3. Epilog

375 30 6
                                    


   - Czyli to prawda. Katarina Erlajn, nadal jest wśród żywych.

- Spodziewałeś się innego zakończenia, Lucyferze?- zapytała odwracając się od okna za którym rozciągał się widok na jej królestwo.

- Oczywiście, że nie, jednak i tak nie potrafię zrozumieć jak to możliwie, a śmierć to moja specjalność. Jak? Twoje imię jest zapisane w twoim dzienniku śmierci, ludzi których można zabić bez ingerencji rodu, jak...?

- To nigdy nie było moje imię- pociągnęła łyk wina z kieliszka, patrząc mu prosto w oczy.- Ostatnia litera mojego nazwiska to N, cztery ostatnie litery mojego imienia to ARINA. Jeśli wykreślić wszystkie litery, które powtarzają się w moim nazwisku zostanie ich tylko pięć: k, t, i, e, l, j. Wystarczy je tylko przestawić w odpowiedniej kolejności. Mnie nie można zabić Lucyferze, wielu próbowało i poległo, jeśli mam być szczera, nie jestem nawet pewna czy koniec świata mnie zabije.

- Narina Ketjil, zwierzchniczka. Dlaczego jej nazwisko tam jest i to ukryte pod twoim?

- Za dwanaście lat, Narina Ketjil, pożegna się ze swoim życiem. Aniołowie mnie ukarali, za ro chciałam zrobić, kiedy byłam... nie do końca sobą. Patrzysz na Główną Zwierzchniczkę Zderzenia Światów. Uznali, że będzie to idealna kara, będę odpowiedzialna za to, aby prawda nie wyszła na jaw.

- To ma być kara? Ty jako Zwierzchniczka? To raczej nagroda, tylko dlaczego Narina?

- Bo za dwanaście lat Kathrine będzie miała siedemnaście lat. Będzie mogła zająć miejsce Nariny.

Lucyfer wpatrywał się w nią z nieopisanym szokiem na twarzy. Przez moment wydawało mu się, że jego bratanica zupełnie postradała już zmysły.

- Kat, nie. Dobrze wiesz jaki kraj został przypisany Kathrine, Aniołowie już i tak dużo ryzykują patrząc na to kim jest jej ojciec, jeśli ona zostanie zwierzchniczką...

- Dobrze wiem kim jest ojciec Kathrine, właśnie o to chodzi! Tylko ona, zdoła wtopić się w tłum tak aby nikt jej nie podejrzewał, bo będzie miała prawo tam być, a cały ten bagaż, który spadnie na jej barki kiedy zostanie królową, tylko mi pomorze.

Dopiero teraz pojął o czym mówiła. Co planowała od nie wiadomo jak długiego czasu.

Na jej ustach pojawił się dobrze znany wszystkim kpiący uśmieszek.

- Ty nadal chcesz to zrobić. Wywołać Zderzenie Światów.

- Nie chcę tego zrobić, ja muszę to zrobić. Pozwól, że coś ci pokarzę.

Kroczyła przez korytarze swojego pałacu, nie obracając się ani razu. Wiedziała, że jej wuj, jest tuż za nią. Jeśli jest w tym miejscu ktoś kto chce być na bieżąco z każdym jej planem to właśnie on.

Wkroczyli do rzadko kiedy używanej części pałacu. Przechodzili przez jasny, jednak zimny korytarz. Każdy kawałek ściany był w innym kolorze, czerwony, żółty, niebieski, czarny, biały, szary.

Tylko ta dwója znała prawdziwe znaczenie tych kolorów i wiedzieli, że ich kolejność nie jest przypadkowa. Katarina przechodziła korytarzem niewzruszona, jednak w Lucyferze z każdym krokiem budowała się niepewność i ciekawość.

- Radzę ci nie myśleć o tym co jest na samej górze, inaczej ta droga może trwać w nieskończoność- rzekła Katarina kładąc nogę na pierwszym stopniu kamiennych schodów.

Zrobił tak jak kazała, oczyścił swój umysł, nie myślał kompletnie o niczym, szedł tuż za nią a jedyne na czym się skupił to stawianie kroków na każdym zimnym schodku.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now