Rozdział 32, II.

877 57 6
                                    

Theo zaprowadził nas do kryjówki i jak sam stwierdził, będziemy się w niej naradzać. Do tej pory nie umiałam się otrząsnąć, co nie umknęło mojemu nowemu alfie(?) 

- Wszyscy już oswoili fakt, że są żywi i nimi dowodzę, więc? - patrzył na mnie. - Czemu masz taką minę? 
- Bo nie rozumiem, co zamierzasz zrobić. 
- Jak coś postanowię to się dowiecie. 
- Mogę iść spotkać się z Liamem? - zapytałam, znając odpowiedź. 
- Nie. Od teraz stado Scotta to nasi wrogowie. Żadnych sprzymierzeń z nimi, nieważne jak was do nich ciągnie. - jego wzrok utkwił gównie we mnie i Hayden. - Ale jeśli poczujesz się lepiej to chętnie ci coś powiem. - podszedł do mnie z chytrym uśmiechem. - Liam po twojej stracie bardzo cierpi. Jest w tobie zakochany. No proszę, jak romantycznie. - zaśmiał się. 
Serce mocno mi zabiło, a dzięki Theo moja nadzieja wzrosła. Chciałam zagrać mu na nerwach, ale w aktualnym stanie nie było to możliwe. 
- Lepiej się przyzwyczajaj, złotko. - powiedziała Tracy. - Twój chłopaczek znajdzie sobie kogoś nowego. 
To właśnie to bzdurne gadanie, którego nie lubiłam. Wzruszyłam ramionami, dając Tracy powód do gniewu. Theo kazał nam się zamknąć i posłuchać co ma do powiedzenia. Uważnie słuchaliśmy każdego słowa, a ja w głębi duszy ciągle się cieszyłam jak dziecko z tego, co powiedział o Liamie. 
- Mieszkacie od teraz w tej kryjówce. Poza tobą. - wskazał na mnie. - Ciebie muszę mieć szczególnie na uwadze. A teraz weźcie się umyjcie czy coś. Vivian za mną.
Póki co dałam mu wolną rękę, ale niech tylko przesadzi z tą władczością, a skończy jak jego siostra.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora