Rozdział 9, II.

924 49 0
                                    

Malia powiedziała mi o Tracy Stewart, a także że Mason wie o świecie nadprzyrodzonym. Chcieli się naradzić, więc spotkaliśmy się na szkolnym parkingu przy jeepie Stilesa.
- Tracy nie cierpiała na zwykłą bezsenność - zaczęła Lydia. - miała nocne koszmary.
- A teraz nikt nie może jej znaleźć. - dodał Stiles.
- Wszyscy jesteśmy zmęczeni.. - Scott spojrzał na zachwyconego Masona. - poza tobą.
- Przepraszam. - uśmiechnął się. - Nadal nie mogę w to uwierzyć. Jesteś kitsune. - wskazał na Kirę. - Nawet nie wiem co to. - po raz kolejny się uśmiechnął.
- Wciąż się uczę.
- Nie pozwoliliśmy ci zapraszać go do ścisłego kręgu. - powiedział z wyrzutami Stiles do Liama.
- Jestem w nim? - podekscytował się Mason.
- Nie.
- Wróćmy do Tracy. - Scott załagodził sytuację. - Jest samotną wilczycą.
- Seryjną morderczynią. - poprawiłam go.
- Zabiła tylko jedną osobę. Jak ją złapiemy? - Stiles rozglądał się, mając nadzieję na pomysł.
- Zabijmy ją. - powiedziała Malia.
- Mocne. - zdziwił się wciąż z wrażeniem Mason.
- Ludzie, skupmy się na znalezieniu jej. - Scott nigdy nie pomyślałby o zabiciu kogoś. - Resztę ustalimy później.
Postanowiliśmy się rozdzielić, by pójść na lekcje. Zadzwonił dzwonek, ale nie przejmowałam się tym za bardzo. Na spokojnie wyciągałam książki z szafki, gdy nagle coś, a raczej ktoś, zwrócił moją uwagę. Tracy szła ewidentnie czymś poddenerwowana, ale inni uczniowie nie bardzo zwracali na to uwagi. Liam akurat stał obok mnie, więc rozkazałam mu poinformować Scotta. Miałam w nosie w jaki sposób. Korytarze opustoszały, a ja musiałam wymyślić, jak wybawić ludzi z klas. Jeśli Tracy została zamieniona w wilkołaka to najpewniej nie umiała nad sobą panować, ma problemy w głowie i zero pomocy. Spojrzałam na przycisk, zapowiadający alarm.
- Dobra, raz kozie śmierć. - wcisnęłam, przez co po szkole rozbrzmiał ogromny hałas, zapowiadający niebezpieczeństwo.
Nauczyciele wraz z uczniami powoli wychodzili, dlatego postanowiłam udać się do klasy, gdzie znajdowała się Tracy. Dziewczyna ze strachu złapała Hayden, którą mocno raniła. Powoli podchodziłam do brunetki, będąc jak najbardziej ostrożna.
- Tracy. - mówiłam łagodnie. - Tracy, puść Hayden. - unoszenie się w niczym by nie pomogło. - Tracy, spokojnie.
Jej wzrok utkwił w moich oczach, a przerażenie przemawiało do mnie. W końcu zrozumiałam. Ona widzi zupełnie co innego.
- Ona mnie rani. - Hayden popadała w rozpacz.
- Tracy, puść. - byłam coraz bliżej, patrząc jej w oczy.
Chciałam zobaczyć to, co ona widzi.
- Oni nadchodzą. - puściła rękę Hayden. - Nadchodzą. - wstała z miejsca. - Idą po nas wszystkich.
Dziewczyna upadła na podłogę, tocząc coś metalicznego z ust.
- Zabierzcie ją. - rozkazałam Scottowi i Liamowi. - No już. - pośpieszyłam ich.
Oboje chwycili martwą Tracy i wyszli z klasy. Dobiegli do nas Stiles i Malia, więc całą trójką postanowili się tym zająć. Patrzyłam jak uciekają ze szkoły, z zamiarem zbadania, co się właśnie wydarzyło i co wyleciało z ust Tracy.
- Nie powinna być na tej lekcji. - powiedziała do mnie Hayden, ignorując Liama. - Dokąd ją niosą?
- Myślę, że do szpitala. - spojrzałam na jej rękę. - Zaprowadzić cię do pielęgniarki? - zapytałam.
- Nie, dzięki. - mówiła zadziwiająco miło. - Dam sobie radę. - dziewczyna odeszła od nas.
- Vivian..
Nie zamierzałam słuchać Liama, po prostu ruszyłam naprzód. Za zakrętem spotkałam Lydię, Lilianę i Kirę.
- Pojechali do kliniki dla zwierząt? - zapytała Kira.
- Deaton powie co jej jest. - potwierdziłam.
- Zabiła dwie osoby. Ojca i psychiatrę. - powiedziała Liliana.
- Ma innych krewnych?
- Alfa. - powiedziały w tym samym momencie Liliana i Lydia.
- W końcu jest wilkołakiem. - po słowach Liliany dobiegł Liam. - Wiecie coś o nowym stadzie?
- Nie, ale jest tu jedno z najstarszych. - Kira przypomniała sobie o Satomi. - I znamy alfę.
- I jej stado. - dokończył Liam.
Świetnie, pogaduszki z Talbotem. Będzie zabawa.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now