Rozdział 6

18.2K 590 29
                                    


Kiedy dotarliśmy do domu, Harry kazał mi iść już spać. Tak kurde, jak małemu dziecku, ale przecież nie dyskutuje się z mordercą. Kiedy szłam, po schodach zobaczyłam, że drzwi do jednego pokoju są otwarte. Nie zastanawiając się długo, weszłam tam. Zobaczyłam szafki z różnymi papierami w środku. Podeszłam do jednej, na której był napis ZADŁUŻENI.

Otworzyłam pierwszą kopertę, gdzie był opis i zdjęcie jakiegoś faceta. Pisało tam, czym on się zajmuje, jego imię i nazwisko, oraz gdzie mieszka. A na dole kartki był napis winny 500tyś. Hmm dosyć spora sumka. Ale co to oznacza? Czyżby ktoś był Harremu i chłopakom dłużny pieniądze?

Otworzyłam kolejną kopertę, która wyglądała tak samo, tylko na dole było napisane, termin minął, śmierć i dalej była napisana wczorajsza data. Czyli, że ten człowiek, zginą wczoraj? Ale dlaczego, to chyba nie Harry go zabił, prawda? Przecież nie mógłby zabić człowieka, prawda? Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach, więc szybko wybiegłam z pokoju do sypialni Harrego, gdzie się położyłam. Po chwili do pokoju wszedł Harry.

-Wiem, że nie śpisz, nie udawaj.- powiedział, dlatego usiadłam. A on położył się obok. Odsunęłam się, jak najdalej od niego mogłam. Nie wiem czemu, ale poczułam nagły przypływ energii i zapytałam go cicho.

- Harry? Czy ty kiedyś zabiłeś człowieka?- powiedziałam, patrząc na niego. Zdziwiony również na mnie spojrzał.

-Czemu pytasz?- odgarnął sobie z czoła włosy.

-Tak, p-po prostu.- moja odwaga zaczynała się kończyć.

- Ros, ja żyję w świecie, w którym codziennie się zabija. Więc odpowiedz sobie na to sama.- powiedział i zgasił światło. Zastanowiłam się nad jego słowami. Czyli naprawdę zabił tego człowieka. Gdzie ja się znalazłam? Kiedy Harry zasnął, zeszłam z łóżka, wzięłam poduszki i położyłam się w rogu pokoju. Wole to niż spanie obok niego.

Kiedy się obudziłam, Harrego już nie było. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić, więc powoli zeszłam na dół. Niestety nikogo tam nie zastałam. Nalałam sobie wody do szklanki i kiedy chciałam ją wypić, ktoś jedną ręką złapał moje nadgarstki, a drugą zatkał mi usta. Kiedy popatrzyłam na tego kogoś, zobaczyłam Zayna. On zaczął całować mnie po szyi, przez co ja zaczęłam się wyrywać. Bałam się, strasznie się bałam tego, co może się stać.

Poczułam, że ktoś odciąga Zayna ode mnie, był to Niall i Louis.

- Stary zwariowałeś? Lepiej, żeby Harry się o tym nie dowiedział.- nawrzeszczał na niego Louis.

Kiedy Zayn poszedł na górę, Louis podał mi kanapki i powiedział, żebym je zjadła. Kiedy ja jadłam, chłopcy powiedzieli mi, że Harry musi dziś coś załatwić i kazał mi siedzieć w jego sypialni. Pokiwałam głową, a kiedy zjadłam, poszłam do sypialni Harrego. Siedziałam tam cały dzień, nudząc się przy tym strasznie.

Około północy obudziły mnie jakieś śmiechy. Okazały się one pijanego Harrego z jakieś laski. Jeszcze zanim weszli do pokoju to, już nie mieli na sobie ubrań. Mogę śmiało powiedzieć, że laska wygląda jak dziwka, którą pewnie była. Powiększane piersi i masa tapety. Odchrząknęłam, a w odpowiedzi Harry powiedział, żebym wyszła, bo jest zajęty. O milusio, mimo wszystko posłuchałam go i zeszłam na dół. Nikogo nie było na dole, dlatego sprawdziłam od razu czy drzwi są otwarte, ale wtedy nie wiadomo skąd pojawił się Liam.

- Nawet nie próbuj uciekać, bo Cię zabije.- powiedział. Kazał mi spać na kanapie na dole, a sam po chwili poszedł. Kanapa była niewygodna, a jeszcze darcie się na cały dom tej laluni, nie ułatwiało mi zaśnięcia. Wzięłam koc i udałam się w poszukiwania jakiegoś miejsca, gdzie nie będzie nic słychać. Zalazłam je pod schodami, tak wiem, że to dziwne brzmi. Ale był tam taki mały schowek, do którego weszłam.

Perspektywa Liama:

Przez to, że Harry całą noc zabawiał się z Amber, się nie wyspałem. Zszedłem na dół, gdzie wszyscy oprócz Harrego już byli i przygotowywali się do dzisiejszej akcji. Z tego, co wiem, trzeba było sprzątnąć jakiegoś człowieczka, norma. Po chwili zszedł nasz szanowny Harry.

-Głośniej się nie dało? Jedna laska ci nie wystarczy co? - zakpił Louis, na co Harry wzruszył ramionami, wziął tabletki na ból głowy i napił się wody.

-Nie, nie wystarczy, a tak w ogóle to, gdzie jest nasz maluszek?- zapytał Harry. Wszyscy już wiedzieliśmy, że chodzi mu o Rose. Od wczoraj ją tak nazywa: ,,maluszek".

- Nie wiem, wczoraj widziałem ją, kiedy sprawdzała, czy drzwi są otwarte. Ale na nią nakrzyczałem i kazałem spać w salonie, bo ty zająłeś sypialnię. - powiedziałem.

-Tak tyle, że Ros nie ma w salonie, nikogo tam nie ma.- powiedział Niall, wracając z salonu.

Wszyscy pobiegliśmy to sprawdzić, faktycznie nie było jej. Cholera, gdzie ona znowu jest? Wszyscy zaczęliśmy jej szukać, a po chwili znalazł ją Niall. Okazało się, że znalazła sobie miejsce na podłodze pod schodami. Obudziliśmy ją i powiedzieliśmy, że musimy iść i żeby nawet nie próbowała uciekać. Potem zostawiliśmy ją i wyszliśmy.

Perspektywa Rose:

Kiedy chłopcy poszli, zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam oglądać telewizję. Akurat leciały wiadomości, w których zobaczyłam swoje zdjęcie. A babka mówiła, że nadal mnie nie odnaleziono i że policja na razie nie zdradza szczegółów. Następnie na ekranie pokazali moją rodzinę, która mówiła, że nigdy nie stracą nadziei na moje odnalezienie. Po moich policzkach spłynęło kilka łez, które szybko wytarłam. Po kilku minutach z góry zeszła ta lala Harrego, a kiedy mnie zauważyła, wzięła ode mnie pilot i przełączyła na jakiś głupi serialik.

- Ty jak ci tam, zrób mi coś do jedzenia i pośpiesz się, nie będę wiecznie czekała.- powiedziała piskliwym głosem.

-Słucham?!? Nie jestem twoją służącą, sama sobie zrób.- odpowiedziałam jej.

- Ty mała gówniaro, jak śmiesz tak do mnie mówić. Powiem wszystko mojemu Harremu, a on Ci wtedy pokaże, stracisz tę pracę w sekundzie.- ględziła dalej.

-Chyba coś ci się pomyliło, ja tu nie pracuję i bardzo bym się ucieszyła, gdyby Harry odesłał mnie do domu.- wzruszyłam ramionami.

- To, kim ty jesteś i co tu robisz?!?- ok, jej głos mnie już irytuje.

-Zostałam porwana, mówi ci to coś?- podniosłam ręce do góry.

-A ,,biedactwo'' dałaś się już przelecieć? Jeśli tak to pewnie niedługo trafisz do naszego burdelu. Trzeba uprzedzić dziewczyny, że jakiś dzieciak do nas dołączy, radze Ci być dla mnie miła, bo jeśli nie to sprawię, że będziesz dostawała najgorszych klientów.- powiedziała, mierząc mnie wzrokiem. Ale o czym ona mówi? Harry chyba nie ma własnego burdelu, prawda? Nie chcę tam trafić. To nie może być prawda.

-Nic mnie to nie obchodzi, a jakaś lalunia na pewno nie będzie mi mówiła co mam robić.- zebrałam się w sobie i odpyskowałam jej.

-A no tak, już sobie przypomniałam, coś tam ktoś ostatnio mówił, że Harry porwał sobie jakąś dziewczynkę. Swoją drogą wcale nie jesteś taka ładna, jak mówią. Przecież z ciebie jeszcze dziecko, nie masz ani piersi, ani tyłka.- zaśmiała się.

-Odwal się ode mnie ty plastikowa lalcio.- nie wytrzymałam, wstałam i poszłam do kuchni. Co ona sobie wyobraża?

Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, a Amber pobiegła otworzyć. Później weszła do kuchni z jakimś napakowanym kolesiem.

-Spójrz James, to ta dziewczyna, w której sprawie do ciebie dzwoniłam.- wskazała na mnie palcem.

- Tak, ale ja nie jestem pewien czy powinniśmy. Nie dzwonił ani nie pisał do mnie pan Harry, ani żaden z szefów, żebym ją zabrał.- powiedział ten facet.

-Tak wiem, mówiłam Ci już, Harry kazał mi do ciebie zadzwonić, bo mu padła komórka. A musiał jechać na akcje, dlatego kazał mi tu zostać i wszystkiego dopilnować. - powiedziała Amber, wieszając się na ramieniu faceta.

-No dobrze skoro tak, ale ona się nie nadaje, za młoda jest. No ale skoro pan Harry tak mówił to Max za chwile tu będzie.- powiedział ten facet, przyglądając mi się.

-O co tu chodzi, kim pan jest ?- zapytałam.

-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie i nie odzywaj się niepytana. - powiedział, a po chwili do kuchni wszedł jakiś kolejny facet. Przywitał się z tym napakowanym, który na mnie nakrzyczał i podszedł do mnie.

- No kogo my tu mamy, a ona nie jest za młoda?- zwrócił się do laluni.

-Nie, rób co masz robić.- krzyknęła zła.

-Dobra, podaj rękę.- powiedział ten chłopak, który przed chwilą przyszedł. A kiedy nie reagowałam, sam mnie za nią pociągnął.

- Nie, zostawcie mnie albo gorzko tego pożałujecie!!! Nie macie prawa mnie dotykać!- krzyknęłam i się mu wyrwałam.

-Nie zwracajcie uwagi, Harry mówił mi, że jest wyszczekana.- powiedziała lalunia. Po jej słowach chłopak zaczął mnie szarpać. Kopnęłam go między nogami i zaczęłam uciekać. Ale niestety po chwili ten napakowany facet mnie dogonił i uderzył, w taki sposób, że uderzyłam czołem w ścianę i upadłam. Moje oczy powoli zaczęły się zamykać.    


Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now