3. Rozdział 19

292 31 2
                                    

Wyglądali jak ludzie, jednak nie byli nimi w żadnym tego słowa znaczeniu.

Byli znacznie szybsi i silniejsi niż przeciętny człowiek, nie przewyższali jednak, wampirów, jednak mimo wszystko, zostaliśmy otoczeni szybciej niż zdołaliśmy w jakiś sposób zareagować, wpadliśmy prosto w zasadzkę.

Jeden z nich, podejrzanie znajoma kobieta, złapała w swoje sine dłonie, mężczyznę, który dość szybko zrozumiał, że stanął za blisko.

Kobieta, jednym szarpnięciem rozerwała jego strój bojowy i wgryzła się w jego ramię.

Przeniosłem się za bestie i odciąłem jej głowę, która leniwie spadła na ziemię i odtoczyła się kawałem dalej. Wtedy ją rozpoznałem, była to pani Bens.

Przez głowę przebiegła mi jedna myśl.

Kat coś ty zrobiła.

Kolejny stwór rzucił się na mnie, przygważdżając do ziemi, nie zdążył nawet zareagować, gdy mój miecz, przebił jego brzuch i powędrował w dół, gruchocząc wszystkie kości i niszcząc tkanki. Jego krew zalała mój brzuch.

Podniosłem się z ziemi i uśmiechnąłem się widząc, że mój odział, otrząsnął się z lekkiego szoku i rozpoczął niszczenie stworów.

Szybko rzuciłem okiem na pierwszego rannego. Tak gdzie zęby stwora zatopiły się w jego skórze, zaczęła pojawiać się żółta piana, sycząc niepokojąco. Widziałem jak skrzywił się na to uczucie i jak zacisnął pięści z bólu. Piana podchodziła wzdłuż jego ramienia aż w końcu sięgnęła gardła. Wtedy jego oczy, stały się puste i zeszklone. Niemalże czułem budzące się w nim szaleństwo. Skóra przybrała barwę chorobliwej bladości po czym podobnie jak u innych stworów sina. Mogłem zobaczyć jego żyły, które teraz przybrały czarną barwę.

Spojrzał prosto na mnie, a z ust zaczęła skapywać mu ślina.

- Jeść- jego głos był strasznie skrzekliwy w niczym nie przypominał głosu, człowieka, którym był jeszcze chwilę temu.

Rzucił się w moim kierunku, jednak nigdy do mnie nie dotarł. Jego były towarzysz broni, zabił go, nie obdarzając stworzenia nawet jednym spojrzeniem.

Był prawdziwym żołnierzem, zupełnie takim samym jak reszta z nich, nie przejmowali się kim byli jego przyjaciele, jakie sekrety razem dzielili, jeśli zmienił stronę, zmienił się i zdradził, trzeba było to zabić.

- Dominik, zmień ustawienia, zrób coś by satelity wykrywały ludzi, wampiry i demony, wszystko w jednym, rozumiesz?- przekazałem przyjacielowi, jednocześnie odpierając atak.

- Robi się- po chwili ponownie usłyszałem jego głos- Erlajn najmłodszy, są niedaleko was. Pani demon, za parę sekund ich zobaczycie.

Przyszły tato... już wiesz o co chciałem powiedzieć. Dziadku z problematyczną wnuczką w waszym kierunku zbliża się horda demonów. Reszta uważajcie, niedaleko was krążą grupki złożone z demonów, wilkołaków i hybryd. Aaronie w waszym kierunku ciągle nadchodzą nowe jednostki. Udało mi się zlokalizować bardzo silną osobę w szkole. To albo twoja niunia, albo któryś z pierwszych demonów, chyba byłbyś zainteresowany tą informacją. Kataleja, gdzie ty...! Kataleja, właśnie mnie opuściła.

Uchyliłem się w ostatniej chwili przed ostrymi zębami stwora o wyglądzie pięćdziesięcioletniej pani Simons. Walczyła chyba najbardziej zaciekle z całej grupy, wiedziałem, że ta kobieta szczerze mnie nienawidzi i chce mnie wykończyć. Ostatecznie to ja wykończyłem ją, odrywając jej jedną rękę, po chwili robiąc to samo z drugą i na końcu kończąc na jej głowie.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now