Rozdział 29, II.

845 49 0
                                    

W klinice został tylko Liam i pani McCall. Ciągle czułam ból i praktycznie zero senności. Gdyby tylko Theo zgodził się na szybszą śmierć to już dawno byłoby wszystko załatwione. 
- Nie działa? - zapytał Liam, widząc, że coś nie gra.
- Powinna być poprawa. Vivian? - kobieta się nade mną nachyliła. 
- Zakończcie - brałam duże wdechy ze względu na znany mi już ból. - to. 
Scott wszedł do pomieszczenia, patrząc na przebieg sytuacji. 
- Nie ma mowy. - pokręcił głową Liam. - Musisz walczyć do samego końca. 
- Nie ma już o co walczyć. - spojrzałam na Scotta. 
- Theo pisał, że w szkole jest mnóstwo policjantów. - powiedział. - Jest kolejna chimera.
- Błagam. - pociągnęłam nosem. - Wezwijcie Lilianę. Nie chcę umrzeć bez pożegnania.
- Sprowadzę ją. - pokiwał głową Scott.
- Dziękuję. - prawie się uśmiechnęłam, ale przypomniała mi się obietnica dana Liamowi. 
Scott wyszedł z zamiarem szukania Liliany, a ja dalej zastanawiałam się, jak dużo czasu mi zostało. Dzień był tak krótki, że patrząc na zegarek nie dziwił mnie fakt nagłego południa. Pani McCall świetnie się mną zajmowała, ale niestety nic nie skutkowało. Podniosła mój rękaw do góry, a z jej miny wyczytałam, że nie patrzyła na coś najwspanialszego na świecie.
- Na szyi też ma ślady. - Liam przesunął kosmyki moich włosów. - Jest coraz gorzej, prawda?
- Musi jechać do szpitala. 
- Co to da? 
- Potrzebuje przedmiotów i lekarstw dla ludzi. Nie musimy wchodzić od frontu. 
Ewidentnie wszyscy inni za mnie decydowali. Sama nie wiedziałam czy zaczynałam się irytować, czy może jednak miałam to w nosie, bo umrę nieważne co mi podadzą. Liam zabrał mnie ze stołu, a Melissa odłączyła kroplówkę, która i tak nie działała. Będzie cooraz zabawniej.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now