Rozdział 21, III.

602 29 0
                                    

Poszliśmy do korytarza, gdzie powinien znajdować się Douglas z gotowym piorunochronem. No i tak było, czekał tylko aż się zjawimy. 
- Czemu uważasz, że to zadziała? - zapytał Theo, patrząc na rzecz, którą miał dotknąć, by błyskawica mogła przejść przez niego. 
- Odebrałeś moc Joshowi. Uda ci się. - Liam wzruszył ramionami. 
- Jesteście pewni? - Scarlett miała obawy, patrząc na specjalnie zbudowany piorunochron. - Długo nieużywana moc zanika. 
- Warto spróbować. - uśmiechnął się Douglas. 
Theo chwycił za metalowy przedmiot, wzdychając głośno, bojąc się porażenia przez niezliczoną ilość woltów. 
- Zaczynamy. - Douglas przekręcił odpowiednie pokrętła.
Jednak nie stało się to, co oczekiwaliśmy, że się stanie. Rażenie odepchnęło Theo na koniec korytarza. 
- Co do diabła? - zdziwił się Liam. 
- To był tylko miliard dżuli. 
- Tylko? - Theo obolały powoli wstawał z ziemi. 
- Ile dżuli jest w błyskawicy? 
- Wyładowanie prądu sto miliardów woltów, w czasie uderzenia pięćset megadżuli, przy czym energia rzędu pięć miliardów dżuli zawarta w błyskawicy jest uwalniana w ciągu zaledwie ułamka sekundy. - spojrzałam na Douglasa, sprawdzając czy się nie mylę. 
- Pięć miliardów dżuli? - uniosła brwi Scarlett. - Ten koleś umrze. - spojrzała na Theo.
- A tak w ogóle dzięki za troskę. - wspomniany brunet podszedł ponownie do nas. - Dzięki za troskę. 
- Nie masz już mocy Josha, prawda? - Liam wydawał się być rozgniewany. 
Hayden sprawdziła pazury Theo, które podczas zderzenia z energią prądu mu wyszły, by chronić skórę przed poparzeniem.
- Ani Tracy. - poinformowała.
- Chyba znów jestem tylko Theo. 
Scarlett pokiwała głową, również nie będąc zachwycona przebiegiem sytuacji. Spojrzała na Liama, a raczej na trzymany przez niego miecz.
- Może masz jakieś wyrzuty sumienia, skoro zabiłeś ich dla ich mocy? - zapytał Liam. 
- Ja tylko zostawiłem ich tak, jak ich znalazłem. - odezwał się jego socjopatyczny instynkt. - I gdyby bestia nie przeszkodziła mi w planie, Vivian moc także bym zabrał. 
- Dobra, odeślijcie go. - w Scarlett uaktywniła się złość, która za życia nie miała miejsca, bo była spokojną osobą. 
- Czekaj, mogę pomóc. - chciał złapać za wszelkie liny ratunku. - Wiem o Dzikim Łowie od Potwornych Doktorów. I wiem też sporo rzeczy, o których wy nie wiecie. - jego wzrok spoczął na Douglasie. 
- Ja zgadzam się z panną Griffin. Odeślijcie go. 
Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, nabierając coraz więcej podejrzeń. Douglas nie był tym za kogo się uważał, ale skoro jeszcze Scarlett nie powiedziała mi jakim stworzeniem był, znaczyło to, że maskował zapach lub mógł być chimerą. 
- Kto tu decyduje? - zapytał przerażony. - Gdzie jest Scott? Gdzie jest Stiles? 
- Pamiętasz Stilesa? - zmarszczyłam brwi, czując ulgę. 
- A czemu miałbym nie pamiętać? 
- No nie wiem, Dziki Łów? Pamiętasz może? Przed chwilą o nim wspomniałeś. - zmrużyłam oczy.
- Może jednak się przyda. - oznajmił Liam. 
Więcej ludzi do Ekipy Bohaterów. Będzie zabawnie.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now