PERSPEKTYWA TRZECIOOSOBOWA*
Emma szybko przerzucała wszystkie zestawienia, jakie zostawił na biurku jeden z jej wiernych asystentów. Z uśmiechem na twarzy doszła do wniosku, że grudzień przyniósł znacznie więcej zysków niż listopad, co nie powinno szczególnie dziwić, patrząc na fakt, że dwunasty miesiąc w roku obfitował w zaciąganie pożyczek na święta. Gdy chciała sprawdzić, czy lepszy pod względem zarobków był jednak 2015 czy może 2016, rozdzwonił się telefon. Nie służbowy, a prywatny. Dziwne... Osobista komórka dzwoniła ostatnim razem przed śmiercią Jeana, jej męża, czyli prawie dwadzieścia lat wcześniej. Odebrała.
- Z tej strony Emma Cron - przywitała się - Z kim mam przyjemność?
- Witaj, Emmo. Miło mi cię słyszeć. Jak spędzasz popołudnie? - spytał zimny, męski głos.
Kobieta lekko uśmiechnęła się pod nosem. Od dłuższego czasu spodziewała się tego połączenia, chociaż sądziła, że jej dawna miłość zadzwoni ciut wcześniej.
- Pracowicie, jak wszyscy nasi bracia - odparła - Dlatego proszę... Pozbądź się swego dziwnego andorskiego zwyczaju słodzenia i przeciągania i po prostu powiedz, o czym chcesz rozmawiać.
- Nigdy się tak do mnie nie odnosiłaś, droga Emmo. Czym sobie zasłużyłem na tak podłe traktowanie?
- Niczym. Siedzę po uszy w papierach. Skończę pracę szybciej, jeżeli przejdziesz od razu do rzeczy, a czułe słówka zostawisz dla Vienny.
- Ah tak... - mężczyzna przerwał na chwilę, jednak Emma postawiłaby cały swój majątek na to, że uśmiechnął się do komórki - Gratulowałem ci już wygranej Paryża w karty?
- Oczywiście. Byłam jedną z nielicznych osób, której prawiłeś tego wieczoru komplementy.
- Chciałbym zaproponować ci interes.
- Na to czekałam. Co chcesz zrobić?
- Chcę założyć na terenie twojego uroczego miasta szpital.
- Będziesz testował w nim swoje nowe leki?
- Nie, mam szczytniejszy cel. Chciałbym pomagać chorym na akumozę.
- Na co? - Emma nieznacznie zmarszczyła brwi, czując się zbita z tropu - Co to za nowa choroba?
- Nie wiesz? Paryż jest twoim miastem, które trawi mroczna infekcja, a ty nie masz pojęcia o czymś takim?
- Nie. Nigdy nie byłam w Paryżu. Pomnij, że siedzę w Bernie i nadzoruję Bank. Nie mam czasu na kilkunastoletnie znikanie jak co niektórzy.
- Moje zniknięcie było uzasadnione i przyniosło wszystkim korzyści.
- Pochowaliśmy cię! To miała być ta korzyść?! Vienna załamała się nerwowo, a Rico prawie pogrzebał twój zakład!
- Pomnożyłem mój majątek, zgadza się? Nic więcej się nie liczy. Nie mówmy o tym, Emmo. Powiedz lepiej, czy zgadzasz się na budowę tego szpitala.
- Zgodzę się pod jednym warunkiem...
- Akumoza jest chorobą pasożytniczą wywoływaną przez owady z rzędu motyli. Najczęściej do zakażenia dochodzi w wyniku kontaktu bezpośredniego, a schorzenie objawia się utratą pamięci i nabyciem super-mocy. Możemy uznać to za broń biologiczną, gdyż pewien złoczyńca sporadycznie wypuszcza do Paryża po sztuce tego badziewia i niszczy miasto.
- Żartujesz, prawda?
- Nie żartuję. Opanowanie tego problemu przyniesie ci bardzo dużo profitów, a ludzie wreszcie uzyskają spokój. Będę ich badał i leczył, a może uda mi się wynaleźć specyfik uodparniający na przyszłe zachorowania.
CZYTASZ
Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)
FanfictionNadrzędnym celem Biedronki i Czarnego Kota jest bezpieczeństwo Paryża, które mogą osiągnąć poprzez pokonanie Władcy Ciem, Peahen i ich zdesperowanych akum. Jednak, co jeśli w mieście żyje znacznie groźniejszy posiadacz miraculum, który na swą zemstę...