BIEDRONKA*
Spojrzałam na czerwono-czarny ekran Biedrofonu, klikając jednocześnie ikonkę z literkami układającymi się w napis GPS. Musiałam wyszukać lokalizację Nino, serdecznego przyjaciela mojego kochanego Adriena, który od czasu do czasu zgadzał się walczyć u mego boku pod maską Pancernika. Był mi teraz bardzo potrzebny. On i jego osłona, która mogła przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Monitorek jasno wskazywał okolice Hôtel-de-Ville. Mulat nie był wcale aż tak daleko. Śmigając po dachach za pomocą yo-yo, z łatwością mogłam przebyć dzielący nas dystans w dwie minuty, zgarnąć chłopaka i wspólnie z nim skopać siedzenie Decybeliksowi.
Zamachnęłam się więc bronią i poleciałam na poszukiwania.
........................................
Nino poznałam po czerwcowej czapce z daszkiem, która odbijała się od wszechobecnej bieli niczym plama krwi na śniegu. Nastolatek stał przed budynkiem modnej kawiarenki, rozglądając się wokół z zaniepokojeniem, jakby czegoś, a raczej kogoś szukał. Wytężyłam wzrok. Wiedziałam, że dzisiaj miał być tutaj z Adisiem, ale nigdzie nie mogłam dostrzec miłości mojego życia. Może coś mu się stało? Musiałam się tego dowiedzieć.
Zjechałam delikatnie po czarnej lince i podbiegłam do chłopaka, który sprawdzał coś w telefonie. Aby jakoś zwrócić na siebie jego uwagę, poklepałam rękaw puchatej, zimowej kurtki. Nie zrobiłam tego szczególnie mocno, jednak Nino i tak podskoczył.
- Oh, to ty, Biedroziomal... - westchnął z ulgą - Znaczy, Biedronko! Chciałem powiedzieć "Biedronko"!
- Też miło mi cię widzieć - powiedziałam - Wszystko w porządku?
- Nie, mój kumpel Adrien zniknął! Po prostu wyparował!
- Jak to? - zamrugałam kilkakrotnie oczami.
- Obawiam się, że porwał go złoczyńca - mruknął, poprawiając okulary - Albo co gorsza, Adrien postanowił go dopaść samodzielnie.
- Co? Dlaczego?
- Bo to idealista! Ma duszę modela, nie wiadomo, co mu mogło wpaść do głowy, zwłaszcza, że typowi zależało na Adrienie. Nie wiem, co się wydarzyło, ale to nie jest cool. Absolutnie nie jest cool.
- Nie jest, ale znam sposób, aby jakoś na to zaradzić - kiwnęłam na Nino, każąc mu iść za mną do jednego z licznych ślepych uliczek porozrzucanych po Paryżu z taką sumiennością jak okruszki chleba pozostawione przez Jasia i Małgosię.
Mulat nie zastanawiał się długo. Ufał mi całkowicie, wiedząc, co miało nastąpić. Skryliśmy się więc w ciemnym zaułku za kawiarnią. Nino przybrał nawet bohaterską pozę, uśmiechając się przy tym głupkowato.
- Nino Lahiffe - zaczęłam, wyjmując ze specjalnej skrytki malutkie, brązowe pudełko - Oto miraculum Żółwia, które da ci moc chronienia innych. Użyjesz go dla wyższego dobra - oświadczyłam, podając przedmiot chłopakowi.
Nastolatek otworzył go pewnie, nie przerażając się wcale na widok zielonej, świecącej kuli, która wyskoczyła z opakowania i okrążyła go badawczo. Doskonale znał całą procedurę. Nie raz i nie dwa współpracował już ze mną. Zdążył się nawet zaprzyjaźnić z Wayzzem, kwami Żółwia i gdyby nie fakt, że stworzonko formalnie należało do Mistrza Fu, to pewnie stworzyliby niesamowitą parę.
- Siemasz, Wayzz - krzyknął chłopak, przybijając z istotką mini żółwika, gdy tylko zwierzaczek się zmaterializował.
- Nino! - pisnął potworek.
CZYTASZ
Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)
FanfictionNadrzędnym celem Biedronki i Czarnego Kota jest bezpieczeństwo Paryża, które mogą osiągnąć poprzez pokonanie Władcy Ciem, Peahen i ich zdesperowanych akum. Jednak, co jeśli w mieście żyje znacznie groźniejszy posiadacz miraculum, który na swą zemstę...