Rozdział 20

14.2K 521 73
                                    


Siedziałam w tym koncie naprawdę bardzo długo, kiwając się w tę i we tę. Naprawdę nie wiedziałam co się zemną dzieje. Przez ten czas oni zachowywali się całkowicie normalnie. Oglądali telewizje, jedli siedzieli. A ja nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam tak strasznie zagubiona, chciałam wrócić do domu. Bałam się wszystkiego. Po kilku godzinach takiego siedzenia musiałam chyba zasnąć.

Perspektywa Harrego:

Nie wiem co się dzieje z Rose od kilku godzin siedzi w tym samym miejscu i nie pozwala się nikomu zbliżyć , jak wiem że to mógł być dla niej cios zabicie naraz tylu ludzi ale bez przesady, przecież ona wie kim jesteśmy. To chyba jednak nie był dobry pomysł że ją tam wzięliśmy. A jeszcze ten policjant który umierał na jej oczach. Nie wiadomo co on jej nagadał że, jest tak wstrząśnięta. Gdyby nie otworzyła, tych cholernych drzwi i nie pobiegła mu pomóc nic by się nie stało. Spojrzałem na nią i zobaczyłem że zasnęła, jeśli się obudzi to wszystko będzie ją bolało. Może się nie obrazi jeśli ją przeniosę na łóżko, podszedłem do niej wziąłem na ręce i położyłem na kanapie obok chłopaków. Kiedy spała jej klatka unosiła się spokojnie do góry i opadała. STOP Styles co się z tobą dzieje, od kilku dni zachowuję się jak baba, muszę się opamiętać.

Perspektywa Luka:

Siedzimy wszyscy z chłopakami i oglądamy telewizję, ale ja nie mogę się na niczym skupić, ciągle myślę o słowach Rose. Powiedziała że zawiodła się na nas i że myślała że jesteśmy inni. Jej słowa nie powinny mnie obchodzić bo przecież ona wie kim jesteśmy, ale mimo wszystko nie mogę zapomnieć tych jej smutnych oczu i zawodu który w nich ujrzałem. Po co ci debile ja zabrali tam, nie mogli jej po prostu zostawić w domu. Jeszcze ten przeklęty glina który umarł na jej oczach. Harry odciągnął ja od niego dosłownie moment zanim przyjechała policja. Wiem że jest teraz w szoku, ale mam nadzieję że, nic jej nie będzie. Harry położył ją na łóżku, ponieważ zasnęła.

Perspektywa Rose:

Po kilku godzinach snu obudziłam się, ale to nie oznacza że, się uspokoiłam. Nadal miałam przed oczami tych wszystkich ludzi. Usiadłam ale w pokoju nie było nikogo, poszłam do kuchni gdzie zastałam tych morderców.

H: Chcesz kawy Rose, lub wody? - zapytał jakby nigdy nic Harry. Nie chciałam żeby się wkurzył więc pokiwałam głową. Po chwili postawił przede mną szklankę wody. Bez słowa wypiłam i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na zegarek, była 23, a ja mimo że przed chwilą spałam nadal byłam zmęczona. Oparłam głowę o kanapę i siedziałam tak myśląc. Po chwili przyszli chłopcy i powiedzieli żebyśmy się wszyscy kładli. Zaczęli ustalać kto śpi koło kogo:

N: A ty Rose koło kogo chcesz spać. - zapytał, przez co wybudził mnie z moich myśli. Niepewnie powiedziałam:

R: A mogłabym koło nikogo.- na co Zayn się szyderczo zaśmiał i powiedział że nie ma tak dobrze.

R: W takim razie chcę spać z brzegu.- powiedziałam twardo.

H: Ok, pod warunkiem że z drugiej strony będę ja. - powiedział, przez co ja spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem ale zanim zdążyłam zaprzeczyć, wszyscy inni pokiwali głowami.

Tym sposobem musiałam leżeć koło zabójcy, człowieka którego się boję, oraz przede wszystkim człowieka który nie chcę żeby mnie dotykał.

Po kilkudziesięciu minutach wszyscy leżeli już na swoich miejscach. W pewnym momencie poczułam rękę Harrego na moim brzuchu, o nie nie tak nie będzie na pewno. Wbiłam moje paznokcie w jego rękę i wysyczałam:

R: Zabieraj tą łapę ode mnie, nie dotykaj mnie. - nie wiem skąd wzięło się u mnie tyle odwagi ale szybko tego pożałowałam, bo oczy Harrego stały się czarne a jego ręka ( ta której nie podrapałam) wylądowała na moim policzku. Louis szybko złapał Harrego który próbował mnie znowu uderzyć i wysłał go spać na drugi koniec pokoju. Zapytał czy wszystko w porządku na co pokiwałam głową i położyłam się z powrotem, tym razem koło Louisa. Wiem że on też zabił niewinnych ludzi, ale go się tak nie bałam. Może dlatego że odkąd tu jestem to on zawsze sprawia uśmiech na mojej twarzy. W każdym bądź razie po chwili zasnęłam.

Śnił mi się okropny sen, to wyglądało jak pole jakiejś bitwy. Wszędzie leżał jakieś ciała zabitych ludzi, a nad nimi na wzgórzu siedzieli zadowoleni i szczęśliwi chłopcy. Pobiegłam do nich widząc to i zapytałam czemu to zrobili, czy są nienormalni. A w tedy Harry złapał mnie za rękę i pociągnął na swoje kolana po czym powiedział:

H: To była dobra robota chłopaki, zasłużyliśmy na chwilę przyjemności.- po czym zaczął zdejmować ze mnie ubrania. Zaczęłam płakać i krzyczeć żeby mnie zostawili, ale to nic nie pomagało. Nagle nad ich głowami zobaczyłam moją rodzinę, która była smutna, głodna i w starych podartych ubraniach. Zapytałam co się stało a w tedy oni powiedzieli że to moja wina, że przez to że uciekłam oni stracili dom, pracę i nie mieli co jeść, że moi bracia zachorowali ciężko i za chwilę przeze mnie umrą. Płakałam i tłumaczyłam im że to nie moja wina że chciałam do nich wrócić ale nie umiałam, obiecywałam że znajdę sposób żeby im pomóc. Ale oni powiedzieli że już nie należę do ich rodziny. Tak strasznie płakałam i prosiłam żeby mnie nie zostawiali ale oni odeszli.

Usłyszałam wołanie:

- Spokojnie, już ciiii, ej nie płacz, obudź się, Rose otwórz oczy to tylko sen, ej mała.- Nie wiedziałam skąd są te głosy, lecz po chwili poczułam że ktoś mnie przytula, przez moje rozmazane oczy zdołałam zobaczyć że to Louis. Przypomniałam sobie sen on tez tam był, zaczęłam się wyrywać, ale on trzymał mnie mocno szepcząc żebym się nie bala, że nic mi nie zrobi. Odezwali się też inni.

Niall: Spokojnie Rose już nic ci nie grozi.

Liam: Wdech i wydech mała.

Ash: Rose słonko co ci się śniło?

Calum: Już jest ok, nie płacz.- nie słuchałam ich skupiłam się na wdechu i wydechu bo słabo mi się oddychało. Zdołałam jeszcze zobaczyć że Luke trzyma Harrego żeby do mnie nie podchodził przez co całkowicie zapomniałam o oddychaniu i zaczęłam się dusić. Przez co moje oczy się zamknęły a ja nie słyszałam już uspokajających słów, ani nie czułam dłoni Lousa.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz