2. Rozdział 22

399 47 31
                                    


   Nicolaus rozpiął wszystkie łańcuchy przypinające mnie do krzesła. Po raz pierwszy od tygodnia mogłem się poruszyć. Upadłbym na ziemie, gdyby mój wybawiciel mnie nie przytrzymał.

- Odkąd cię zabrali, jadłeś coś.

- Nie...

- Dasz radę iść o własnych siłach?

- Nie wiem...

Wyprowadził mnie z pokoju, nawet nie patrząc na ciało Keny. Znowu zginęła przeze mnie.

- Tutaj, napij się- podsunął mi pod nos kark jakiejś kobiety, nie była demonem, była człowiekiem. Była martwa od paru minut.

Wbiłem kły w jej szyję.

Po chwili oderwałem się od niej z częściowo zaspokojonym pragnieniem. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak byłem głodny.

- Dziękuje- powiedziałem, a on widząc, że już ze mną lepiej, puścił mnie.

- Musimy się pośpieszyć, mamy mało czasu. Trzymaj się blisko mnie, ktoś jeszcze mógł tu zostać.

Poprowadził mnie przez korytarz rodem z horroru. Cały był zasłany ciałami, zarówno ludzi jak i demonów, na ścianach znajdowała się krew, a także bliżej nieznane mi ciemne substancje.

Czy to możliwe, żeby ludzie współpracowali z Ewangeliną?

Nicolaus nacisnął klamkę drzwi na końcu korytarza, dopiero wtedy zobaczyłem prawdziwe piekło, jeszcze większe niż ten korytarz.

Ciała pięły się w kilkumetrowe stosy. Nie rozpoznawałem nawet co się w nich znajduje. Gdzieś znajdowała się kończyna jakiegoś demona, jeszcze indziej wyrwane serca, a w jeszcze innych miejscach włochata ręka zakończona ostrymi pazurami. Z dala docierały do mnie pełne przerażenia wrzaski, a także ryki, sygnalizujące śmierć jakiegoś stwora. Wrzaski były wszechogarniające, a zatkanie uszu nie dawało żadnej ulgi. W korytarzu i w pokoju w którym mnie trzymali nie można było usłyszeć niczego, widocznie musiały być dźwiękoszczelne.

- Ty to zrobiłeś?- zapytałem Nicolausa.

- N... nie... Tego przed chwilą jeszcze nie było...

- Kat...

- Ona nie jest trochę wściekła... to przebija wszystkie jej dotychczasowe morderstwa... a jesteśmy tu od paru minut... Gdzie ty lecisz?!

- Znaleźć Kat!- nie było to trudne zadanie wystarczyło podążać za ścieżką ciał, prowadzącą na zewnątrz.

Zobaczyłem ją. Walczyła z całą hordą demonów, zupełnie sama. Demony padały jedno po drugim. Jeden z nich próbował zaatakować ją od tyłu, jednak ona odwróciła się na pięcie i odcięła mu głowę. Kiedy głowa demona upadła na ziemię, Kat mnie zobaczyła, na ułamek sekundy w jej czerwonych oczach można było zobaczyć ulgę, ale kiedy zobaczyła wszystkie moje obrażenia i moją nie do końca uzdrowioną rękę. Zanim odwróciła się do mnie plecami, zdążyłem zauważyć jak jej oczy przybrały jeszcze ciemniejszą barwę, a twarz wykrzywił grymas gniewu i nieskończonej furii. Pojawiła się jakaś siła, która rzuciła mną o najbliższą ścianę budynku z którego właśnie wyszedłem.

Demony otaczające Kat zaczęły wybuchać jedno po drugim. Jednak jej twarz była zwrócona w zupełnie innym kierunku. Był tam stary dąb, przy którym stał mężczyzna, który nie mógł poruszyć się w żaden sposób. Rozpoznałem go, był to Andrean.

- Wszystko w porządku?- zapytał głos obok mnie.

- Scarlet?

- Część braciszku.

Kim ona jest?حيث تعيش القصص. اكتشف الآن