Całe nasze zakupy ledwie zmieściły się do bagażnika. Zresztą co się mam dziwić, oczywiście rekord w zakupach należał do mnie, ale reszta wcale nie była gorsza ku mojemu zdziwieniu Dominik był drugą osobą, która kupiła najwięcej ubrań, miałem dziwne przeczucie, iż miała z tym coś wspólnego taka jedna dziewczyna z lukrecjowymi włosami, chyba musiałem mu przypomnieć z kim tak naprawdę jest w związku...
- Aaronie słuchasz mnie w ogóle?
- Jasne Theo, że cię słucham.
- To co przed chwilą powiedziałem?
- Powiedziałeś ,, Aaronie słuchasz mnie w ogóle"- powiedziałem uśmiechając się w jego stronę.
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne...
- To co w takim razie mówiłeś?
- Mówiłem... zresztą nieważne- na jego słowa Dominik i Rache zaczęli się opętańczo śmiać, co nie było zbyt cudowne ponieważ PEWNA OSOBA znowu nie pozwoliła mi prowadzić.
- Czy dowiem się kiedyś o co wam chodzi?!
- Nie... raczej... nie- rzekł Dom próbując opanować śmiech z dość marnym skutkiem.
- Jesteście straszni, mówił wam to ktoś?- zapytałem.
- Tylko ty, ty i ty- oznajmiła Rachel.
Kiedy dojechaliśmy do domu, przy akompaniamencie śmiechów tych kretynów, było już ciemno. Praktycznie wyskoczyłem z samochodu otworzyłem bagażnik i wziąłem swoje rzeczy, a oni ciągle się śmiali. Wszedłem do domu odcinając się od ich śmiechów.
- Gdzie wyście byli tak długo... i dlaczego nosisz zakupy Rachel?- spytała mnie na wstępie Scarlet.
- Tak jakoś wyszło, straciliśmy poczucie czasu... a to co tu mam to nie Rachel tylko moje- obserwowałem zmieniające się emocje na jej twarzy, najpierw nie rozumiała nic, potem zaczęła dochodzić do niej prawda, a na samym końcu szczęka opadła jej do podłogi jak w kreskówkach dla dzieci.
- Widzisz, mówiłam Ci, ta dziewczyna to wiedźma, w każdym tego słowa znaczeniu!
- Scarlet, zaczynasz przechodzić przez granice- rzekłem przez zaciśnięte zęby.
- Dobra, przepraszam... możesz przestać zabijać mnie wzrokiem?- zapytała nieśmiało.
- Jakby coś to jestem do góry.
***
Zacząłem rozkładać ubrania w swojej pustej garderobie i już po chwili odkryłem swój pierwszy problem, a mianowicie nie miałem już żadnych wolnych wieszaków. Nie miałem wyjścia musiałem zejść na dół do pokoju Rachel, tylko ona w tym domu miała nie kończący się zapas, jak to nazwała „Niezbędników Szafowych". Nie doszedłem nawet pod same drzwi, a już słyszałem dochodzące z jej pokoju jęki. Cóż to była idealna okazja aby się zemścić... Wszedłem do jej pokoju bez pukania przez co półnagi Theo oderwał się od ust Rachel, która była tylko w bieliźnie.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja wpadłem tylko po wieszaki, mnie tu wcale nie ma- obydwoje sztyletowali mnie wzrokiem, a ja specjalnie się obijałem.
- Pomóc ci w czymś Aaronie?- wycedził przez zęby Theo.
- Nie, możecie wrócić do swoich spraw, o patrzcie znalazłem. Pożyczam je sobie Rache- powiedziałem wskazując głową trzymane przeze mnie wieszaki i skierowałem się do wyjścia rzucając jej po drodze spojrzenie typu „ty zniszczyłaś mój moment, teraz ja zniszczę twój". Jak widać los mi dzisiaj sprzyjał bo wychodząc z pokoju Rachel, (której pokój tak na marginesie był niedaleko drzwi frontowych) zauważyłem dumnym krokiem wchodzącą do domu Lenę.
CZYTASZ
Kim ona jest?
VampireAaron od wielu lat jest samotny, jego życie jest jedną wielką rutyną, lecz wszystko się zmienia kiedy do miasteczka przyjeżdża Kathrine, która obróci jego świat do góry nogami. Kim jest ta dziewczyna, która jeździ Ferrari po małym miasteczku w Amery...