Podeszłam do drzwi z łańcuchem i na początku go ciągnęłam, ale później zdałam sobie sprawę, że wystarczyło otworzyć kłódkę.
- Co wy robicie? - zapytał Peter, oglądając mnie i Stilesa próbujących wszelkich sposobów.
- Pomożesz proszę? - zapytał z wyrzutem chłopak.
Peter wstał z siedzenia i podszedł do zamkniętych drzwi. Pociągnął łańcuch, rozwalając kłódkę i umożliwiając nam przejście.
- No to yolo. - weszłam jako pierwsza.
Wydawało się, że to mogła być droga ucieczki, ale niestety nie. Wyszłam drugimi drzwiami, które znajdowały się niedaleko tych, w których Peter rozwalił zabezpieczenie.
- Co do cholery? - zapytałam spoglądając na dwójkę towarzyszy, a potem na drzwi.
Spróbowałam ponownie to samo, ale wychodziłam tylko drugimi drzwiami. Chciałam zrobić to jeszcze kilka razy, ale blisko drzwi Peter mnie zatrzymał.
- Nie poddawaj się.
- Nie widzę, żebyś ty na coś wpadł. - spojrzałam na Petera z wyrzutem.
- Po mojej lewej przy filarze. - wskazał głową. - Nie patrzcie. - powiedział to, gdy oboje spojrzeliśmy. - Powiedziałem nie patrzcie. Obserwuje nas. - ściszył głos.
Kantem oka spojrzałam na uśmiechniętego nastolatka, przyglądającego się nam.
- I co? - zapytał Stiles.
- Co? - zmarszczył brwi. - Każdy na tej stacji jest w śpiączce lub katatonii. On się wydaje zainteresowany niespuszczaniem nas z oka.
Stiles postanowił do niego podejść, ale gdy chłopak zauważył, że idzie w jego stronę, chciał uciec. Stanęłam z drugiej strony, by nie miał gdzie się oddalić.
- O mój Boże! - krzyknął, zauważając mnie na swojej drodze.
- Czemu nas obserwujesz? - zapytałam oschle.
- Próbowałaś wyjść drzwiami. - odpowiedział niejasno. - Nikt wcześniej nawet nie próbował.
- Brzmisz, jakbyś ty próbował. - wyprzedził mnie Stiles.
- Próbowałem tylko tymi, które mogłem otworzyć. Próbowałem wszystkiego. - zaśmiał się nerwowo.
- Nie do końca. Ciągle tu jesteś. - dopiekł Peter.
- Chyba masz jakiś plan. Może nam o nim opowiesz? - po raz pierwszy słyszałam Stilesa tak poważnego w jakiejś sytuacji.
- Powiem. - nieznajomy spojrzał na nas po kolei. - Co nie znaczy, że dacie radę.
Stiles zaśmiał się ironicznie.
- Damy radę. - jego wzrok prześwidrował mnie i Petera. - Oni mogą.
- Jest tuż przed wami. - wskazał na tunel, którym powinien przyjechać pociąg. - Nie widzieliście tego, prawda?
- Ja widziałem. - przyznał Stiles.
- Więc dlaczego marnujesz jej czas, każąc przechodzić przez drzwi? - nieznajomy wydawał się oburzyć. - Powiem ci dlaczego. Bo to wszystko jest częścią iluzji. Boisz się. - najbardziej uwziął się na Stilesa. - Oni tego chcą.
- Ja się nie boję.
Peter udawał ważniaka, ale jednak bał się zatracenia i zapomnienia. Niestety nie było warto mu tego wypominać, zwłaszcza że poza sobą nie mieliśmy nikogo. Nie mieliśmy nawet pewności ile istniało takich wymyślonych stacji kolejowych. To, że znalazłam się na stacji z Stilesem to tylko i wyłącznie kwestia szczęścia.
Całą czwórką postanowiliśmy przejść przez tunel, zastanawiając się co jest po drugiej stronie. Jednak Peter przed tunelem się zatrzymał. Zmarszczyłam brwi, patrząc na postawę mężczyzny.
- Nie zrobisz tego, prawda? - zapytał z przekąsem nieznajomy chłopak. - Nie da rady. - szepnął do nas słyszalnie.
- Powinniśmy go zabić. - zabrał głos Stiles. - Albo możesz po prostu tam wejść.
- Pchnij mnie. - poprosił nerwowo.
Przewróciłam oczami i po prostu ruszyłam naprzód.
- Vivian, stój!
Stanęłam w środku tunelu, odwracając się do nich.
- Co?
Cała trójka się zdziwiła, ale nic nie powiedziała. Po prostu weszli do środka tunelu, razem ze mną przechodząc przez niego.
Vivian?
Zmarszczyłam brwi, ale ruszyłam przed siebie.
BẠN ĐANG ĐỌC
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...