Rozdział 31.

1K 51 0
                                    

Obudziłam się wczesnym rankiem, nie wiedząc kiedy zasnęłam. Nawet ubranie z wczorajszego dnia miałam na sobie. Zmarszczyłam tylko brwi i wstałam z łóżka. Wzięłam ciuchy, które leżały sobie niewinnie na krześle przy biurku, nową bieliznę i ruszyłam pod prysznic, zakładając, że się nie umyłam wczoraj. Szybko się umyłam, by nie tracić czasu i wyszłam, ubierając to, co przygotowałam. Spojrzałam na zegarek i myślałam, że padnę na zawał. Pierwszą lekcję miałam za sobą i niebawem miała zacząć się druga. Już miałam ruszać w pośpiechu, gdy nagle wywinęłam kozła i znalazłam się na podłodze.
- Ała. - złapałam się za głowę, po czym spojrzałam, co było powodem mojego upadku.
Cała sterta kartek. Nie jedna, nie dwie albo trzy. Jakieś 30 kartek z wykreślonymi nazwiskami nadprzyrodzonych istot, które zostały zabite. Pokierowałam wzrok na drukarkę, która nie wykazywała, by ktoś się do niej podłączył. W zasadzie to nie pamiętałam nic z wczorajszej nocy, więc prawdopodobnie wtedy ktoś to wydrukował. Nawet lepiej, nie ktoś, a Dobroczyńca. Pozbierałam niepotrzebne śmieci i wyrzuciłam do śmietnika. Gdy po krótkim czasie wyglądałam jak normalna osoba, chwyciłam za spakowany plecak i wyszłam z pokoju, a następnie z domu. Pędziłam, jak tylko mogłam, ale i tak w połowie drogi moje myśli uciekły na inny świat i spowolniłam ruchy. Dotarłam do szkoły, ale było dawno po dzwonku. Za niebieskimi drzwiami świeciły pustki, a ja nie miałam sił, by iść na matematykę. Usiadłam na schodach, opierając się o kolana. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego nic nie pamiętałam. Jakby ktoś walnął mnie w głowę i zmusił do snu. Czułam się, jakby ktoś mnie obserwował, niczym szczura laboratoryjnego. Ze sobą miałam sprzęt do lacrosse. Wyciągnęłam swój kij i patrzyłam na niego. Nagle poczułam rękę na ramieniu i gwałtownie podskoczyłam w miejscu. 
- Wszystko w porządku? - zapytał Liam, u którego boku stał Scott.
Westchnęłam cicho, nie znając racjonalnej odpowiedzi na to pytanie. Czy wszystko było w porządku? I tak i nie.
- Moja drukarka sama się włączyła. - powiedziałam, jakby to była paranormalna rzecz.  
- Co drukowała? - Liam się bardziej zaciekawił. 
Nie wiedziałam, jak mu opowiedzieć to, co się znajdowało na kartkach. Cóż, bynajmniej póki nie poczułam, że coś mam w tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam to i ujrzałam te same skreślone, jak i nieskreślone, imiona tych istot. Niewiele myśląc podałam ją Liamowi i wraz ze Scottem badali ją wyraźnie wzrokiem.
- Dziwne. - powiedział blondyn badając wzrokiem każdą z osobna literę. - To samo wydrukowało mi się zeszłej nocy.
Spojrzałam na niego lekko z przerażeniem. Po minie Scotta zgadywałam, że nikt więcej tego nie dostał. 
- Co to do cholery ma być?! - usłyszeliśmy z pokoju trenera.
Całą trójką udaliśmy się do niego, by zobaczyć co się stało. Nie był to najlepszy widok, zwłaszcza że drukarka trenera drukowała sama z siebie listę, ale nie tę, którą miałam ja i Liam. Inną. Porównałam obie kartki i zdecydowanie się od siebie różniły. Ta od Finstocka nie miała pozakreślanych nazwisk. Jakby tego było mało, Liam z 3 milionów awansował na 18, a Liliana z 5 milionów awansowała na 14. W dodatku Scott zauważył, że Derek Hale zniknął z listy. 
- Co robimy? - zapytał Liam. 
Zamrugałam milion razy dla pewności, że to co miałam przed sobą nie było w żadnym wypadku snem albo halucynacją. 
- Chyba nic. - odezwałam się. - Pójdziemy na ognisko z drużyną i innymi osobami i będziemy udawać, że świat się nie zmienił, a nadprzyrodzone istoty nie istnieją. 
Chciałabym wiedzieć, dlaczego utraciłam pamięć po tym, jak wsiadłam do samochodu. Jednak oprócz rodziców nikogo ze mną... nie było. Łał, ja to mam spóźniony zapłon. Nawet jeśli to oni spowodowali moją lukę w pamięci, czemu byłam tak przestraszona? 
- Vivian ma rację. - powiedział Scott, przy okazji wyrywając mnie z transu. - Musimy udawać, że nic się nie stało. 
Liam patrzył na mnie, jakby mnie obserwował. Badał mimikę mojej twarzy, próbując wyczytać, co czułam. Odwróciłam głowę w inną stronę, by przypadkiem się nie połapał. Nieustraszona Vivian właśnie umierała na zawał.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz