Rozdział 16

1.2K 110 5
                                    


   - Aaronie wszystko okej?- spytała mnie Kathrine.

- Tak, zamyśliłem się tylko, nic ci nie jest?- zapytałem widząc jak ziewa.

- Jestem zmęczona, przez całą noc słuchałam tyrady swojej siostry jaka to jestem zła i że nie powinnam się z tobą spotykać.

- Jeśli chcesz to proponuje swoje ramie- posłałem jej uśmiech.

- Dziękuje- powiedziała kładąc się na moim ramieniu i podkurczając nogi, już po chwili słyszałem jej miarowy oddech, który łaskotał nagą skórę mojej ręki. Wyglądała tak niewinnie i tak uroczo, na jej twarz opadł jeden kosmyk włosów, chwyciłem go delikatnie i wsunąłem jej za ucho.

- Awww- usłyszałem po mojej lewej stronie, spojrzałem na Theo pokazując mu środkowy palec na co tylko się zaśmiał i poszedł w ślady swojej dziewczyny, po jej zamkniętych oczach wnioskowałem, że wspomina swoje życie, mam przynajmniej ona widzi swoją przeszłość, a nie kogoś innego kto zabija kogoś ze szkoły nazywając ją przy tym wiedźmą.

- Jason- powiedziała Kat przez sen i wbiła paznokcie w moją rękę- ja nie chciałam przepraszam- drgnęła tak jakby wpadła do lodowatej wody.- Nie, zostaw mnie, pomocy. Jason, zabierz go ode mnie, błagam- po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, nie mogłem dalej tego słuchać, zacząłem ją wybudzać ją z koszmaru.

- Kat proszę obudź się, jestem tutaj- otworzyła oczy, wyglądała jak przestraszone zwierze, zobaczyła mnie i praktycznie rzuciła się w moje ramiona, przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w silnym uścisku, czułem jak drgają jej ramiona pod wpływem płaczu, wsadziłem jej rękę we włosy i zacząłem je gładzić do momentu kiedy się nie uspokoiła- Już wszystko dobrze, nikt cię nie dotknie, jesteś ze mną.

- Dziękuje Aaronie- powiedziała odrywając się ode mnie.

- Za co?

- Za to, że jesteś- spojrzałem jej w oczy szukając pozwolenia na to co zamierzam zrobić kiedy je dostrzegłem nachyliłem się, od jej ust dzieliły mnie centymetry, kiedy po autobusie rozległ się trzask interkomu i głos Barneja.

- Macie dwadzieścia minut przerwy, nie zmarnujcie jej na głupoty.

Czy ja naprawdę mam wybić cały świat, aby nikt mi nie przeszkadzał w pocałowaniu jej!

***

   - Jesteśmy tu od piętnastu minut, a to twoja trzecia kawa.

- To jedyne lekarstwo na senność, a nie chce mieć już więcej koszmarów- powiedziała Kat znad kolejnego kubka kawy.

- Powiesz mi przynajmniej co ci się śniło.

- Nic takiego.

- Kathrine... mam pójść do Tali, która zadzwoni do twojego ojca?- jej oczy momentalnie się powiększyły.

- Proszę nie, to był tylko koszmar.

- Warto dzielić z kimś koszmary.

- Nie takie jak te- spojrzała na swoje dłonie.

- Zmieńmy temat.

- Na?

- Kiedy wrócimy do domu pójdziesz ze mną na kawę .

- Pijesz kawę?

- Ty będziesz piła kawę, a ja będę cię obserwował jak stalker, stoi?

- Stoi- powiedziała śmiejąc się

- Tu jesteście, szukaliśmy was po całej stacji- powiedziała Rachel siadając koło Kat na ławce. Zaraz po niej przyszedł Theo, na powitanie dałem mu kuksańca w ramię.

- Za co to?

- Za „awww".

- No weź masz pojęcie jak dawno nie widziałem cię z dziewczyną?

- Coś około siedemdziesięciu lat- mruknąłem pod nosem.

- Siedemdziesięciu lat?- zapytała Kat.

- Aaron nie mówił ci o Cloe?

- Nie...- powiedziała wahając się.

- Zginęła, jak każda osoba z którą się spotykałem od mojej przemiany- oznajmiłem i odszedłem w kierunku autobusu.

- Aaron czekaj- usłyszałem za sobą głos Kathrine.

- Na co, na to aż ktoś cię skrzywdzi?

- Nie, na to- pokonała dzielącą nas odległość i zaatakowała moje usta, odpowiedziałem na jej pocałunek, smakowała kawą i czymś jeszcze czego nie rozpoznawałem. W mojej krwi zabuzowała adrenalina. Przegryzłem jej dolną wargę. Zszedłem ustami na jej szyje po drodze zostawiając pocałunki.

Przynajmniej to było to co chciałbym żeby się zdarzyło, ale było tak:

- Dlaczego mi nie powiedziałeś?

- O tym, że od kilkuset lat każda moja dziewczyna umiera, każda moja okazja żeby się zmienić, nie wiem może dlatego, że jestem egoistą i nie chciałem cię stracić!

- Nie ty tu jesteś egoistą chérie.

 - Przynoszę pecha Kat, pecha który zazwyczaj przychodzi trzymając się za rękę ze śmiercią.

- Mogę ci coś powiedzieć, ale nie tutaj gdzie wszędzie są uczniowie- wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do najbardziej oddalonego miejsca od stacji gdzie nikt nie mógł nas podsłuchać.- Nie ty jeden przynosisz pecha Aaronie, dwa lata temu miałam chłopaka, nie byłyśmy długo razem, on mnie kochał, ja go nie. Nazywał się Jason i go zabiłam.



____________________________________

Witajcie w nowym rozdziale, który pojawił się wcześniej niż zwykle, uznałam, że skoro jestem chora i nie mam co robić to równie dobrze mogę coś napisać. Pozdrawiam.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now