Rozdział 9, III.

638 32 0
                                    

Podeszłam do drzwi z łańcuchem i na początku go ciągnęłam, ale później zdałam sobie sprawę, że wystarczyło otworzyć kłódkę. 
- Co wy robicie? - zapytał Peter, oglądając mnie i Stilesa próbujących wszelkich sposobów. 
- Pomożesz proszę? - zapytał z wyrzutem chłopak. 
Peter wstał z siedzenia i podszedł do zamkniętych drzwi. Pociągnął łańcuch, rozwalając kłódkę i umożliwiając nam przejście. 
- No to yolo. - weszłam jako pierwsza.
Wydawało się, że to mogła być droga ucieczki, ale niestety nie. Wyszłam drugimi drzwiami, które znajdowały się niedaleko tych, w których Peter rozwalił zabezpieczenie. 
- Co do cholery? - zapytałam spoglądając na dwójkę towarzyszy, a potem na drzwi. 
Spróbowałam ponownie to samo, ale wychodziłam tylko drugimi drzwiami. Chciałam zrobić to jeszcze kilka razy, ale blisko drzwi Peter mnie zatrzymał. 
- Nie poddawaj się. 
- Nie widzę, żebyś ty na coś wpadł. - spojrzałam na Petera z wyrzutem. 
- Po mojej lewej przy filarze. - wskazał głową. - Nie patrzcie. - powiedział to, gdy oboje spojrzeliśmy. - Powiedziałem nie patrzcie. Obserwuje nas. - ściszył głos. 
Kantem oka spojrzałam na uśmiechniętego nastolatka, przyglądającego się nam. 
- I co? - zapytał Stiles. 
- Co? - zmarszczył brwi. - Każdy na tej stacji jest w śpiączce lub katatonii. On się wydaje zainteresowany niespuszczaniem nas z oka.
Stiles postanowił do niego podejść, ale gdy chłopak zauważył, że idzie w jego stronę, chciał uciec. Stanęłam z drugiej strony, by nie miał gdzie się oddalić. 
- O mój Boże! - krzyknął, zauważając mnie na swojej drodze. 
- Czemu nas obserwujesz? - zapytałam oschle. 
- Próbowałaś wyjść drzwiami. - odpowiedział niejasno. - Nikt wcześniej nawet nie próbował.
- Brzmisz, jakbyś ty próbował. - wyprzedził mnie Stiles. 
- Próbowałem tylko tymi, które mogłem otworzyć. Próbowałem wszystkiego. - zaśmiał się nerwowo. 
- Nie do końca. Ciągle tu jesteś. - dopiekł Peter. 
- Chyba masz jakiś plan. Może nam o nim opowiesz? - po raz pierwszy słyszałam Stilesa tak poważnego w jakiejś sytuacji. 
- Powiem. - nieznajomy spojrzał na nas po kolei. - Co nie znaczy, że dacie radę. 
Stiles zaśmiał się ironicznie. 
- Damy radę. - jego wzrok prześwidrował mnie i Petera. - Oni mogą. 
- Jest tuż przed wami. - wskazał na tunel, którym powinien przyjechać pociąg. - Nie widzieliście tego, prawda? 
- Ja widziałem. - przyznał Stiles. 
- Więc dlaczego marnujesz jej czas, każąc przechodzić przez drzwi? - nieznajomy wydawał się oburzyć. - Powiem ci dlaczego. Bo to wszystko jest częścią iluzji. Boisz się. - najbardziej uwziął się na Stilesa. - Oni tego chcą. 
- Ja się nie boję. 
Peter udawał ważniaka, ale jednak bał się zatracenia i zapomnienia. Niestety nie było warto mu tego wypominać, zwłaszcza że poza sobą nie mieliśmy nikogo. Nie mieliśmy nawet pewności ile istniało takich wymyślonych stacji kolejowych. To, że znalazłam się na stacji z Stilesem to tylko i wyłącznie kwestia szczęścia. 
Całą czwórką postanowiliśmy przejść przez tunel, zastanawiając się co jest po drugiej stronie. Jednak Peter przed tunelem się zatrzymał. Zmarszczyłam brwi, patrząc na postawę mężczyzny. 
- Nie zrobisz tego, prawda? - zapytał z przekąsem nieznajomy chłopak. - Nie da rady. - szepnął do nas słyszalnie. 
- Powinniśmy go zabić. - zabrał głos Stiles. - Albo możesz po prostu tam wejść. 
- Pchnij mnie. - poprosił nerwowo. 
Przewróciłam oczami i po prostu ruszyłam naprzód. 
- Vivian, stój! 
Stanęłam w środku tunelu, odwracając się do nich. 
- Co? 
Cała trójka się zdziwiła, ale nic nie powiedziała. Po prostu weszli do środka tunelu, razem ze mną przechodząc przez niego. 
Vivian?
Zmarszczyłam brwi, ale ruszyłam przed siebie. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ