Lustereczko, powiedz przecie ( LL cz. 13, KJ cz. 2 )

ابدأ من البداية
                                    

- Ah tak? Nie uważasz, że to zbyt prosty plan? - prychnęłam, zakładając ręce na piersiach. 

- Nie widzę nic złego w prostych planach - mruknął chłopak, wzruszając ramionami - Jeśli nie podoba ci się mój sposób działania, to chętnie wysłucham, co ty byś zrobiła.

-  Stworzyłabym ludzi z różnych przedmiotów, których posadziłabym na krzesłach - powiedziałam bez namysłu, w ogóle nie zastanawiając się, czy miało to jakikolwiek sens.

- Ale... Po co? - zapytał zaskoczony Siedmiokropek.

- Odwróciliby uwagę Królowej Jabłek, która, myśląc, że są to ludzie, zaczęłaby zamieniać ich w jabłka. Wtedy my zaatakowalibyśmy ją od tyłu z zaskoczenia i zniszczylibyśmy to coś, gdzie czai się akuma - oznajmiłam na jednym wdechu, klaszcząc w dłonie.

   Białowłosy odsunął się ode mnie o kilka kroków ze skwaszoną miną jak dziecko, które przez przypadek zjadło pół cytryny.

- Żartujesz, prawda? - spytał.

- Nie. Czy wyglądam jakbym żartowała?

- W zasadzie nie, ale jakoś nie wyglądasz mi na kogoś godnego zaufania... - wymamrotał pod nosem - Słuchaj... Uważam, że mój plan jest lepszy, ale mimo wszystko, nie zmuszam cię, abyś mi towarzyszyła. Jeśli chcesz, rób sobie tutaj lalki z zasłon, a ja w tym czasie pójdę powstrzymać zagrożenie - oznajmił, próbując wyjść z sali.

   Nie zdążył jednak tego zrobić, ponieważ udało mi się zacisnąć rękę na jego ramieniu, zanim dał dyla w długą. Byłam pewna, że gdyby zaczął biec, z pewnością by mi uciekł, a do tego dopuścić nie mogłam.

- Moment - syknęłam - Może chociaż użyjesz Szczęśliwego Trafu? On zawsze daje wskazówkę do rozwiązania problemów - zasugerowałam, mając nadzieję, że wyczarowany przez chłopaka przedmiot jasno powie, że im bardziej skomplikowany plan, tym lepiej. 

- Jaki jest haczyk? - zapytał z niebiańskim spokojem, wyczuwając, że jednak nie wszystko było takie proste, jak usiłowałam mu wmówić.

- Zostanie ci 5 minut do przemiany zwrotnej - odparłam - Jednak Szczęśliwy Traf może okazać się naprawdę pomocny.

- Potem będę musiał nakarmić kwami, tak? - zapytał niepewnie, chcąc się upewnić, co się stanie, jeśli zgodzi się na moją propozycję.

- Tak. Inaczej nici z zabawy w super-bohatera - oznajmiłam z uśmiechem.  

   Siedmiokropek nie myślał długo. Chłopak widocznie był z rodzaju tych konkretnych osób, które nigdy nie ślęczały pół godziny nad menu w restauracji lub przy półce z lodami, zastanawiając się, co powinny wybrać. Trochę mu tego zazdrościłam. Jakby mi przyszło podjąć taką decyzję, to potem przez następny tydzień wyrzucałabym sobie swą głupotę.

   Białowłosy podrzucił yo-yo do góry. Sekundę później w jego rękach znalazło się olbrzymie lustro. Oczywiście, jakby inaczej... Czerwone w czarne kropki.

- Spójrz, Szczęśliwy Traf się ze mną zgadza - powiedział z uśmiechem, stawiając lustro na podłodze w taki sposób, że widziałam w szkle każdą iskierkę uciekającą z moich rozpalonych włosów - Nie znasz odpowiedniego dress codu. 

   Uniosłam oczy do góry, błagalnie patrząc w sufit z nadzieją, że może wszyscy bogowie ulitują się nade mną i zrzucą chłopakowi żyrandol na głowę, jeśli ich ładnie o to poproszę. Niestety... Wszystko stało na swoim miejscu.

- To nie my wybieramy sobie strój, a nasze kwami - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - Poza tym, jeśli masz jakieś uwagi, po prostu mi to powiedz. Wcale nie uśmiecha mi się ganianie w środku nocy za szaleńcami na usługach Motylkowego Księcia i z chęcią sobie pójdę, jeśli taka twoja wola.

Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن