Rozdział 8 cz.1

1.7K 129 5
                                    




  W klasie nastała wrzawa, nawet Barnej nie potrafił ich uspokoić, znaczy próbował, ale poddał się po pięciu minutach. Musiałem się jak najszybciej stąd wydostać, powiadomić resztę, jeśli nie pojedziemy na tą wycieczkę ludzie zaczną coś podejrzewać, co będzie skutkowało nadejściem Głównej Rady. Cholera! Zacząłem wstawać z krzesła, ale powstrzymała mnie czyjaś dłoń, która pociągnęła mnie w dół.

- Uspokój się Aaronie- przywrócił mnie do porządku głos Kathrine.

- Muszę znaleźć resztę.

- Myślisz, że o tym nie wiedzą, tajne służby jej królewskiej mości zmówiły się, aby wszystkich uczniów ostatniej klasy poinformować na drugiej lekcji o tej ,,wycieczce"- wypowiadając ostatnie słowo zrobiła cudzysłów w powietrzu.- A teraz siadaj, zanim wszyscy zaczną się na ciebie gapić- syknęła.

- Tajne służby jej królewskiej mości?- zapytałem podnosząc jedną brew do góry.

- Nauczyciele, każdy z nich ma jakiś sekret- mówiąc zdanie spojrzała na Barneja i byłem pewny, że jej spojrzenie mogłoby wypalić w nim dziurę.

- Ciekawe spostrzeżenia. Co sądzisz o tej wycieczce?

- Nie uważam, że jest wycieczką.

- Dlaczego tak uważasz?

- Dziewczyna, którą zamordowano była uczennicą ostatniej klasy. Zgaduje, że nauczyciele boją się o nasze zdrowie psychiczne i zabierają nas do jakiegoś psychiatryka, żeby zobaczyć czy wszystko z nami okej.

- Skąd wiesz, że była w ostatniej klasie?

- Ponieważ cały rocznik tam jedzie, więc nie trudno to wywnioskować.

- W sumie racja...- spojrzałem na zegarek do końca lekcji została niecała minuta, nawet nie wiem kiedy ten czas uciekł. Kiedy tylko usłyszałem dźwięk, udałem się do biurka przy którym siedział Barnej.

- Profesorze, czy możemy porozmawiać?

- Tak, Aaronie o co chodzi?

- Czy istnieje jakiś sposób, aby nie jechać do Kalifornii?

- Nie, chyba, że chcesz zostać w tej klasie rok dłużej, co przy twoich ocenach będzie bardzo możliwe, ta wycieczka Aaronie może cię uratować przed tym dołkiem w którym się znalazłeś. Więc dobrze ci radzę, pojedź i podciągnij się w nauce, a teraz już idź i nie spóźnij się na lekcje. Do widzenia Aaronie.

Wyszedłem klasy i jak najszybszym krokiem udałem się pod sale od muzyki. Widziałem Kathrine rozmawiającą z przejętą Rachel. Podszedłem do nich, a kiedy tylko Rach mnie zobaczyła prawie, że krzyknęła:

- Aaron, jak dobrze musimy porozmawiać. Kathrine przepraszam cię, ale muszę porozmawiać z nim porozmawiać o... sprawach rodzinnych.

- O ,,sprawach rodzinnych" czy sprawach ,,w"?- zapytała Kat.

- Sprawach ,,w"?- spojrzała na nią nie rozumiejącym wzrokiem, ale chyba w końcu, że ,,w" znaczy...- powiedziałeś jej!

- Rachel, ja jej nic nie powie...

- Idiota!

- To nie jego wina Rachel, wiedziałam już od pierwszego dnia- tymi słowami mnie zaskoczyła. Wiedziała, od pierwszego dnia ? Mimo to ze mną rozmawiała? Teraz to tłumaczy jej zachowanie w Nowym Jorku, ale...

Kim ona jest?Where stories live. Discover now