3. Rozdział 20

291 29 10
                                    

   Położyłem rękę na jej karku, starając się przyciągnąć ją do siebie na jeszcze kilka sekund więcej. Poczułem jak uśmiechnęła się tuż przy moich ustach.

- Kocham cię- usłyszałem i poczułem jej ramiona ciasno oplatające mnie w pasie.- Powiesz mi co ci się śniło? Kilkakrotnie słyszałam swoje imię.

- To był strasznie głupi sen- odparłem zażenowany.- Moi rodzice byli martwi, babcia ożeniła mnie z jakąś Keną. Lena Drake, żona Luciena, była wampirzycą i przemieniła mnie w taką jak ona, łącznie ze Scarlet, która była moją siostrą. Żyliśmy szmat czasu, poszliśmy do szkoły i widziałem tam ciebie, byłaś zabójczynią, najlepszym zabójcą jakiego świat widział. Do tego byłaś dzieckiem z zakazanego związku dwójki aniołów, właściwie anioła i demona... zresztą nieważne. Skończyło się tak, że nasze armie walczyły przeciwko sobie, a ja jeździłem sobie wtedy na Bazyliszku.

Westchnęła rozbawiona.

- Mówiłam ci, żebyś nie oglądał Komnaty Tajemnic, zawsze masz po niej dziwne sny. Nie wasz się nawet mówić o tym Kathrine na obiedzie, wiem, że dzielicie się ze sobą prawie wszystkim, ale błagam zachowaj ten sen dla siebie, nie chcę mieć potem problemów z Yvone.

- Nie ma za co- uśmiechnąłem się.- O jakim obiedzie mówiłaś?

Spojrzała na mnie, jakby widziała mnie po raz pierwszy w swoim życiu i do tego wylał kawę na jej nowe buty.

- O obiedzie, który planowałam od dawna. Twoja rodzina i moja rodzina, wszyscy w komplecie. Idealna okazja żeby wszystkim powiedzieć- dotknęła swojego brzucha z niewiarygodną wręcz czułością.

- Nadal nie mogę w to uwierzyć- powiedziałem, spoglądając na nią.

- To tak jak ja- cmoknęła mnie w policzek.- Właśnie, dzwonił Paul, jakieś problemy w galerii, lepiej żebyś pojechał tak jak najszybciej.

- Mówisz mi to dopiero teraz?- wyskoczyłem z łózka i pognałem do naszej garderoby, wyciągając z niej na szybko jakieś ubrania.- Nie powiedział ci co się stało? To coś ważnego, czy tak jak ostatnio, przechodzi załamanie nerwowe bo nie wie jak napisać mowę na ślub córki.

- Nie pytałam- słyszałem, że się śmieje.

Wyskoczyłem z garderoby, gotowy biec do mojej galerii w ekspresowym tempie, ale wtedy usłyszałem tak bardzo znajomą mi barwę śmiechu mojej żony.

- Powinnam częściej tak cię wyciągać z łóżka. Można się przynajmniej z czego pośmiać.

- Jesteś straszna.

- A ty jesteś ubrany, jak miło. Pomożesz Caroline wynosić wszystko na dwór.

Pokręciłem głową widząc jak ułożyła się na biało- czarnej pościeli i spojrzała w okno z widokiem na napisz Hollywood. Wiatr wpadający do pokoju wprawił cienki biały materiał zasłon w ruch, przez co przez moment przysłaniały mi widok Katariny. Miałem ochotę chwycić za pędzel i namalować moją królową.

Mimo wszystko, zadzwoniłem do Paula, aby upewnić się, że z galerią wszystko w porządku.

- Nie musisz się niczym martwić Aaronie, wszystko jest w najlepszym porządku. Wystawa ma się w porządku, kilku ludzi chcę kupić twoje obrazy. Czyli coś czego się spodziewaliśmy odkąd tylko otworzyliśmy drzwi. Skoncentruj się na żonie, ja mam wszystko pod kontrolą.

Skierowałem swoje kroki do kuchni, ale widząc jakie harmider tam panuje, praktycznie od razu zawróciłem. Wolałem nie przerywać czterem kucharzom w pracy.

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz