Rozdział 25, IV.

321 20 0
                                    

Odłączyłam się od trójki spanikowanych chłopców, by pójść do toalety przemyć twarz. Ciągle czułam ogromny strach, że coś się jednak wydarzy, ale postanowiłam zostać w szkole do końca dnia. Gdy woda kapała z mojej twarzy, wzięłam papier i wytarłam się nim. Chciałam wyjść, ale przy drzwiach droga została mi zagrodzona. Spojrzałam na cztery dziewczyny, które patrzyły na mnie ze złowrogim nastawieniem. 
- Co? - zapytałam patrząc na każdą po kolei. 
- Kręci cię włochate ciało potwora? - wypaliła nagle nieznajoma brunetka. 
Zmarszczyłam brwi przypominając sobie co mogło mi grozić za pobicie. 
- Pewnie dlatego dalej z nim jest. - widząc brak reakcji z mojej strony, kolejne dopingowały rzekomej liderce. - Jest włochaty i dziki. 
- A jak pije wodę? - zaśmiała się trzecia. 
- Słuchajcie. - westchnęłam zrezygnowana. - Nie żyjemy w książce Rowling, nękanie jest karalne. Dajcie mi spokój. - chciałam przejść, ale nie zamierzały pozwolić mi odejść. 
- On cię próbował zabić, typiaro. 
- Jak niby? - oparłam rękę o biodro. 
Nieznajome tylko na siebie spojrzały. Przekonało mnie to, że po szkole rozchodziły się jedynie plotki i nikt nie znał oryginalnej wersji. Czy mnie to dziwiło? Ani trochę. 
- Masz bandaż na nodze. - posłużyło to blondynce jako odpowiedź o próbie zabójstwa. 
- No i? Ty masz plaster na palcu, ale jakoś nie wymyślam historii o tym, że twoje przyjaciółki próbowały ci odciąć palec w ramach zemsty, bo należycie do gangu. 
Miałam ogromną nadzieję, że dadzą mi spokój. Spróbowałam po raz kolejny je wyminąć i mi się udało, ale oczywiście na pożegnanie dostałam z bara. Zaciskałam szczękę i po prostu musiałam się na czymś wyżyć. Niestety po drodze do klasy nie miałam takiej możliwości, więc udawałam, że nic się nie stało i z uprzejmym głosikiem przywitałam się z nauczycielką biologii i przeprosiłam za spóźnienie. Oczywiście każdy odsuwał się od Liama, jak najdalej tylko to było możliwe. Zajęłam miejsce obok niego ignorując spojrzenia w naszą stronę. Rano byłam przerażona tym, co mogłoby mnie spotkać w szkole, ale teraz jestem zwyczajnie zła. Zła? Posunę się nawet do stwierdzenia, że wściekła. Zacisnęłam mocno pięści nie przejmując się, że mogłam wyrządzić sobie krzywdę. Ludzie byli tacy irytujący, że powoli zastanawiałam się nad pomysłem, by nie zacząć na nich polować. Był to żart w pewnym stopniu, nie zrobiłabym czegoś takiego. Koniec z jakimkolwiek polowaniem. Podczas gdy wbijałam sobie paznokcie w dłoń, zerknęłam w bok. Za oknem zobaczyłam Cassandrę, która mnie obserwowała, jakby nie było to czymś nielegalnym. Zmarszczyłam lekko brwi próbując jakoś zapytać o powód śledzenia mnie, ale ona tylko się gapiła. Przewróciłam oczami i wróciłam do słuchania nauczycielki.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz