Rozdział 52, II.

719 37 0
                                    

Bestia na początku zaatakowała Doktorów poza przywódcą, na co śmiało jej pozwoliłam. Zbliżyła się do Theo, ale tym razem to moje człowiecze sumienie nie pozwoliło na zranienie go, dlatego zabrałam chłopaka sprzed pazurów bestii.
- Sukces.
Bestia miała w nosie sukces mężczyzny, dlatego wbiła mu pazury w brzuch i rzuciła o ścianę. Nim się obejrzałam uciekła, a ja sama musiałam za nią iść.
- Vivian! - usłyszałam za sobą, ale nie miałam czasu na rozmowy.
Przyzwałam Piekielnego Ogara do siebie, by stoczyć walkę raz a dobrze. Tak jak należy. Na zewnątrz zwróciłam na siebie uwagę bestii, aby ta nie zauważyła obecności Ogara. Miała zaatakować, ale pojawił się mój towarzysz, który walnął jako pierwszy. Chciałam ruszyć do ataku, jednakże poczułam przechodzącą przez moje ciało kulę, a później widziałam jak bestia je dostaje, zamieniając się w swoją prawdziwą, ludzką postać.
- Bestia z Gévaudan, znam twoje imię. - powiedział Gerard.
Mój ogień wzrastał, pozbywając się kuli i lecząc ranę.
- A czy ty pamiętasz moje imię? - zapytał starzec.
- Argent. - odpowiedział.
Mężczyzna zaczął uciekać, więc rzuciłam się za nim w pogoń, przy czym towarzyszył mi Ogar.
Zabić bestię, nie Masona. - powtarzałam sobie w głowie, mając nadzieję, że moje osobowości się nie rozczepią w chwili słabości.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now