II.

134 6 0
                                    

-Mama zabroniła nam tam wychodzić.- Powiedziała dziewczynka w białej koszulce i ciemnych spodniach. Na głowie miała pełno loków, które spinały pojedyncze kolorowe spinki. Miała z pięć, sześć lat, a mimo to patrzyła na swoich braci z dezaprobatą, ściskając w ręku lalkę Barbie, z którą musiała przerwać zabawę.

-Mamy przecież nie ma.- Mruknął jej brat bliźniak, na które głowie także błąkały się pojedyncze loki. Nie były tak wyraźne, ale jego włosy były równie gęste i ciemne. Obok niego stał wyższy o głowę blondyn, który opierał się o starą, drewnianą furtkę, prowadzącą do niewielkiego lasku. Ich dom znajdował się w niewielkim miasteczku, a do tego był na jego obrzeżach, przez co okoliczne lasy okrążały ich z każdej strony.

-Ale się zezłości jak przyjdzie i zobaczy, że nas nie ma.- Powiedziała twardo dziewczynka, spoglądając na braci już nie tylko oceniająco, ale i z złością.

-Psujesz nam tylko zabawę.- Mruknął brunet i jednym uderzeniem buta wyłamał furtkę, wchodząc w głąb lasu. Blondyn tylko pokręciło głową z dezaprobatą i podszedł do swojej młodszej siostry, wyciągając w jej stronę rękę. Dziewczynka spojrzała na niego, spuszczając wzrok na ziemię.

-Nie chce tam iść Brian. Boję się, że ten stwór znowu się pojawi.- Powiedziała cicho, jakby nie chcąc żeby brat ją wyśmiał. Ten jednak westchnął, chwycił ją za dłoń i zaczął iść śladami brata, wraz z młodszą siostrą.

-Ten potwór nic nam nie zrobi, jeżeli będziemy razem.- Powiedział pewnym siebie głosem i uśmiechnął się szeroko w jej stronę, co ona odwzajemniła delikatnym uśmiechem. Ufała mu, dlatego bez słowa ruszyła za nim, jednak z każdą chwilą coraz mocniej trzymała chłopaka za dłoń, czując narastający strach.

Drzewa wokół nich zdawały się być coraz wyższe i gęstsze, przez co nie docierały do nich promienie porannego słońca. Wokół nich krzaki zdawały się być coraz bardziej ostre i układały się w niepokojące kształty, przez co dziewczynka szła z spuszczoną głową, coraz mocniej ściskając dłoń brata. Ten jednak to dzielnie znosił i uśmiechał się do niej co jakiś czas, żeby chociaż w małym stopniu ją wesprzeć. W porównaniu do jej brata bliźniaka, zawsze starał się zwrócić większą uwagę na młodszą siostrę niż na samego siebie. A miał zaledwie siedem lat. Kiedy rok wcześniej Weronice utknęła lalka między deskami w ogrodzeniu, gdzie dla zabawy wsadził ją Tim, Brian wyłamał je, przecinając sobie rękę. Założonych miał wtedy sześć szwów, a blizna ciągnęła się od kciuka do nadgarstka. Weronika wtedy go przytuliła i w ramach podziękowania dała mu jego portret, który powiesił sobie nad swoim łóżkiem.

-Jest coraz zimniej i ciemniej Brian.- Wyszeptała do brata, a ten zatrzymał się i spojrzał na nią z tymi radosnymi ognikami w oczach.

-Nie bój się, obiecuję, że stanę w twojej obronie.- Powiedział pewnym siebie głosem, a zaraz obok niego stanął Tim z wielkim kijem i pokiwał twierdząco głową.

-Ja też.- Dodał dumnie, zaczynając wymachiwać kijem, jakby atakują niewidzialnego przeciwnika.- Zabiję złego potwora, którego moja siostra widuje w koszmarach w lesie!- Krzyknął brunet, a następnie zaczął się śmiać i zaczął iść dalej przed siebie kompletnie ignorując dziewczynkę, w której oczach pojawiły się łzy.

-On mi nie wierzy.- Wyszeptała, a po jej twarzy spłynęły pierwsze łzy. Brian szybko je otarł i przytulił się do niej, chcąc ją wesprzeć.- Ale on naprawdę istnieje. Widziałam go i słyszałam, on chce nam zrobić coś złego. W moich snach zabiera was ode mnie. Zostaję sama.- Dokończyła, odsuwając się od brata i patrząc na niego przez czerwone od łez oczu. Brian chciał już coś powiedzieć, kiedy z gardła Weroniki wydarł się krzyk, a w następnej sekundzie zaczęła ciągnąć go w kierunku domu.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now