XI.

33 2 0
                                    

Nie chciałam tam iść i Brian o tym wiedział. Dlatego od rana skakał wokół mnie, spełniając każdą moją zachciankę, o której nawet nie miałam pojęcia. Pojechaliśmy rano na zakupy, ale oprócz tych spożywczych, kupiliśmy też farbę do mojego pokoju, nową pościel, gruby koc, poduszki, zasłony i komodę. Do tego kiedy on to wszystko pakował, ja miałam kupić sobie "coś ładnego". Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego, ale mogłam powiedzieć, że to było normalne życie, którego gdzieś podświadomie pragnęłam, pomimo że tego nie znałam.

Na śniadanie zjedliśmy świeże, jeszcze ciepłe bułki z pomidorem i sałatą, a do tego jajecznica. Później zabraliśmy się za malowanie białych ścian. Wybrałam ciemnoniebieski odcień. W pokoju miałam dwa wielkie okna, które przy jasnych ścianach sprawiały wrażenie ciągle zapalonego światła, a jednak potrzebowałam trochę stonowanego wnętrza. We dwie osoby szło to nawet szybko. Na chwilę przyłączył się nawet Toby, ponieważ czekał aż dostanie telefon od jakiegoś znajomego i będzie musiał zniknąć na kilka godzin. Malować skończyliśmy przed 15. Może nie było idealnie, ale było inaczej. Brian zaproponował, że zrobi obiad, naleśniki z szpinakiem, kurczakiem i serem feta. Chyba podsłuchiwał moją rozmowę z Tobym, na temat dań których dawno nie jedliśmy, a kiedyś jedliśmy je codziennie. Postanowiłam w tym czasie złożyć, albo chociaż spróbować, komodę którą kupiliśmy. O dziwo przy użyciu instrukcji, nie było to tak ciężkie. W połowie składania obiad był gotowy, zjedliśmy u mnie w sypialni i o matko, jakie to było cholernie dobre.

Składanie szafki dokończyliśmy przed osiemnastą włącznie z przełożeniem ubrań i schowaniem "czegoś ładnego". Na końcu usiedliśmy na materacu, podziwiając naszą pracę. Ściany nadal schły, więc musieliśmy uważać na każdy ruch. Mimo to odpoczywaliśmy, bez słów przytulając się do siebie. Z resztą dzisiaj wymieniliśmy ich zaskakująco mało. Jednak mimo wszystko ta cisza zbliżała nas do siebie jeszcze bardziej.

-O dziewiętnastej mamy się zebrać w salonie.- Powiedział w momencie, kiedy ja pozwoliłam sobie na wsłuchanie się w rytm bicia jego serca i miarowy oddech, przez co moje powieki zaczynały się stawać ociężałe. Westchnęłam, patrząc na zegarek na mojej ręce. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że on odlicza do tyłu.- Swoją drogą, skąd masz taki zegarek?- Zapytał, a ja westchnęłam. Nie chciałam  mu o tym mówić, ale nie mogłam tego uniknąć.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now