Porwana przez One Direction...

By agatti6

1.4M 57.3K 12.7K

Harry to przywódca najstraszniejszego gangu w kraju. Człowiek, który nie odpuszcza i zawsze dostaje to co chc... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Ogłoszenie...
Maraton. Rozdział 39
Maraton. Rozdział 40
Maraton. Rozdział 41
Maraton. Rozdział 42
Maraton. Rozdział 43
Maraton. Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Ogłoszenie
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Ogłoszenie.
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Ogłoszenie maraton.
Rozdział 75, maraton.
Rozdział 76, maraton.
Rozdział 77, maraton.
Rozdział 78, maraton.
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Info
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Informacja
Rozdział 124
Rozdział 125
To nie rozdział witajcie po długiejjj nieobecności.

Rozdział 61

11.1K 452 0
By agatti6

Perspektywa Harrego: 

Powoli podszedłem do Ros i ostrożnie pocałowałem ją w czoło. Moja mała biedna Ros... Czemu nic nie układa się po mojej myśli? Wszystko idzie inaczej niż powinno. Miałem ją chronić, a przeze mnie ma te wszystkie rany i siniaki. Przysunąłem sobie krzesło i usiadłam na nim. Delikatnie wziąłem jej dłoń w swoją i oparłem o nie czoło. Siedziałem tak aż do momentu, kiedy zasnąłem, ponieważ dopiero rano obudził mnie Niall. 

Niall: Stary, wstawaj. Co ty tu robisz? Spałeś tu?- podniosłem na niego swój wzrok.

Harry: Tak, tak już idę.- powiedziałem ziewając. 

Niall: Harry, nie możesz tak. Idź wracaj do swojego pokoju.

Harry: Daj spokój, nic mi nie jest.- powiedziałem wymijająco i wstałem. 

Harry: Niall, kiedy ona się obudzi?- zapytałem z nadzieją. 

Niall: Nie wiem Harry, na prawdę nie wiem. 

Harry: Jak możesz nie wiedzieć?!?- krzyknąłem na niego.

Naill: Harry, uspokój się! Cieszmy się, że się w ogóle obudzi! Przecież z takimi obrażeniami mogła umrzeć.

Harry: Dobrze Niall przepraszam. Po prostu... Dobra nieważne.- powiedziałem i wyszedłem z jego gabinetu. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie coś do jedzenia. Hm ciekawe gdzie są wszyscy? Po kilku minutach do kuchni przyszedł Lou.

Louis: O Harry. Myślałem że jesteś w piwnicy z Zaynem i Liamem. 

Harry: Po co miałbym tam być?- zapytałem pijąc sok.

Louis: No myślałem, że chcesz porozmawiać z Charliem i Leo.- wzruszył ramionami a ja wyplułem sok, który miałem właśnie połknąć.

Harry: O cholerka, całkowicie o nich zapomniałem.- odstawiłem szklankę na stół i pobiegłem do piwnicy. Kiedy zszedłem na dół zobaczyłem, że chłopaki już całkiem mocno poobijali Charliego i równie mocno Leo. 

Zayn: Oh wreszcie przyszedłeś, już miałem po ciebie iść.- zachichotał.

Harry: Ta... um i co im zrobiliście?

Liam: Nic.- wzruszył ramionami uśmiechając się kpiąco. 

Zayn: Są twoi.- powiedział i odsunął się robiąc mi przejście. 

Harry: No to czas zacząć zabawę. Oberwiecie teraz za to co zrobiliście Ros.- powiedziałem i chwyciłem pierwszy z brzegu nóż. 

Perspektywa Louis: 

Kiedy przypomniałem Harremu o chłopakach, poleciał jak poparzony. Tsa, nie chciałbym być teraz na miejscu Charliego i Leo. Wyjąłem piwo z lodówki i rozsiadłem się na fotelu. Cóż zapowiada się, że dziś będę miał dzień wolny. No i dobrze, bardzo mi to odpowiada. Włączyłem jakiś zaległy mecz i zacząłem go oglądać. 

Niestety mój spokój nie trwał długo, bo po jakimś czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie więc, wstałem i nie mając innego wyjścia otworzyłem te głupie drzwi. 

Louis: Czego?- zapytałem kiedy zobaczyłem w drzwiach chłopaków z 5sos. 

Luke: A nic, wpadliśmy was odwiedzić.-powiedział z głupkowatym uśmiechem na gębie.

Louis: Ta super.- odwróciłem się i wróciłem na moja jakże wygodną kanapę. 

Ash: Tak Louis też się cieszymy.- usiadł obok mnie.

Luke: Gdzie Harry?

Louis: Zajmuje się w piwnicy, naszymi gośćmi.

Ash: Ach tak, wspaniale.- powiedział z sarkazmem. Po chwili usłyszeliśmy otwieranie się drzwi z piwnicy. A potem do salonu weszli Harry, Zayn i Liam, swoją drogą nieźle pobrudzeni krwią.

Luke: A wam co?- zapytał spoglądając na nich. 

Harry: O dobrze, że jesteście. Trzeba zająć się w piwnicy parą trupów.- powiedział bez emocji, pomijając jego pytanie.

Louis: Że co, zabiłeś ich?- myślałem że, tylko ich trochę pobiją, chociaż swoja drogą Harry nie byłby sobą gdyby im odpuścił. 

Harry: Oczywiście, zasłużyli sobie.

Louis: Harrryyy...

Liam: Oki idę się przebrać, Luke wy się nimi zajmijcie.

Luke: Czemu zawsze my musimy sprzątać.

Harry: Nie denerwuj mnie.- warkną w jego stronę.

Luke: Dobra, dobra.- wzruszył ramionami i skierował się w stronę drzwi. 

Harry: Tylko pamiętajcie o spotkaniu z Alfiem.- krzykną jeszcze za nimi i poszedł na górę.

Perspektywa Harrego: 

Kiedy znalazłem się w swoim pokoju, położyłem na łóżku. Jakoś tak tu pusto bez Ros. Swoją drogą powinienem się przebrać, nadal mam na sobie krew tych debili. Kiedy zmyłem wreszcie z siebie ich krew, heh przypomniałem sobie ich błagania. Harry błagam wybacz nam. Już nigdy nic takiego nie zrobimy. Heh tylko śmieszyły mnie ich słowa. Mogli o tym pomyśleć wcześniej, a nie zachciało się im ze mną pogrywać.

 Przez resztę dnia zająłem się sprawami gangu. Jutro spotkanie z Gangiem Alfiego, nie chce mi się na nie iść, ale przecież nie mam wyjścia. Swoją drogą nie wiem czego on może chcieć. 

Następnego dnia, zanim pojedziemy postanowiłem zobaczyć co u Ros. Wszedłem do gabinetu Nialla i usiadłem przy jej łóżku. Po kilku sekundach, zacząłem jak debil mówić sam do siebie. 

Harry: Kiedy się obudzisz, słońce? Mam nadzieja że szybko, może to dziwne, ale za cicho tu bez ciebie, na prawdę. - ja pierdole co ja robię, jestem jakiś nienormalny. Zacząłem gadać sam do siebie. 

Louis: Harry! Jedziemy już, chodź szybko.- słowa Lou wybudziły mnie z moich rozmyśleń. 

Harry: Już idę!- odkrzyknąłem, pocałowałem ją delikatnie jeszcze raz i zbiegłem na dół. 

Po krótkim czasie dotarliśmy na miejsce. Alfie i jego ludzie już byli. 

Alfie: Noo wreszcie jesteście.

Harry: Nie mam czasu, mów czego chcesz.-pośpieszyłem go.

Alfie: Co tak nerwowo Harry? 

Louis: Alfie na poważnie, nie mamy czasu.

Alfie: Dobra, dobra mam sprawę. Potrzebuję waszej małej pomocy. Muszę odzyskać swoją własność w kilku sklepach?

Louis: Chcesz żebyśmy pomogli ci okraść sklep?

Alfie: Dokładnie.

Harry: Nie zajmujemy się takimi bzdetami. Przyjdź jak zmądrzejesz.

Alfie: To nie do końca tylko kradzież. Chodzi o sprzątniecie kilku ludzi. 

Harry: Po co wam nasza pomóc, co nie poradzicie sobie sami?- zachichotałem. 

Alfie: Nie o to chodzi, po prostu nie mamy teraz broni. I straciłem ostatnio kilku ludzi, więc pomoc się przyda.

Harry: Czemu mielibyśmy wam pomóc?

Alfie: Bo wiem co zrobiliście Charliemu i Leo.

Harry: I co z tego?- popatrzyłem na niego groźnie. 

Alfie: Przez przypadek możemy powiadomić o tym kilku ludzi.- dobra kurwa, zaczyna grać mi już na nerwach.

Harry: To se powiadamiajcie, prędzej czy później i tak by się dowiedzieli.

Louis: Nie, dobra pomożemy wam. Kiedy i gdzie?- przerwał mi Louis.

Alfie: Jeszcze się spotkamy. Na razie.- powiedział i odjechał ze swoimi ludźmi. 

Harry: Lou co ci odbiło? 

Louis: Harry, lepiej żeby nikt  przynajmniej na razie, nie dowiedział o śmierci chłopaków. Uwierz mi tak będzie lepiej. 

************

Hej, jak wam miną tydzień? Kolejny rozdział za tydzień w środę o 18:00 tak jak zwykle. Oki chciałam wam jeszcze podziękować za 100 tyś wyświetleń. Jacie jesteście wielcy <3 <3.  

Continue Reading

You'll Also Like

270K 5K 78
Nieprawdziwa historia Rodziny Monet którą wymyśliłam. Mam nadzieję że wam się spodoba. Okładkę zrobiłam ja
138K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
20K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
30.6K 2.9K 69
Szczypta miłości i zauroczenia, garść przyjaźni, trochę łez, sporo cierpienia, kilka złych decyzji, jedno nieporozumienie - oto nieidealna mieszanka...