Rozdział 12, III.

626 34 0
                                    

Postanowiliśmy wrócić na stację, w której pierwotnie siedzieliśmy. Siedziałam na ławce przy torach, rozmyślając plan. Wszystko było iluzją, nawet głupia ławka.
- Czekam na pociąg. - usłyszałam obok ucha.
Spojrzałam na starszą kobietę, która wyglądała na szczęśliwą. 
- Zapewne się spóźni. - uśmiechnęłam się smutno, nie chcąc rozwiewać jej nadziei. 
- Zobaczę swoje wnuki. A ty z kim się zobaczysz? - pytała miło. 
Westchnęłam cicho, patrząc kobiecie w oczy. 

- Scott! Gdzie jest Stiles? 
- Znamy się?

- Liam! Nigdzie teraz nie idź. Widziałeś Stilesa? Musimy go zn..
- Kim jesteś? 

- Mason? 
- Wybacz, nie interesują mnie dziewczyny.

- Panie Stilinski? 
- Spokojnie, zwolnij. Co się dzieje? 
- Wszyscy zaczynają o mnie zapominać. Nie wiem co robić. 
- Na początku się uspokój, dobrze? Rozwiążemy to razem. 
- W porządku. 
- Na początek mi powiedz, jak masz na imię? 

- Z nikim. - uśmiechnęłam się ponownie.
Kobieta zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała przez głośnik, który miał przekazać informacje. 
- Następujące przystanki zostały odwołane: Hollatine, Batten, Bay Burry - wstałam z miejsca, słysząc męski głos. - Deer Ridge, Red Oak, Trenton, Anderson, King Springs. - odłożono mikrofon. 
Stiles również nabrał dziwnych podejrzeń i oboje przystanęliśmy przy głośniku. Spojrzeliśmy na siebie, nie musząc nic mówić. Szliśmy za kablem, który do czegoś kierował. 
- Intercom. - usłyszeliśmy głos Petera, gdy oboje dotarliśmy do jakiejś budki. 
- Może radio? 
Weszliśmy do środka, nie mając tak naprawdę nic do stracenia. 
- Twoja teoria jest niedorzeczna. - powiedział Peter, patrząc jak Stiles grzebie przy sprzęcie. - Anomalie magnetyczne i kilka zdjęć, nie oznaczają od razu, że możesz użyć krótkofalówki do porozumiewania się przez nadprzyrodzoną barierę. Jeźdźcy Widmo nie mogą zostać zobaczeni, usłyszeni lub zapamiętani. Naprawdę myślisz, że zostawiliby urządzenie, dzięki któremu wasza dwójka skontaktuje się ze swoimi przyjaciółmi? - mężczyzna przekręcił pokrętło, które wydało z siebie głośny i nieznośny pisk.
Zatkaliśmy uszy, ale tylko na jakiś czas, bo nieznośny hałas zmienił się w połączenie w częstotliwości. 
- Spokojnie, nie spiesz się. - mówił Peter, który niecierpliwie czekał na jakikolwiek odzew. - Chodzi tylko o nasze życie. Wkrótce utracone na zawsze.
- Peter, nie pomagasz. - zwróciłam mu uwagę już zła.
Stiles przekręcał, co tylko mógł i nagle Peter wydawał się oszaleć. Zaczął wyrywać wszelkie kable i wziął nas za ręce, wydostając z małej budki. Kazał nam się schować za kolumnami i zrozumieliśmy o co chodzi dopiero wtedy, gdy Jeździec się przy takowej zatrzymał. Przeszukiwał wszystko w środku, a my tylko słyszeliśmy, że coś niszczy. 
- Nie będę wam wiecznie ratował żyć. 
Spojrzeliśmy na Petera wzdychając. To tylko małe niedopatrzenie.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now