Rozdział 23

1.3K 91 18
                                    

   - Prowadzisz- powiedziała rzucając mi kluczyki. Kiedy tylko ich dotknąłem miałem wrażenie, że są zrobione ze szkła, tak jakby jeden mały podmuch wiatru mógł je kompletnie zniszczyć.

- Jesteś pewna?- zapytałem.

- Tak, ja dzisiaj tylko nawiguje- powiedziała otwierając drzwi pasażera. Będąc niepewnym otworzyłem drzwi i zasiadłem za kierownicą.

- Jakim cudem wy się tu mieścicie?- spytałem patrząc na tylko dwa siedzenia w całym samochodzie.

- Wanessa potrafi zmieścić się wszędzie, zazwyczaj siedzi razem z Talią na siedzeniu pasażera.

- Dlaczego nie wzięłyście większego samochodu?

- Ponieważ Ferrari Italia jest na razie najszybszym Ferrari, a ja wręcz uwielbiam szybkość, a jeśli chodzi o tamte dwie to dałam im ultimatum, jedziemy tym samochodem do szkoły, albo idziemy pieszo. Co jak co, ale moja siostra nienawidzi chodzić trzech mil tuż przed ósmą rano. Możesz ruszać... chyba, że się boisz? Zawsze mogę zabrać ci kluczyki- powiedziała schylając się aby je zabrać, lecz widząc co chce zrobić, jednym szybkim ruchem wsadziłem kluczyk do stacyjki i ruszyłem z piskiem opon.

- No proszę, wystarczy tylko cię postraszyć i już jedziesz. Faceci...

- Lepiej mów gdzie mam jechać...

- Jedź tam gdzie prowadzi cię serce- spojrzałem na nią spod przymrużonych powiek na co ona tylko westchnęła- prosto.

Jej samochód prowadziło się jak marzenie, biegi zmieniały się z prędkością błyskawicy, cudowne wnętrze. Po prostu samochód idealny.

- Skręć w prawo- powiedziała po chwili ciszy.

- Powiesz mi w końcu dokąd jedziemy?

- Do miejsca, które odkryłam kiedy Talia wróciła ze spotkania z rodzinką. Chciała mnie z nimi zaznajomić, pokazać że nie są tacy źli. Zhakowała więc komputer mojego dziadka, po tym co w nim zobaczyłem miałam ochotę wydłubać sobie oczy, wrzucić je do miksera, a potem do rzeki. Niestety ta bestia zwana moją siostrą schowała go więc miałam przynajmniej nadzieje, że się czegoś napiję, ale skończył się wódka więc pobiegłam do lasu.

- Dlatego chciałaś ją zabić, kiedy spotkaliśmy się w szkole po tamtych zakupach?

- Tak, dokładnie.

- Co wtedy zobaczyłaś?

- Moją traumę do końca życia. Nie chcesz wiedzieć- powiedział kręcąc głową- W lewo.

- Wjedziemy do lasu.

- I co związku z tym?

- Ten las jest ogromny!

- Aaron?

- Tak?

- Lewo- rzekła i spojrzała w przednią szybę.

Jechaliśmy pół godziny przez las dopóki Kathrine nie nakazała mi się zatrzymać.

- Wychodzimy, czekają nas trzy godziny marszu- powiedziała używając swojego uśmiechu kota z Cheshire.

Ruszyłem za nią ciekawy co ma mi do pokazania.

- Aaronie, gdzie się urodziłeś?

- W Madrycie. Dlaczego pytasz?

- Ciekawość, ile miałeś lat kiedy nauczyłeś się mówić?

- Dlaczego chcesz to wiedzieć?

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz