2. Rozdział 12

708 61 49
                                    


Wszędzie gdzie nie spojrzeć panował szaleńczy ruch. Czułem, że tylko plątam się pod nogami innych więc zaszyłem się w moim pokoju. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem go nazywać swoim.

Przed rzuceniem się na łóżko powstrzymała mnie tylko torba na ubrania leżąca w jego centrum. W środku znalazłem czarną marynarkę i białą koszule. Zrozumiałem przekaz tego prezentu.

Przebrałem się i rozpocząłem ponowne czytanie dzienników ojca. Niecałe dwie godziny później do moich drzwi zapukała Aqua.

Zabrała mnie na dwór, daleko po za teren pałacu. 

- Przybędzie tu cała populacja wampirów?- zapytałem.

- Nie, przybędzie tu tylko jedna grupa, licząca około miliona wampirów. Wolimy mieć pewność, że nie dojdzie do żadnych zamieszek, jeśli przybyliby wszyscy- odpowiedziała.

Zatrzymała się  na gigantycznym placu, wykonanym z szarej kostki. Byli tu wszyscy zaczynając od mojej rodziny, po doradców Kat, jej rodzinę i trzymającego się na uboczu Idiotę.

Jednak pierwszym co rzuciło mi się w oczy po przybyciu na plac. Była Kat, wyglądała przepięknie. Miała na sobie czarną prostą suknie do ziemi, jedynym, ale także najbardziej efektownym ozdobnikiem sukni było rozcięcie do połowy uda. Jej lekko podkręcone włosy łagodnie opadały na plecy. Jej głowy nie zdobiła żadna korona czy diadem, było to strategiczne posunięcie, gdyby miała ją założoną mogliby to opacznie zrozumieć.

- No, no Aaronie masz ty szczęście do kobiet- powiedział Theo klepiąc mnie w ramię.

- Szkoda tylko, że nie zwraca na mnie uwagi...- mruknąłem pod nosem.

- Ty chyba żartujesz, Aaronie ty chyba nie widzisz jak ona na ciebie patrzy, to spojrzenie nie mówi mam cię gdzieś, wież mi- rzekła Rachel, szepcząc.

- Mam wrażenie, że w ogóle na mnie nie patrzy.

- Uwierz mi przyjacielu, nie spuszcza z ciebie wzroku- powiedziała akcentując każde słowo.

Spojrzałem przed siebie, prosto na Alistara i Elise rozmawiających z małą Kathrine. Od razu kiedy mnie zobaczyła pomachała do mnie przez co groźne spojrzenia całego rodu Erlajnów na mnie spoczęły. Wyjątkiem była Kat, która nawet nie ruszyła się z miejsca, a także chłopak, który stał obok niej, on wpatrywał się we mnie smutno.

Mimo wszystko, poznałem go. Miała na imię Nicolaus, syn Adriana i Eliri. Był całkowitą kopią swojego ojca. Te same szare oczy, ten sam ciemny odcień włosów, te same kości policzkowe i kształt ust.

- Jesteś gotowa Kat?- odezwała się Kataleja, jej prawa ręka była podejrzanie blisko ręki Dominika, obydwoje zresztą stali podejrzanie blisko siebie.

Kat po raz pierwszy na mnie spojrzała, nasze spojrzenia się spotkały, świat momentalnie zniknął, widziałem tylko ją, a ona widziała tylko mnie. Nieświadomie zrobiłem kilka kroków naprzód.

- Kat?

Czar w jednym momencie prysnął i wszystko wróciło do normy. Odwróciła ode mnie wzrok i zamknęła oczy w geście skupienia.

Teraz wystarczyło tylko czekać.

***

Po paru minutach można było usłyszeć dźwięk ciężkich kroków dobiegających zewsząd. Pojawiły się pierwsze wielokolorowe smugi. Około miliona wampirów stanęło na placu, przed Kat, wszyscy z nich mieli to samo zdezorientowanie wypisane na twarzy.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now