Dyrcio Sowa jako poskramiacz tygrysów

33 5 15
                                    

ADRIEN*

   Adrien wszedł do szkoły szybkim krokiem, zerkając na ekran telefonu, który wprost i z całą brutalnością informował go o spóźnieniu na lekcje pana Monlatainga. Mimo iż nauczyciel nie wymagał od swoich uczniów punktualności, a w jego dzienniku nie istniało coś takiego jak nieobecność, Adrien, będąc wychowanym przez swojego ojca, traktował każde spóźnienie jako brak szacunku wobec drugiej osoby, dlatego, aby jego faux-pas był jak najmniejszy, pędził na złamanie karku. Pewnie biegłby tak do samej klasy, gdyby nie zderzył się z impetem z Nino, który znikąd zmaterializował się na korytarzu.

- Nino... - jęknął obolały Adrien, dotykając czoła, w które oberwał. Jednocześnie spojrzał zaskoczony na swoją komórkę dalej trzymana w ręku. Był pewien, że wypadła mu po takim uderzeniu - Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w sali?

- Psor wysłał mnie po sok pomarańczowy - powiedział mulat, sięgając po czapkę z daszkiem, która znalazła się na podłodze, potrząsając przy okazji butelką wypełnioną cytrusowym napojem.

- Aaa... - skinął blondyn - Nic ci się nie stało, co nie? - zapytał, przypominając sobie o kolizji, która miała miejsce chwilę wcześniej. 

- Luz, ziom. Jest wporzo - powiedział chłopak, zakładając czapkę na głowę.

- Jakby nie było w porządku, dałabym mu całusa w czoło i wtedy już byłoby dobrze, nie? - zaśmiała się Alya, która zjawiła się jeszcze bardziej niespodziewane od Nino.

- Jasna sprawa - potwierdził Lahiffe.

   Adrien przyjrzał się koleżance. Mógłby przysiąc, że jeszcze wczoraj zapowiadała, że nie będzie jej w szkole cały dzień.

- Jak było u okulisty? Sądziłem, że do nas dzisiaj nie dołączysz.

- Tak miało być, ale kolejka nie dopisała, więc zlitowałam się nad wami i przyszłam - odparła wesoło rozbawiona mulatka, opierając się na ramieniu swojego chłopaka. 

- A jak twoje oczy?

- Mam okulary do wymiany, ale tym zajmę się kiedy indziej.

- Daj znać, to przekażę ci numer do optyka mojego ojca - zapewnił blondyn - Wracamy do sali? Już i tak jesteśmy spóźnieni.

- Racja, racja - pokiwał ze zrozumieniem Nino - To jak będziesz szedł, podrzuć ten sok psorowi, ok?

- A wy nie...? - zdezorientowany zielonooki spojrzał po przyjaciołach, przerzucając wzrok raz na Alyę, raz na Nino.

- Absolutnie nie - rzekła Alya, poprawiając okulary.

- Ziom, żebyś wiedział, jakie dramy ominęły w czasie obiadu! Żałuj, stary! - dorzucił Nino.

- Co się takiego stało?

- Marinette zemdlała w łazience i jest u pielęgniarki - wyjaśniła mulatka.

- Clar i Chloé są u dyrcia, bo Clar wylała Chloé jogurt na głowę! - dodał od siebie chłopak.

- ...Co? - zdołał wykrztusić Adrien.

   Adrien nie miał pojęcia, co było gorsze: omdlenie jego przyjaciółki Marinette czy spór między jego dwiema koleżankami.

- Mówię ci, stary... Totalny chaos - podsumował Nino.

- My tu czekamy na Marinette, więc jeśli chcesz, możesz poczekać z nami. Na pewno się ucieszy - zapewniła Alya, przybierając na twarz chytry uśmieszek. 

- Wiesz, z całym szacunkiem, ale chyba innym razem - mruknął Adrien, zerkając w kierunku gabinetu dyrektora.

   Młody Agreste nie musiał długo zastanawiać się nad tym, do kogo należało iść. Fakt, Marinette była jego drogą przyjaciółką, ale znał ją długo i wiedział, że na pewno sobie poradzi bez jego pomocy, zwłaszcza, że miała pod ręką Alyę i Nino. Co innego Clarisse i Chloé...

Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz