Akuma do kwadratu ( Lady Lamp cz.4 )

27 5 0
                                    

PERSPEKTYWA TRZECIOOSOBOWA*

   Władca Ciem uważnie obserwował ekran tabletu, śledząc sytuację na mieście. Przez dłuższy czas zastanawiał się, czy nie powinien wynająć kogoś, kto włamywałby się dla niego do monitoringu miejskiego, ale primo, nie znał nikogo odpowiedniego, secundo, wydawało mu się to zbyt niebezpiecznym procederem. Ktoś mógłby przecież go namierzyć i nasłać na niego policję, czego bardzo chciał uniknąć. Wiadomości oczywiście nie dawały całego obrazu wydarzeń, były krótką, zwięzłą relacją, często nasiąkniętą propagandą, ale tylko to mu pozostało. Kiedyś zastanawiał się, czy nie powinien prosić swej małżonki od siedmiu boleści do obserwowania kamer, ale gdyby to zrobił, to słyszałby potem przez tydzień "Co ja będę z tego miała?". 

   Dlatego zamiast wysłuchiwać informacji od Peahen, która będąc w czwartym miesiącu ciąży stała się jeszcze bardziej nieznośna niż zwykle, obserwował blondwłosą Clarę Contard nadającą z serca Paryża, która zbyt przesadnie wychwalała magiczne kule Lady Lamp, myląc je ze świetlną iluminacją autorstwa burmistrza. Bardziej od tego, czy mieszkańcom miasta podobała się niesamowita ozdoba wymyślona "specjalnie na potrzeby Sylwestra", Władcę Ciem interesowało, dlaczego jeszcze nie zjawili się Biedronka z Czarnym Kotem. To było do nich niepodobne. Miał nadzieję, że wkrótce się zjawią i łaskawie oddadzą Lady Lamp swoje miracula, inaczej cały plan szlag trafi. 

   W pewnym momencie Władca Ciem zauważył migające szybko po dachach dwie sylwetki. Zatrzymał program, trochę go cofnął i poszerzył odpowiednie fragmenty. Brązowa i fioletowa postać. Brązową mogła być Aquila lub Aigle, sam już nie wiedział, która obecnie bawiła się heroskę. Fioletowego nie znał, najpewniej jakiś nowy pomocnik, którego będzie musiał dopisać do listy swoich wrogów. 

   Westchnął i po chwili zastanowienia przezwał do siebie jednego z rozlicznych motyli latających po izbie. Jeżeli jedna Lady Lamp nie zdołała wzbudzić zainteresowania Biedronki, to może dwie wreszcie zwrócą na siebie jej uwagę?

............................................................................................

   Alya była w siódmym niebie. Była tak szczęśliwa, że kwestią czasu pozostawało zstąpienie z niebios jakiegoś świętego, patrona osób radosnych, który złapałby ją za rękę, uśmiechnął się serdecznie, a następnie wyczarowałby świecące, białe schody prowadzące prosto do nieba, gdzie mogłaby przez wieczność celebrować swój niebywały fart i spełnienie marzeń. 

   Olbrzymi optymizm Alyi nie wynikał wcale z tego, że prezentowała się jak milion dolarów ( na ten specjalny dzień założyła śliczną, pomarańczową sukienkę sięgającą jej do kolan i wysokie, białe kozaki ), ani z tego, że mogła przez całą noc podążać za swoją idolką. Jej radość była efektem tego, że zamiast zapowiadanych przez organizatorów Biedronki i Czarnego Kota, zjawili się wszyscy bohaterowie, dosłownie wszyscy, nawet ci, których nie znała, o których nie słyszała, ani w ogóle nie widziała. 

   Najbardziej w oczy rzucała się Królowa Pszczół - wiadomo, stała przy samiuteńkim wejściu, rzucając co biedniejszym gościom pogardliwe spojrzenia. Do tej pory Alya nie potrafiła zrozumieć, co też kierowało Biedronką ( chociaż pytała wielokrotnie, ale Marinette tylko bezradnie rozkładała ręce, twierdząc, że "tak jakoś wyszło"), aby wybrać na posiadacza miraculum kogoś takiego jak Chloé. Oczywiście, jej moc unieruchamiania przeciwnika - Żądło, było bardzo przydatne, czego jednak nie można było powiedzieć o samej blondynce. Alyę za każdym razem szlag trafiał, gdy musiała walczyć u jej boku. Wywyższająca się, niemiła, wręcz wredna, rozpieszczona do granic możliwości, które w jej przypadku codziennie się rozciągały, egoistyczna, pretensjonalna... No jak ktoś taki mógłby być dobry? Zwłaszcza, że dał wykorzystać się Władcy Ciem w swojej heroicznej formie, o czym przecież świadczyła Królowa Os i Królowa Miraculów. Nie... Nic w oczach Alyi nie usprawiedliwiało beznadziejnego zachowania kochanej córeczki burmistrza. Dziewczyna miała cichą nadzieję, że gdzieś tam może istnieje jakaś lepsza lub lepszy Bourgeois, który zjawiłby się w Paryżu w blasku chwały, aby zająć miejsce nadętej Królowej Pszczół i uczynić ten świat piękniejszym niż był.

Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz