3. Rozdział 21

254 25 3
                                    

   Obudziłem się w środku nocy, zrywając się z łóżka. Kolejny koszmar, nigdy nie sądziłem, że będę tęsknić za całkowicie przespaną nocą, trwało to już miesiąc. Nie przerwanie w moich snach pojawiały się odgłosy walki, ja cały we krwi i ktoś kto mówił do mnie z oddali.

Nie potrafiłem spać bo widziałem jak na moich oczach umierają ludzie, nigdy ci sami, różnili się między sobą. Raz była to kobieta, a raz mężczyzna, mieli jedynie ciemne ubrania w kolorze ciemnego granatu, niemalże czarnego.

Głos, który mnie wołał był niemalże szeptem. Nie potrafiłem nawet powiedzieć czy należał do kobiety czy mężczyzny, coś go zakłócało. Nie potrafiłem nawet stwierdzić czego ode mnie chce.

Co parę snów ułożenie mojego ciała się zmieniało. Raz leżałem na plecach, na boku, albo ktoś ciągnął mnie przed siebie, przez korytarz w którym wybuchła walka z dziwnymi i strasznie wyglądającymi istotami o twarzach, których nie mogłem pozbyć się z moich myśli.

Wpół do piątej nad ranem.

Już nie zasnę. Wstawanie o tej godzinie stawało się dla mnie nową normą,
a Kat zaczęła to zauważać, wiedziałem to, mimo, że nie mówiła tego na głos.

Pyk, które wydał czajnik, przywróciło mnie na zimie.

Przetarłem oczy i westchnąłem ciężko, biorąc do ręki kubek z kawą i pociągając z niego solidny łyk.

Chyba zaczynałem się wykańczać, a co będzie kiedy pojawi się najmłodszy członek tej rodziny?

- Nie możesz spać- usłyszałem głos Kat za plecami.

- Tak jakby- powiedziałem nie podnosząc wzroku znak ciemnej cieczy.- Nie przejmuj się tym, wracaj do łóżka.

- Bez ciebie się nie ruszam- poczułem jak jej ramiona obejmują mnie w pasie.- Gdzie ty, tam i ja. Co dotyczy ciebie, dotyczy mnie. Co martwi ciebie, martwi mnie. Co cię zabije, zabije i mnie. Poznajesz?

- Nasza przysięga ślubna, jak mógłbym jej nie poznać?- odwróciłem się do niej.- Najbardziej znaczące rzeczy jakie powiedziałem w całym moim życiu...
z wyjątkiem tego kiedy zapytałem czy za mnie wyjdziesz.

- Wszyscy mówili, ze brzmi to jak przysięga z jakiegoś rytuału i chcieli wybić nam to z głowy. Nie słuchaliśmy ich.

- Zresztą jak zwykle- przyciągnąłem ją do siebie, zamykając w silnym uścisku.- Kocham cię, wiesz?

- Oczywiście, że wiem, ale proszę cię wróć ze mną do łóżka.

- Po tej kawie i tak już nie zasnę- powiedziałem patrząc na nią rozbawiony.

- A co mnie to obchodzi?! Moja poduszka jest stanowczo za miękka, za to ty, jesteś idealny, więc wracaj tam i pozwól mi na tobie spać!

- Nigdy nie sądziłem, że takie słowa padną z twoich ust- pociągnęła mnie w kierunku sypialni.

- Spodziewałeś się, że ten dzień kiedyś nastąpi i nie mów nawet, że nie.

- Masz rację spodziewałem- wziąłem ją w ramiona i zaniosłem do sypialni, składając pocałunek, na dobrze znanych mi ustach.

***

Poderwałem oczy znak książki, słysząc odgłos szkła roztrzaskiwanego
o podłogę.

- Wszystko dobrze?- spytałem wbiegając z salonu do kuchni, patrząc na moją żonę, pochylającą się nad rozbitą szklanką.

- Yhm, po prostu wypadła mi z ręki, wszystko dobrze. Przyniesiesz mi miotłę?- spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłem łzy. Chwile później łzy potoczyły się w dół jej twarzy.

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz