Rozdział 20, II.

877 51 0
                                    

Jeśli teraz ktoś powie, że to genialny plan, przysięgam, że zatłukę. Nasi super bohaterowie chcieli porozmawiać z Potwornymi Doktorami. Porozstawiali sprzęty, których nazw nie pamiętałam, z nadzieją, że to ich zatrzyma. Dali je w miejsca, gdzie powinni przejść Doktorzy. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam wrażenie, że coś ukrywają. Powiedzieli jedynie, że zamierzają ich tylko przekonać do zostawienia Hayden w spokoju, ale jak i dlaczego? Póki co obserwowałam Hayden. Liam wydawał się być zmartwiony stanem dziewczyny i bardzo chciał ją wspierać. Rozmawiali ze sobą, Liam okazywał jej sporo zrozumienia, podnosił ją nawet na duchu. 
- Tak na marginesie, jeśli mnie uratujesz, zapomnę o szóstej klasie. - przemknęło mi przez uszy.
Zmarszczyłam brwi, patrząc w stronę przyjaciela. Zrozumiałam, że Liam spodobał się Hayden, a to wszystko dzięki jego dobrym uczynkom. Westchnęłam cicho, nie mając ochoty zastanawiać się, czy powinnam coś zrobić. Usiadłam przy szafkach, zamykając oczy. W głowie miałam tylko słowa tego lidera doktorków. 

Nie jesteś tym, którego poszukuję, ale jesteś dziełem udanym. 

W pewnym sensie był to także komplement, prawda? Chwila. Jak wpadłam na to, że Hayden jest jednym z eksperymentów Potwornych Doktorów? Bazowałam na chłopaku-chimerze. Dwa podwójne DNA, co spowodowało możliwość stworzenia chimery i na tej podstawie udało mi się wywnioskować dziwną zbieżność dwóch DNA w Hayden. Dzieło udane, tak? W szpitalu powiedziano mi, że miałam operację, ale nie wspomnieli, że mógł to być przeszczep żołądka, co teraz zatacza śmieszne koło, bo oznacza to, że jestem chimerą. 
Nie no, za dużo sobie wyobrażam. Nawet nie pamiętałam jak mnie zabrali i.. czy.. w ogóle to zrobili..

- Co? Co się dzieje? - ledwo widziałam na oczy, a przed sobą miałam jakąś osobę w masce. 
- Twój stan się polepsza. - mówił, wstrzykując mi coś do żyły. 

- Nie! Ja nie chcę! Mamo! Tato! - krzyczałam ile sił. - To boli! 
- Powodzenie. 

Zacisnęłam mocno szczękę, mając te przejawy wspomnień w głowie. Czyli jednak.

- Vivian. - trzej mężczyźni szli w moją stronę.
Bałam się, tak bardzo się bałam, a najgorszy był fakt, że wiedziałam, że to sen.

Wszystko się układa w całość. Przeszczep żołądka, bo mojego nie dało się uratować. Doktorzy przychodzący po mnie i zamieniający mnie w chimerę. Koszmary, w których sprawdzali mój stan. I jak teraz powiem o tym.. komukolwiek? Nie miałam zielonego pojęcia czym jestem i w którym momencie się uaktywnię, zupełnie tak jak Hayden. 
- Vivian? - obok mnie usiadł Liam. - Wszystko w porządku?
- Ciągle zadajecie to pytanie. - zaśmiałam się. - A co ma nie być w porządku? - uśmiechnęłam się do chłopaka, patrząc mu w oczy.
Liam wzruszył ramionami, uśmiechając się do mnie. Objął mnie ramieniem, chcąc dać mi wsparcie. Wiedział, że kłamałam i zaczynało mnie to drażnić. Pomimo to, opierałam głowę o jego ramię, czując jak wygodne jest. Patrzyłam na zagłębiającą się w sen Hayden i sama bym zasnęła, gdyby nie torba, którą nagle zauważyłam na ławce. 
- Liam? - szepnęłam do towarzysza.
- Co jest? - zmarszczył lekko brwi. - I czemu szepczesz? 
Zbliżyłam usta do ucha blondyna, by Lydia oraz Scott mnie nie usłyszeli. 
- Po co ta torba? Mają jakiś większy cel? 
Liam na początku nie zrozumiał, ale sam pokierował wzrok na granatową torbę, która wyglądała tajemniczo. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i postanowiliśmy sprawdzić zawartość. Liam sięgnął do środka i wyciągnął łańcuchy. Zmarszczyłam brwi, powoli kierując głowę w stronę Scotta. 
- Po co ci to? - Liam wyprzedził mnie z pytaniem.
- Na wszelki wypadek. 
- Jaki? - dopytywałam.
- Gdyby udało się jednego złapać. - Lydia nie owijała w bawełnę, w przeciwieństwie do Scotta.
- Szkoła nie jest fortecą, ale może stać się pułapką. - mówił swoim super tajemniczym slangiem alfa.
- Przyjdą po nią. - patrzyłam na Hayden z współczuciem oraz gniewem do stada. - Ma być przynętą? - po raz któryś zaciskałam mocno szczękę. 
Zauważyłam, że Hayden się wybudziła i słyszała każde słowo. To nie moja wina, trzeba było nam wszystko powiedzieć już na początku. Tacy wielcy bohaterowie, a skazali dziewczynę na śmierć.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now