przecież ta kasa nie może się zmarnować. Kiedyś wróci wam rozum.
Alex: Zostaję razem z Tobą Ron.- powiedział pewnie.
Ava: A ty Stel?
Stel: Sorry, kasa zawsze się przyda.- powiedziała, stając obok chłopaków.
Ivo: Zajebiście kurwa, co z wami nie tak?!?

Perspektywa Rose:

Kilka dni później

Obudził mnie czyjś dotyk. A kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą Harry'ego.
Harry: Czas wstawać.- powiedział, a po chwili poczułam jego oddech na ramieniu i krótki pocałunek.
Harry: No, chyba że chcesz się spóźnić do szkoły.- powiedział, a ja wstałam jak poparzona.
Rose: Zapomniałam!- krzyknąłem, wstając na równe nogi. Przez co on zaczął się ze mnie śmiać.
Louis: No to nasza Ros wraca do szkoły.- powiedział, czochrając moje włosy.
Rose: Louis przestrzeń!- starałam się od niego odsunąć.
Harry: Nie denerwuj się tak. To tylko pierwszy dzień.- powiedział, kiedy mnie odwoził.
Rose: Wiem, ale nikogo tam nie znam. Co, jeśli coś źle zrobię?
Harry: Przestań. Świetnie sobie poradzisz. Jestem tego pewien.

Kiedy znalazłam się już pod szkołą, nie miałam pojęcia, gdzie powinnam iść. Kurcze wiedziałam, że tak będzie.
- Rose!- usłyszałam za sobą, dlatego szybko się odwróciłam.
Alex: Hej.- powiedział uśmiechnięty.
Rose: O hej, też chodzicie do tej szkoły?- powiedziałam, widząc z tyłu za nim Ivo i pozostałych. Nie znałam ich za dobrze, ale wydają się jedynymi znajomymi twarzami tutaj.
Alex: No jasne. Chodź, bo zaraz się spóźnimy.- pociągnął mnie za sobą.
Stel: Dziś tylko apel i spotkania z wychowawcą więc nudy.- powiedziała, stając obok mnie.
Ron: Taaa, ale jakoś trzeba to wytrzymać.- mrugnął do mnie. Odwróciłam się do tyłu, chcąc przywitać się z Ivo, ale okazało się, że gdzieś sobie poszedł.  

Porwana przez One Direction/ h.sOù les histoires vivent. Découvrez maintenant