Rozdział 3

2K 154 6
                                    


   Wpatrywałem się w płomieni, które były już na wysokości łokcia. Wtedy poczułem na sobie czyjeś ręce, które odciągnęły mnie od okna. Ktoś inny zasłonił roletę, a moje płomienie momentalnie zgasły.

- Ty nieodpowiedzialny, walnięty, nieczuły idioto!

- Tak siostrzyczko, ja też cię kocham- po tych słowach poczułem, że Scar wymierzyła mi naprawdę silny policzek.

- Aaronie, mógłbyś nas oświecić co strzeliło ci do głowy?- podniosłem głowę i wpatrywałem się w przepełnione gniewem oczy Leny.

- Ja nie wiem, po prostu...

- Chciałeś się zabić?- podsunęła Scarlet- chciałeś mnie zostawić, samą na zawszę! Dokładnie tak samo jak mama i tata przez samobójstwo! To niby ja jestem ta starsza, ale to zawszę byłeś silniejszy ode mnie, zajmowałeś się mną a teraz chcesz odejść?!

Poderwałem się na nogi i przytuliłem siostrę, a po jej twarzy płynęły krwawe łzy.

- Nigdy bym cię nie zostawił, nawet nie wiem co przyszło mi do głowy. Dostałem jakiejś głupiej depresji bo nie mogę idealnie namalować Kathrine. Wiem, że to głupie. Przepraszam.

- Wybaczę ci pod jednym warunkiem, nigdy więcej tego nie rób.

- Przyrzekam.

- Nie rozumiem, co jest nie tak z tym obrazem- odezwała się Lena, która stała przy sztaludze.

- Uznałem, że nie oddaje jej urody.

- Super, pogratulować Aaronie czyli czas spędzony u Michała Anioła był zmarnowany, dobrze wiedzieć!- powiedziała oburzona Scarlet.

- Mam to powtórzyć jeszcze raz, nie wie...

- Znam ją.

- Co?- zapytaliśmy ze Scar, jednocześnie, wpatrując się w Lenę, a właściwie to w jej plecy.

- Znam ją, nie wiem skąd, ale jestem pewna, że już ją widziałam. Mówiliście, że jak się nazywa?

- Kathrine Fell- odpowiedziałem jej- dlaczego pytasz Leno?

- To nazwisko nie mówi mi nic, ale ta twarz... widziałam ją. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, ale na pewno ją kojarzę- jej słowa wydawały się odległe, jakby wcale nie były skierowane do nas, były bardziej skierowane w przestrzeń.- W każdym razie Aaronie- powiedziała odwracając się do nas, zamiatając swoimi kasztanowymi włosami- idziesz teraz na dół i pozwolisz reszcie się na siebie powydzierać.

- Muszę...?

- To, albo twój samochód wyląduje na złomowisku- słysząc jej słowa, nie zastanawiałem się ani chwili dłużej i z prędkością światła (dosłownie) ruszyłem na dół.

Kiedy tak dotarłem to co zobaczyłem kompletnie mnie zamurowało. Theo, Dominik i Rachel siedzieli wygodnie rozpostarci na szarej kanapie wpatrując się w moją skromną osobę dość przerażającym wzrokiem. Gdybym nadal był człowiekiem zapewne uciekłbym z stamtąd z krzykiem, ale nie byłem nim. Pomińmy też to, że takie zachowanie jest tu bardzo częste.

- Aaronie chyba powinniśmy porozmawiać- powiedziała Rachel z uśmiechem godnym Voldemorta.






Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz