Rozdział 89

7.6K 383 59
                                    


Harry: Zapnij pasy. Nie chcemy przecież, żeby coś Ci się stało.-powiedział, siadając na miejscu kierowcy.
Rose: Jeśli nie będziesz jeździł jak wariat, to nic się nie stanie.-powiedziałam, zapinając pasy.
Harry: To raczej niemożliwe.-stwierdził, odpalając samochód.
Rose: Gdzie jedziemy?
Harry: Mówiłem, w fajnie miejsce.
Rose: Nie rozumiem, nie możesz mi po prostu powiedzieć?
Harry: Za dużo byś chciała.-zaśmiał się.

Rose: Wiesz, że niedługo zacznie się szkoła?- zapytałam.
Harry: I co z tego?
Rose: Mieliśmy umowę, pamiętasz?- zapytałam.
Harry: Umm myślałem, że zmienisz zdanie.
Rose: Co? Nie zmieniam! Dotrzymaj słowa.- powiedziałam zdenerwowana.
Harry: Dobrze aniołku spokojnie, mamy jeszcze czas, jeśli tak bardzo chcesz.- przewrócił oczami.
Rose: Chcę, muszę kiedyś od Ciebie odpocząć.
Harry: Dobra Ros rozumiem, ale teraz skończymy ten temat ok?- zapytał, a ja pokiwałam głową.

Harry: Jesteśmy na miejscu.- powiedział po kilku minutach.
Rose: Miałeś rację, całkiem tu ładne. Skąd znasz to miejsce?
Harry: Długa historia.- powiedział.
Rose: Serio tu ładnie.- westchnęłam, siadając na jednej z ławek, a po chwili obok mnie usiadł Harry.
Harry: Ślicznie wyglądasz.-powiedział cicho, przytulając mnie.
Rose: Um dziękuję.- odpowiedziałam, rumieniąc się.
Harry: A teraz jeszcze ładniej.

- No kogo my tu mamy, Styles.- usłyszałam za plecami. Harry, szybko wstał i popatrzył w stronę mężczyzny, który to powiedział.
Harry: Mario czego chcecie?- zapytał niezbyt zadowolony z tego spotkania. Stanęłam za plecami Harrego i przyglądałam się tym ludziom.
Mario: A nic tylko przechodziliśmy.- mrugną do mnie, widząc, że na niego patrzę.
Harry: No to możecie już iść.- wysyczał przez zęby.
Rose: Kto to?- zapytałam cicho Harrego.
Harry: Nikt ważny, nieudane interesy.- mruknął.
Mario: Tsa trochę nieudane. Biorąc pod uwagę, że zastrzelił pięciu moich ludzi.
Harry: Będziesz mi to teraz wypominał?- zapytał, udając, że ziewa.
Mario: Ależ skąd. Mówię tylko twojej laleczce, jaki jesteś.
Harry: Oh jakiś ty troskliwy, obejdzie się. Coś jeszcze?
Mario: Tsa, mam sprawę.- powiedział niezbyt zadowolony z tego faktu.
Harry: No to mów, śpieszę się.
Mario: Niewątpliwie. Chce pogadać w cztery oczy.- powiedział spokojnie.
Harry: Teraz?- zapytał, patrząc kątem oka na mnie.
Mario: To nie może czekać. Moi ludzie jej popilnują.- powiedział, widząc niezdecydowanie Harrego.
Harry: Nie ufam im ani tobie.- stwierdził.
Mario: Zdziwiłbym się, gdybyś powiedział, że mi ufasz. Ale to teraz nie ma znaczenia, wyluzuj, nic jej przecież nie zrobią.- zaczął się śmiać.
Harry: Dobra, masz 2 minuty.- powiedział do niego.
Harry: Zaraz wrócę, w razie kłopotów zawołaj, nie będę daleko.- szepną do mnie.
Mario: Dobra, czas ucieka.- pośpieszył nas.
Harry: Zaraz wrócę.- powiedział jeszcze i poszedł za tym człowiekiem.

Usiadłam na tej ławce co przed chwilą i obserwowałam, co robią znajomi Harrego.
-Co się gapisz, nie masz co robić?- powiedziała jakaś dziewczyna.
- Ava zostaw ją, pamiętaj, że mamy jej nic nie zrobić.- powiedział jakiś chłopak, a po chwili usiadł na drugim końcu ławki.
- Sorki za nią, jest trochę wredna. Jestem Ivo, nie musisz się nas bać.
Rose: Wcale się nie boję. Jestem Rose.- powiedziałam w miarę wiarygodnie.
Ivo: Dobra, tak tylko mówię. Widzę, że wcale nie jesteś taka nieśmiała.- zachichotał.
Rose: Um, nie.- powiedziałam cicho, serio dziwnie się czuję, rozmawiając z nim.
Ivo: Nie widziałem Cię nigdy tutaj, do jakiej szkoły idziesz po wakacjach?- zadał dosyć nietypowe pytanie.
- Ivo zostaw ją! Mieliśmy się trzymać daleko.- krzyknął jakiś chłopak.
Ivo: Wyluzuj Alex! Tylko rozmawiam.
Ivo: To, co do której?- powtórzył swoje pytanie.
Rose: Um nie wiem jeszcze.- powiedziałam zmieszana, widząc, że dziewczyna, która na mnie nakrzyczała, zabija mnie wzrokiem.
Ivo: To nic, mam nadzieję, że będziemy w tej samej.
Rose: A ty, do której chodzisz?- zapytałam.
Harry: Muszę się zastanowić.- usłyszeliśmy głos Harrego.
Harry: Wszystkiego w porządku?- zapytał, pojawiając się obok nas i mierząc wzrokiem Ivo.
Mario: Ivo co wam mówiłem? Wybacz Harry, on jest trochę za ciekawski.- powiedział, mrożąc go wzrokiem.
Harry: W porządku chyba.- popatrzył na niego nieufnie i chwycił mnie za rękę.
Harry: Zadzwonię do Ciebie, jeśli porozmawiam z chłopakami.- powiedział do Mario, a później poszliśmy do samochodu.

Harry: Coś się stało?- zapytał po kilku minutach jazdy.
Rose: Nie, um wszystko w porządku.
Harry: Ros przecież widzę.
Rose: Um, dlaczego wszyscy twoi znajomi, muszą mieć coś wspólnego z zabójstwem?
Harry: Ros, tak wygląda życie. Świat jest napędzany dzięki nam. Dzięki bójkom i zabójstwom nie traci sensu i ma coś do robienia.
Rose: Bez tego byłby w porządku.
Harry: Teraz też jest.

Perspektywa Ivo:

Mario: Co wam mówiłem, mieliście się trzymać daleko, Ivo co to było?
Ivo: To nie moja wina. Ava na nią naskoczyła, musiałem załagodzić sytuację.
Mario: Kurwa, czy wy nie rozumiecie, że jego pomoc jest nam potrzebna?
Ava: Rozumiemy, ale co ma do tego ta dziewczyna?
Mario: Jak to co? Nie widzieliście tego? Ona jest dla niego ważna, a jeśli ktoś jest dla Harrego ważny, to on zrobi wszystko dla tej osoby, szczególnie dla niej. Jeśli ona powie mu o tym, co jej powiedziałaś, możemy zapomnieć, że Harry nam pomoże. Więc lepiej dla was, żeby nie powiedziała.
Ivo: Na pewno nie powie. Wydaje się naprawdę spoko.

*******
Hej przepraszam, że tak mało rozdziałów jest ostatnio, ale straciłam pomysły co do dalszej części. Wiecie, to opowiadanie już się tak trochę dłuży i nie mam pomysłu jak je zakończyć. Mam nadzieję, że niedługo wpadnę na jakiś pomysł ☺.

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now