Rozdział 32.

1K 57 0
                                    

Ubrałam się w jakieś lepsze rzeczy niż jeansy i krótki rękaw, by nie wyglądać jak sztywniara na imprezie. Ciężko było przekonać rodziców, że idę się pobawić, a nie pohasać na łące z wilkołakami. Liam chciał przyjść po mnie, jednakże patrząc na jego niefortunną sytuację, wolałam by szedł od razu na ognisko z Masonem. Zabrałam zapinaną na zamek bluzę i gdy chciałam wychodzić, tata mnie zatrzymał. Patrzył na mnie swoim podejrzliwym wzrokiem. W zasadzie to mu się nie dziwiłam. Bratałam się z wrogiem ludzkości. Zabawne, że kiedyś tak jak oni wsadzałam wszystkich do jednego wora. Skoro super mocny alfa z Liverpoolu zabił stado królików to przecież taki beta z oczami szczeniaczka też musi. 
- Vivian, wiedz, że jeśli nas okłamałaś - zaczął bardzo poważnie. - to już nie nazywasz się moją córką. 
Zamrugałam kilka razy, martwiąc się, że się przesłyszałam. 
- Co? - zapytałam, jakby właśnie odmówiono mi lalki Barbie na promocji. 
- Dobrze wiesz, co te potwory zrobiły twojej siostrze oraz dziadkom. Co cię tak ciągnie do kolegowania się z nimi? 
- Nic, tato. Idę na imprezę ze znajomymi ze szkoły. Jeśli będzie tam ktoś o wyższej sile, jestem pewna, że któryś z łowców na pewno się zjawi. 
Wyszłam z domu kompletnie oszołomiona. Rozumiem być złym o kontakt z nadprzyrodzonymi istotami, ale od razu wydziedziczenie? Przecież jak kot ci się zesika na buty to nie wyrzucasz go na ulicę. Nie potrafiłam pojąć toku rozumowania moich rodziców. Wykłócają się, że dwa plus dwa to pięć, a nawet nie chcą wysłuchać co mam do powiedzenia. 
- Hej Vivian, nie posłuchałem cię. 
Uniosłam głowę do góry, ale to niestety spowodowało, że walnęłam głową w Liama. Masowałam lekko czoło ze zmarszczonymi brwiami. 
- Liam, ty idioto. - szybko popchnęłam go naprzód. - Jeśli cię zobaczyli to oboje jesteśmy martwi. Naprawdę chciałabym żartować. 
- Hej, spokojnie. - Liam złapał mnie za ręce. - Uspokój się. 
- Wiesz, że do kobiet nie mówi się takich rzeczy? - uniosłam brew. - To powoduje, że są jeszcze bardziej wściekłe. 
- Poważnie? - mrugnął chyba 50 razy w jedną minutę. - Dlatego moja mama się tak wkurzyła, gdy zepchnąłem wazę ze stolika i kazałem jej się uspokoić. 
- Li.. - zabrakło mi słów. - Chodźmy już. 
Liam zaśmiał się jak dziecko, stając koło mnie. 
- A Lolita idzie z nami? - zapytał. 
- Lolita? - zapytałam siebie szeptem, po czym na niego spojrzałam. - Masz na myśli Lilianę? 
- Byłem pewien, że Lolitę. - poczuł się głupio. - To.. idzie z nami? 
- Zamknęła się w domu i poza szkołą nigdzie nie wychodzi. Płatni zabójcy bardzo ją przestraszyli. 
- Chodźmy po nią. Sama musi się nudzić, a całego życia w domu nie przesiedzi. 
Faktycznie trochę zaniedbałam Lilianę. Sama zresztą nie chce z nikim rozmawiać. Ostatnim razem kiedy myśmy się widziały, mówiła, że nie może przestać widzieć martwych ludzi. To nie codzienny widok, dlatego troszkę się o nią martwiłam. Przez takie coś idzie zwariować. 
- Tak, to dobry pomysł. 
Wręcz genialny. Nawet nie pomyślałabym o pójściu do niej, by sprawdzić jak się czuje.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now