2. Rozdział 17 cz. 2

724 55 69
                                    

Zamieszkałam w Nowym Jorku, kupiłam mieszkanie na Piątej Alei, właściciela udało mi się zahipnotyzować i sprzedał mi je za dziesięć centów, nie spojrzał nawet na to ile mam lat.

Spędziłam w tamtym miejscu dwa tygodnie, przez ten czas, chodziłam po mieście, zabijałam demony, a także świadków, którzy akurat mnie widzieli, po paru dniach już mówili o seryjnym zabójcy.

Jednej nocy, po tym jak parę osób straciło życie, zdecydowałam się pójść do baru, umieszczonym w eleganckim hotelu, niedaleko mojego mieszkania.

- Wódkę z colą, ale wódkę z colą, nie colę z wódką, dziewięćdziesiąt procent wódki i dziesięć procent coli, w tej chwili- powiedziałam siadając przy barze obok... blondwłosego faceta.

Wystarczyło, ze barman na mnie spojrzał, a już był gotowy spełnić każdą moją zachciankę, nie zapytał się mnie nawet o jakikolwiek dowód.

- Dziewczyna w twoim wieku nie powinna pić- powiedział blondyn.

- Raczej nie ty powinieneś o tym decydować- powiedziałam opróżniając całą szklankę podaną mi przez barmana.- Jeszcze raz to samo.

- Ile masz lat?

- Nie powinno to pana obchodzić...

- Powiesz mi przynajmniej jak masz na imię? Jestem Gabriel.

- Katarina- powiedziałam wzdychając.

Zmarszczył brwi, co nie umknęło mojej uwadze.

- Przepraszam cię Katarino, ale masz jakieś inne imiona, albo możesz mi zdradzić jak brzmi twoje nazwisko?

- Katarina Valentina Miranda podobno Erlajn.

- Zrozumiałaś to co teraz powiedziałem?

- Tak! Możesz już dać mi spokój, próbuję się upić.

Gabriel złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku windy.

- Nie jestem zainteresowana- powiedziałam.

- Nawet nie próbuj podpalić mi ręki Katarino- powiedział, czując nagły skok ciepła.- Jeśli o mnie chodzi też nie jestem tobą zainteresowany w ten sposób.

Drzwi windy zamknęły się za nami, trwaliśmy w dziwnej ciszy przez całą drogę na dół.

- Spróbuj czegokolwiek, a obiecuję, że cię zabiję.

- Nie martw się Katarino, nic Ci nie zrobię. Muszę tylko z tobą porozmawiać, w miejscu gdzie nikt nie będzie nas podsłuchiwał.

- Masz pojęcie, że strasznie dziwnie brzmi?

- Umiesz się bronić Kat, chyba nie masz się czym martwić.

- Przynajmniej mnie puść, albo cię uduszę!

- Tylko jeśli obiecasz, że nie uciekniesz, ani nie rzucisz się na mnie z mieczem w ręku.

- Obiecuję.

Poprowadził mnie do wieżowca znajdującego się parę minut drogi od hotelu. Drzwi otworzył nam uśmiechnięty odźwierny, który skinął głową Gabrielowi.

Ponownie zostałam wciągnięta do windy i zabrana na ostatnie piętro wieżowca.

- Ładne mieszkanie- powiedziałam, wychodząc z windy, rozglądając się po dużym pomieszczeniu.

- Mogłabyś tu podejść Katarino?- powiedział Gabriel, stając przed lustrem, przy zachodniej ścianie pokoju, który pełnił także funkcje salonu.

Kim ona jest?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz