Rozdział 25 cz.2

1.3K 89 20
                                    

   Kathrine zapadła się pod ziemię, odkąd wyjechała nie dostałem od niej żadnej wiadomości, mimo zapewnień Tali i Wanessy, że wszystko z nią dobrze nie mogłem pozbyć się uczucia zdenerwowania. Czułem, że coś się stało, miałem ochotę znaleźć się przy niej, ale nie chciałem ryzykować z moją umiejętnością teleportacji, której w dalszym ciągu nie mogłem zrozumieć. Razem z Rachel i Dominikiem próbowaliśmy ją rozgryźć, ale skończyło się na tym, że prawie znalazłem się w ścianie, próbowałem nawiązać kontakt z królową, ale mnie ignorowała. Każdego dnia w którym nie widziałem Kat, coraz bardziej byłem zdesperowany by ją zobaczyć.

To dziwne, w tak krótkim czasie ta jedna dziewczyna stała się dla mnie wszystkim... chociaż jest jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju. Kilka rzeczy z jej opowieści wydawało się mieć brak pewnego czynnika, jej sposób mówienia, nawet pod wpływem chwili nigdy nie mówiła szybko, tak jakby planowała wypowiedzenie każdego słowa. „Spotkałam Katale... Talie" szybko się wtedy poprawiła, tak jakby się o coś potknęła i szybko potem wstała, rozglądając się wokół czy nikt tego nie widział.

Wiedziałem jednak, że ma jakiś powód dlaczego mówi mi tak mało, znałem go, sama mi go wyjawiła ,jednak miałem z nim pewien problem... nie pamiętałem go. Musiała mi to powiedzieć w tą cholerną noc, która nadal jest dla mnie tajemnicą. Znam ten powód, mówiłem sobie bez przerwy, muszę się tylko skupić...

- Aaronie, mogę na chwilkę?

- Lena! Wróciłaś, dowiedziałaś się czegoś?

- Nie!- krzyknęła z desperacją- miliony książek o historii, psychologii i innych badziewiach, ale żadnej książki o wampirach, które wychodzą na słońce i mają jakieś zdolności, a Lucien nie chciał mi nic powiedzieć! Jednak nie dlatego tu przyszłam...

- Co się stało?

- W trakcie moich poszukiwań znalazłam coś ciekawego- powiedziała podchodząc do okna przy którym siedziałem- znalazłam to- podłożyła mi telefon pod nos.- Natknęłam się na to przez przypadek, już kiedyś widziałam ten obraz, stąd właśnie ją rozpoznałam.

Zdjęcie przedstawiało obraz, na którym znajdowała się dziewczyna, na pierwszy rzut oka wyglądała zupełnie jak Kat, jednak każdy artysta, zauważyłby szczegóły, którymi się różniły.

Dziewczyna miała brązowe, roześmiane oczy oraz ostrzejsze rysy twarzy. Ciemno brązowe włosy otaczały twarz w kształcie owalu. Była rozluźniona, tak jakby pozowanie do obrazu było dla niej codziennością. Na jej twarzy rozciągał się szeroki uśmiech. Jej włosy były upięte w kitkę na czubku głowy.

Obraz wyglądał na bardzo stary, powieszony został w ciemnym miejscu, jedynym źródłem światka był flesz, którego Lena musiała użyć, aby go rozświetlić. Na ramie obrazu wisiały liczne pajęczy, sprawiał wrażenie jakby ktoś chciał o nim zapomnieć, zapomnieć w ogóle o istnieniu dziewczyny z portretu, tak jakby się jej wstydzono.

- Jest podobna do Kat, ale nią nie jest. Rysy Kat są delikatniejsze, jej oczy niebieskie i poważniejsze, po za tym jej włosy są jaśniejsze. Jedyną podobną rzeczą jest kształt ust i oczu, ale dziewczyna z obrazu nie jest nią, są podobne fakt, ale ona nie jest Kat.

- Może masz racje...

- Nie, Lena, na pewno ją mam.

- Dobrze, w takim razie nie było mnie tutaj, ale zejdź za chwilę na dół, ta banda dzików skacze wokoło choinki chcąc już odpakować te wszystkie prezenty.

- Przyjdę za chwilę- jeszcze raz spojrzałem w okno i poszedłem na dół.

Lena się myliła, wcale nie wyglądali jak banda dzików. Przypominali bardziej szamanów odprawiających dzikie rytuały wokół ogniska, tylko, że zamiast niego mieli zasoloną choinkę tak wysoką, że dotykała sufitu znajdującego się na wysokości czterech metrów.

Kim ona jest?Where stories live. Discover now