"Kaprys nr. 25" Niccolò Paganini

58 5 19
                                    

AIGLE*

Najłagodniej jak się dało, wylądowałam w Lasku Bulońskim, który o tej porze roku prezentował się jeszcze piękniej. Pod stopami miałam cudnie trzeszczący śnieg, gałęzie drzew przystrajał szron, a Mare Saint-James, pod którym leżała moja baza, skuł lód.

- Po co mnie tu zabrałaś?! - pisnęła Lindalee, gdy tylko dotarło do niej, że ponownie znalazła się na bezpiecznej ziemi.

- Ciszej, na miłość Thora, Zeusa i Marii - syknęłam, przykładając palec do brązowych ust - Nie jesteśmy tu same - oznajmiłam, rozglądając się wokół.

Lasek Buloński był popularnym miejscem odpoczynkowym, ale to bardziej tyczyło się jego... Hmmm... Główniejszej części, gdzie leżały Jezioro Inférieur i Supérieur otoczone domkami letniskowymi, wypożyczalniami łódek i zabytkami pokroju Trawnika św. Klaudiusza czy Hipodromu d'Auteuil. Obrzeża terenu, gdzie założyłam swą bazę, nie były już tak zachęcające do zwiedzania i wypoczywania, co nie znaczyło, że w ogóle nikt tu nie zachodził. Niestety, najczęściej kręciły się tu społeczne wyrzutki, osoby o nieciekawej aparycji i na kilometr odstręczające swoim wyglądem. Na szczęście, miałam pewność, że tacy ludzie za nic w świecie nie odważą się zanurkować na dno Mare Saint-James, aby sprawdzić, co też tam się kryło. Nie zaryzykowaliby swoim życiem. No i nie mieli odpowiedniego sprzętu.

- Jak to? - spytała niespokojnie dziewczynka, rozglądając się dookoła.

- Powiedzmy, że to nie jest najlepsze miejsce dla dzieci - mruknęłam - Ale mniejsza o to, póki ja tu jestem, to nic ci nie grozi. Porozmawiajmy teraz o tym, po co cię tu sprowadziłam - powiedziałam, ruszając przed siebie w poszukiwaniu jakiejś ławki.

Po kilku metrach znalazłam jedną, która była nawet w stanie utrzymać dwie osoby. Co prawda, nie miała żadnego oparcia, które jakiś chuligan wyrwał w niewiadomym celu i wyglądała na mocno poszarpaną przez ciągłe ataki, ale przynajmniej można było na niej siedzieć, a nie jak na wielu innych, po których zostały albo same metalowe nóżki, albo w ogóle tylko wspomnienie.

Zgarnęłam dłonią grubą warstwę śniegu, zrzucając ją na ziemię i wygodnie rozsiadłam się na ławce, zakładając nogę na nogę. Lindalee po chwili również się dosiadła, tak samo zakładając zawadiacko nóżkę.

- Na pewno słyszałaś o Biedroblogu? - zaczęłam mimochodem, wpatrując się w otaczające nas połacie śniegu.

- Kto o nim nie słyszał? To największe źródło wiedzy o Biedronce, nawet w telewizji o nim mówili - powiedziała dziewczynka, machając niezręcznie stópką.

- Tak... - skinęłam głową - Mówili... O tobie też się dużo mówi, co prawda, nie w mediach, ale jednak... - oznajmiłam tajemniczo, co sprawiło, że momentalnie spoczęły na mnie oczęta dziecka.

- Kto o mnie mówi?

- Jak na razie jedna osoba - uśmiechnęłam się rozbawiona - Znasz może niejakiego Nikodema? To taki stary dziennikarz podobny do żulika. Pracował dla mnie przez prawie pół roku, ale teraz dostał spadek po wujku z Ameryki i wyprowadził się do Polski.

- Znam. Czasami zaczepiał nas w parku - mruknęła blondynka, marszcząc brwi - Za każdym razem pytał się albo o drobne, albo o Biedronkę.

- Czyli jednak starał się wykonywać swoje zadanie - parsknęłam śmiechem - Mniejsza z tym. Opowiadał mi o tobie. Twierdził, że uwielbiasz bohaterów i jesteś idealnym materiałem na reporterkę, a tak się składa, że szukam kogoś, kto przeprowadzałby wywiady z herosami, robił zdjęcia i pisał posty na mojego bloga. Może jesteś zainteresowana? Przydałby mi się ktoś taki w moim zespole.

Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz