2. Rozdział 23

384 48 9
                                    


   Jeszcze nigdy nie czułem się tak bezsilny. Nie miałem do kogo pójść, nawet Lena czy Rachel nie potrafiły mi pomóc.

Jednej nocy straciłem dwie najważniejsze dla mnie osoby.

Co Kat sobie myślała?! Nie potrafiłem tego pojąć. Ta niewiedza była dla mnie nie do wytrzymania.

Całe dni spędzałem w sali treningowej wyżywając się na czym popadnie. Jeśli to nie pomagało, niszczyłem każdą rzecz jaka wpadła mi pod rękę.

Trwało to tydzień, potem nie mogłem wytrzymać już z samym sobą. Nie mogłem wytrzymać z tym użalającym się nad sobą kretynem, który skupia się tylko na szukaniu odpowiedzi, dlaczego został porzucony, dlaczego podjęła taką decyzje. Skupiałem się tylko i wyłącznie na sobie, nie myślałem o rodzinie, nie myślałem nawet o Dominku, który podobnie jak ja stracił Scarlet, byli ze sobą przez długi okres czasu.

- Dominik...

- Aaron- był zaskoczony moim widokiem.

- Możemy chwilę porozmawiać? Nie tutaj.

- Nie mogę teraz stąd wyjść. Możemy pogadać za chwilę?

- Xenovia, zastąp go!- powiedziałem i wyciągnąłem Dominika z pokoju w którym spędzał znaczną większość swojego czasu, pracowni komputerowej, skąd włamywał się do różnych satelit, które miały mu ułatwić znalezienie Kat, od samego początku pomagała mu w tym Xenovia. Zresztą to oni informowali, kiedy i skąd nadchodziły demony, tamtej nocy.

Zaciągnąłem Dominika na balkon na czwartym piętrze pałacu.

- Aaron, o co chodzi?!- zapytał.

- Znaleźliście coś? Przynajmniej jakąś wskazówkę?

- Nie, przykro mi. To tak jakby Kat zapadła się pod ziemię. Nie mamy pojęcia co może być jej następnym ruchem, nie wiemy czy przejęła władzę nad armią Ewangeliny, nie mamy pojęcia o niczym, ale przeczucie mówi mi, że niedługo o niej usłyszymy.

- Jak ty się czujesz, w związku ze...

- Jestem w szoku, przez ten tydzień kiedy byłeś w zamknięciu, rozmawialiśmy ze sobą i to wielokrotnie, przypomniałem sobie o tak bardzo mi się w niej podobało, ale moje serce już nie należy do niej.

- Kataleja?

- Dziewczyna która cię porwała, tak. Nie wiem czy to szczęście, czy nieszczęście do kobiet...

- Szczęście, w moim przypadku to szczęście. Gdyby nie Kat, dziś bym tu nie stał, ponieważ poddałbym się już w tamtym miejscu, ale przypomniały mi się słowa Kat, które w końcu zrozumiałem. Dlaczego na was to działa? Grożenie śmiercią tym których kochacie.

- To dało się jakoś inaczej zrozumieć?

- Tak i zrozumiałem o co jej chodziło. Kiedy teleportowałem się po raz pierwszy i nie wiedziałem jak wrócić, królowa, nie wiedząc, że była to Kat, powiedziała mi, że Scarlet ją ma i chce ją zabić. Moją pierwszą myślą było uwolnienie Kat, kiedy Theo nie mógł się odmienić i Kat zaatakowała Rachel, jego pierwszą myślą, było jej uratowanie. Kat jest inna, ona nie skupia się na tym, że potrzebowałem pomocy, skupiła się na tym, żeby ten kto mnie zabrał, cierpiał, tylko na tym się skupiała. Zrozumiałem to i przestałem współczuć sobie, zacząłem współczuć tym, którzy mnie porwali.

- Wygląda na to, że naprawdę dobrze ją poznałeś.

- Tak. Właśnie dlatego, nie mogę jej tego zrobić, nie mogę z niej zrezygnować. Dość z użalaniem się nad sobą! Wiem, że ona ciągle tam jest, że pozostała w niej jakaś cząstka mojej Kat... i zamierzam ją znaleźć, nie zważając na nic.

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz