3. Rozdział 14

270 31 3
                                    

   - Witaj, synu.

Moje oczy w jednej chwili stały się wilgotne, a w głowie zapanował zamęt. Czas od zawsze dziwnie działa na ludzką i wampirzą pamięć. Zazwyczaj na początku zapomina się brzmienie głosu, następnie nie potrafimy sobie przypomnieć detali twarzy takich jak kształt, wielkość czy barwa oczu. W końcu zupełnie zapominamy jak wygląda, ale mimo wszystko, nieważne ile upłynie czasu od ostatniego spotkania, jesteśmy w stanie powiedzieć kim jest osoba stojąca przed nami.

Właśnie dlatego, od razu poznałem te brązowe oczy, ciemnobrązowe włosy i opaloną skórę. Rozpoznałem go mimo otaczającej go poświaty, tyle razy będąc małym marzyłem aby jednego dnia być takim jak on, jak mój ojciec.

- Zostawimy was samych- odgłos zamykanych drzwi ledwo do mnie dotarł, byłem zbyt skupiony na powstrzymywaniu łez cisnących się do oczu.

- Jak...- nie potrafiłem dokończyć myśli.

- Lucyfer dał mi chwilową przepustkę, chciał żebym z tobą porozmawiał- podszedł do mnie na długość ramienia.

- Przepraszam- powiedziałem, wpatrując się w ziemie, niezdolny spojrzeć mu w oczy.

- Nie rozumiem Aaronie- zobaczyłem czubki jego butów.- Przez cały ten czas cię obserwowałem i nie masz mnie za co przepraszać.

- Przepraszam cię, za wstyd jaki musiałem ci przynieść. Przepraszam za to, że cię zawiodłem, za to co musiałeś o mnie myśleć kiedy... Kena... kiedy ja... Przepraszam cię za to jak musiałeś się czuć widząc to, przepraszam cię za to, że przez całe moje życie musiałem cię ciągle zawodzić i szargać twoje imię... Przepraszam, że- poczułem jak przyciągnął mnie do siebie i zamknął w silnym uścisku.

- Przestań mnie przepraszać Aaronie, bo nie masz za co. Obiecano ci coś innego niż ci dano, nie miałeś gdzie skierować swojej wściekłości, nie mogę cię za to winić. Aaronie, zająłeś się swoją siostrą, kiedy byłeś jeszcze mały, stałeś wiernie przy jej boku...

- Ale ją także zawiodłem, wyrzuciłem ją z rodu... pozbawiłem ochrony... przez co ostatecznie zginęła.

- Mimo wszystko, nie ma ci tego za złe Aaronie, rozumie to, że w połowie to także była jej wina.

- Skąd możesz to wiedzieć?- zapytałem kręcąc głową.

- Często razem rozmawiamy, w Piekle nie ma dużo do pracy, rozmawiamy codziennie.

- Scarlet jest w Piekle? Ty jesteś w Piekle?- zapytałem zdumiony.

- Wszyscy tam są Aaronie, każdy kto kiedykolwiek zginął, trafił do Piekła, nieważne czy to wampir, człowiek, wilkołak...

- Nie rozumiem, powinieneś trafić, gdzie indziej, nie zasłużyłeś na to by trafić do Piekła.

Usłyszałem jego śmiech.

- Aaronie, nie mów mi, że wierzysz w te głupoty, Piekło dla złych, Niebo dla dobrych. Taki podział nie istnieje i nie ma żadnego prawa istnieć, ponieważ nie ma czegoś takiego jak dobro czy zło. To tylko złudne pojęcia, nie da się jednogłośnie stwierdzić czy człowiek jest dobry czy zły, niektórzy powiedzą tak, a inni będą mieć o tym inne zdanie. Spójrzmy na przykład na taką jedną dziewczynę, zabija ludzi, powiedzą jest zła, jednak ta sam dziewczyna zabija demony, które prędzej czy później zabiły by ludzi, znaczy, że robi dobrze. Powiedź mi ta dziewczyna jest dobra czy zła.

- Jest najbardziej skomplikowaną kobietą jaka kiedykolwiek żyła- uśmiechnąłem się.

- Właśnie. Aaronie, mogłeś zrobić wiele rzeczy, przez, które, możesz uważać, że jesteś najgorszą osobą na świecie, nie mającej prawa do niczego, jednak ja widzę w tobie odważnego, czułego, mądrego, choć czasem nie myślącego...

Kim ona jest?Where stories live. Discover now