Rozdział 56

10.2K 420 47
                                    

Perspektywa Rose:

Nie, kurde! Zaczęłam się cofać, ale nie miałam już miejsca. Błagam, oby tu nie zajrzeli. Zamknęłam mocno oczy, ale po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ramię. 

- Hmm kogo my tu mamy?

Rose: Puść mnie!!!- próbowałam się wyrwać, ale on wtedy mocniej ścisnął moje ramię.

- Nie tak szybko. 

- Chodź pokażemy chłopakom co znaleźliśmy i wtedy zdecydujemy co dalej.- powiedział do niego ten drugi. 

- Ok, to dobry pomysł.- zaczął ciągnąć mnie w kierunku wyjścia. 

Rose: Zostaw mnie, ile razy mam powtarzać.- krzyknęłam przez co mi się oberwało.

- Nie krzycz dziwko!- zaprowadzili mnie na dół gdzie byli pozostali. Tam, ten który mnie trzymał popchnął mnie na ziemię przed ich stopy.

- Kto to?- powiedział jakiś chłopak, chyba był najmłodszy z nich.

- Nie wiemy, znaleźliśmy ją, kiedy się przed nami ukrywała.- po ich słowach, ten chłopak podał mi rękę i pomógł wstać. Wydaje mi się, że już go gdzieś widziałam, ale to pewnie tylko moja wyobraźnia.

- Jestem Nathan, a ty?- przedstawił się kiedy wstałam.

Rose: Ro-Rose.- wyjąkałam.

Nathan: Nie bój się.

- Co z nią zrobimy?- dopytywali tamci. 

Nathan: Nie wiem.

- Mów dziwko, gdzie Harry trzyma swoje rzeczy!- krzykną na mnie jakiś napakowany facet i popchną na ścianę.

Rose: N-nie wiem. Na-naprawdę!- krzyknęłam kiedy znalazł się kilka centymetrów ode mnie.

- Jakoś Ci nie wierzę.- uderzył mnie w policzek.

Nathan: Zostaw ją. Szef będzie wkurzony, że nie znaleźliśmy tego. Więc zawieźmy ją do niego, jemu na pewno coś powie. 

- I co powiemy?- powiedział z drwiną ten który mnie uderzył. Kurde gdzie jest Owen i chłopaki?

Nathan: Nie wiem, wymyśli się coś po drodze. Chodźmy.- skierowaliśmy się do drzwi. Na zewnątrz, zobaczyłam Owena i resztę, na szczęście zdążyli. 

- Kurwa a oni to kto?- powiedział jakiś głos za mną.

Nathan: Kim jesteście i czego chcecie?- krzyknął.

Owen: To chyba my powinniśmy zadać wam to pytanie!

Logan: Dla własnego dobra opuście to miejsce i to już!

Nathan: Dobra, już sobie idziemy.- pociągną mnie za rękę dalej.

Owen: Puść Ros albo oberwiecie!- wycelował w Nathana z pistoletu.

Nathan: Nie, to ona oberwie, jeśli zaraz nie pozwolicie nam spokojne odjechać.- przyłożył pistolet do mojego czoła.

Owen: Zostaw ją.- krzykną.

Nathan: Powiedziałem odsuńcie się. Nie będę wiecznie czekał!- mocniej przycisnął pistolet.

Logan: Dobra nie rób jej krzywdy!- zaczęli się wycofywać.

Owen: Nie!- przeładował swój pistolet i  wycelowany w Nathana.

Nathan: Nie radziłbym.

Logan: Owen, odsuń się szybko.- Logan pociągną go do tyłu.

Nathan: Nikt ma za nami nie jechać! Inaczej wasza koleżanka zginie.- powiedział i wepchną mnie do samochodu. Potem wszedł on i reszta a auto ruszyło. 

Nathan: Kim ty jesteś, co?- kiedy nie otrzymał ode mnie odpowiedzi dodał.

Nathan: Musisz być kimś ważnym, inaczej oni nie chcieliby żebym cię puścił.

- Pewnie jest dziwką Harrego.- powiedział jakiś facet.

Nathan: Nie, musi być kimś o wiele ważniejszym.

Rose: Gdzie jedziemy?- odważyłam się spytać cicho po chwili.

Nathan: Gdzieś, gdzie Ci się na pewno nie spodoba.- powiedział i razem z reszta się zaśmiał. 

***********

Cześć przepraszam, że taki krótki. Naprawdę bardzo, bardzo. Mam jeszcze jedną wiadomość, w sobotę też nie będzie rozdziału, dopiero za tydzień w środę. Przepraszam was, ale wypadło mi kilka spraw i nie dam rady inaczej. 

A teraz troszkę spóźnione życzenia dla naszego Nialla. UUU nasz kochany Nialler już taki dorosły XD. Kocham go <3. Happy birthday Niall <3 <3

 Happy birthday Niall <3 <3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz