Rozdział 26, III.

514 23 0
                                    

Schowaliśmy się w bezpiecznych miejscach, podczas gdy Scarlett czekała na Jeźdźca Widmo. Jej mina wyglądała na zdeterminowaną, może trochę wkurzoną. Uważnie obserwowała przewód, po którym nagle przeszła błyskawica. Przed nią stanął Jeździec, który na początku uważnie jej się przyglądał. W końcu ruszył w jej stronę, wydając z siebie dźwięk, jakby próbował coś powiedzieć. Nie dała się zwieźć i przebiegła przez klatkę, tak jak opracowane to było w planie. Liam zamknął tył, ale przód jeszcze był otwarty. Tam pobiegł Scott, ale w połowie klatka jakby się zatrzasnęła. Jeździec próbował się wydostać, nie spuszczając ze Scotta swoich czarnych, niczym otchłań, oczu. Alfie zamknąć klatkę pomógł Theo, co było ogromnym zaskoczeniem, bo wcześniej wydawał się niezainteresowany ani nami, ani pomocą. Jednak nie dawali rady sami i nie wiedziałam co robić. Spojrzałam na Scarlett, która odepchnęła chłopaków i sama zamykała klatkę, patrząc na Jeźdźca czerwonymi ślepiami. Zmarszczyłam brwi, ale nic nie powiedziałam, póki nie udało jej się zamknąć frontowej kraty. Westchnęła cicho, gdy już uwięziła stworzenie. Ten chciał wyciągnąć swoją broń, którą normalnie by nas załatwił, ale brunetka uniosła do góry jego pistolet ze spokojną mimiką twarzy. Mason szybko rozsypał górski popiół i wyszedł z pomieszczenia, nie mogąc pozwolić sobie na kontakt wzrokowy. Scarlett oddała broń Scottowi, odsuwając się do tyłu, jakby z obawy. Obserwowaliśmy Jeźdźca z potwornym stresem, bojąc się, że w którejś części plan jest zagrożony. Przyparty do muru próbował uciec za pomocą błyskawicy, ale ta odbiła się od klatki i prąd przez nią przepływał. 
- Zadziałało. - uradował się Scott.
Jednak Jeździec nie miał zamiaru odpuścić. Przywołał błyskawicę z podwojoną siłą i pozwalał jej przepływać przez kraty niczym nieujarzmionemu koniowi. Niestety to także nie podziałało i nie podziała nawet cała burza. Jeździec postanowił przestać podejmować próby, w dodatku nieudane i zdecydował się nas wysłuchać. 
- Co teraz? - zapytał Theo.
- Spróbujemy z nim porozmawiać. - odpowiedział Scott.
- Panie Widmo? - wkroczył do akcji Liam. - Panie Jeźdźcu? 
Zmarszczyłam brwi, spoglądając na chłopaka. Nie do końca tak sobie wyobrażałam rozmowę z upiorem, który jest starszy niż świat. 
- Wypuścimy pana, jeśli pomoże nam pan odzyskać przyjaciół. - kontynuował już pewniejszy. 
- Wszyscy mają wrócić. - dodałam od siebie. 
- Jak mamy ich ściągnąć? 
- To jest wasz plan? - zakpił Theo. 
- Tego etapu nie przemyśleliśmy. - westchnęłam, patrząc na niewzruszone choćby jednym słowem widmo.
- Wpadł w pułapkę. - Scott usiłował coś wymyślić. - Musimy się z nim porozumieć. Może nas nie słyszy albo mówi starożytnym językiem. 
- Albo rozumie tylko ból.
Spojrzałam kątem oka na Theo, który wydawał się być zadowolony ze swoich słów. 
- Lub strach. - dodał Liam. 
- Niemożliwe. - prychnęłam cicho. - Spójrz tylko na niego. On nie odczuwa strachu.
- Coś jest nie tak. Dlaczego zaprzestał jakiejkolwiek próby wydostania się? 
Po słusznej uwadze Liama, Jeździec wydał z siebie dość dziwny, ale jednocześnie przerażający dźwięk. 
- Wezwał posiłki? - zapytał lekko poddenerwowany Theo. 
- Kiedy Corey na imprezie ujawnił jednego, pojawił się drugi. 
- Musimy z nim pogadać albo ucieknie. - Scott w końcu zrozumiał powagę sytuacji.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Onde histórias criam vida. Descubra agora